/1/

184 24 12
                                    

       Łopata poruszała się miarowo w górę i w dół. Góra, dół. Góra, dół. I tak na okrągło, aż ziemia z powrotem stała się płaska i gdyby nie stojący tutaj nagrobek, nikt nie pomyślałby, że właśnie tam, na głębokości kilku stóp, spoczywała trumna.

        Yuuri wpatrywał się w te miarowe ruchy, w skupieniu obserwując, jak kupka ziemi maleje, by wkrótce zniknąć całkowicie, razem z prostokątnym dołem. Czuł się sztywno, wbity w czarny garnitur, który zmuszony był kupić specjalnie na tę okazję. Zacisnął pięść mocniej na czymś co trzymał w swojej lewej dłoni. Tym czymś była trójkątna, granatowa poduszeczka, ze wzorem w białe gwiazdy. Zupełnie zapomniał, że miał ją przy sobie i teraz nie mógł przypomnieć sobie, po co zabrał ją z domu.

        Kiedy ostatnia grudka ziemi spadła ze szpadla, odwrócił się raptownie, żeby żwirową ścieżką opuścić cmentarz. W innych okolicznościach pewnie zostałby tu na dłużej, pozwalając wiatrowi targać jego włosami i ukrytymi pod nimi myślami, i dać odpocząć oczom nienarażonym na nawiązanie kontaktu wzrokowego. Teraz jednak czuł jak poczucie winy wzbiera w nim niczym fala, powoli wypierając smutek, który chciał wydostać się na światło dzienne poprzez łzy, a tego kategorycznie nie chciał. Wciąż mógł pojawić się tu ktoś z jego rodziny, czy przyjaciół i chociaż płakanie na pogrzebie było całkowicie na miejscu, Yuuri nie chciał wzbudzać litości.

        Idąc w stronę furtki powtarzał: „Wszystko będzie dobrze", jak magiczne zaklęcie, które nagle miało się spełnić. W duchu postanowił sobie, że od teraz będzie radził sobie bez niczyjej pomocy, bo jego limit pokrzywdzonej ofiary właśnie się wyczerpał.

        Na parkingu przed cmentarzem stał ciemnozielony pickup jego przyjaciela Phichita. Otworzył drzwi od strony pasażera, w milczeniu wsiadając do środka. Phichit, tak samo jak on, w ciszy uruchomił silnik i wkrótce potem koła zachrzęściły na podjeździe. Przez panujące korki, droga zajęła im o wiele więcej czasu, co sprawiło, że Yuuri jeszcze bardziej chciał znaleźć się w domu. Póki co mógł wyglądał tylko przez okno, obserwując jak świat zmienia się w smugi, kiedy nabierali prędkości i jak powraca do stanu normalności gdy zatrzymywali się na światłach. Przy tym mocno zaciskał obie ręce na poduszce, przyciskając ją do piersi jak tarczę, którą chciał odgrodzić się od tego świata, w który będzie zmuszony znów wejść po opuszczeniu auta.

        Wreszcie zza zakrętu wyłoniła się biało-morelowa fasada kamienicy, na widok której odetchnął z ulgą. Kiedy zatrzymali się na poboczu, czym prędzej wyskoczył z pickupa, nawet nie żegnając się z Phichitem. Mała kuta furtka przywitała go delikatnym skrzypieniem i zrosiła deszczem kropel, kiedy przez nią przeszedł, by pokonać betonowe stopnie biegnące wprost do klatki schodowej.

        Pierwszą rzeczą jaką zrobił po wejściu do mieszkania, było skreślenie obowiązków taty z listy przyczepionej magnesami na lodówce. Yuuri wpatrywał się jak czarna, tłusta linia flamastra coraz bardziej się pogrubia, odgradzając od siebie przeszłość. Przez głowę przebiegła mu myśl, że robił to tylko dlatego, żeby sam się odizolować. Ten mały rytuał przy lodówce miał utwierdzić go w przekonaniu, że jego życie, przynajmniej do pewnego stopnia, już nie będzie wyglądać tak samo.

        Potem wziął miotłę, stojącą obok lodówki, i zabrał się za sprzątanie. Przez ostatnie wydarzenia związane z pogrzebem nie miał nawet czasu pozamiatać, czego tragiczne skutki zauważył dopiero teraz. Robił to metodycznie, z dużą dokładnością, zupełnie jakby chciał wymieść panującą tutaj atmosferę żałoby. Wreszcie z ulgą rozwiązał krawat, a garnitur włożył z powrotem do szafy.

        I dopiero wtedy, gdy poczuł, że było prawie tak jak zawsze w tym domu, dopiero wtedy ośmielił się odetchnąć głęboko i uruchomić laptopa, stojącego na okrągłym stolikuw salonie. Nie włączył lampy, ponieważ wieczorne światło wystarczająco oświetlało jego miejsce, nadając mu ciepłą, morelową poświatę. Potem cały zewnętrzny świat przestał istnieć dla niego na wiele godzin, gdy oddawał się swojemu ulubionemu zajęciu, jakim było odkrywanie miriadów tajemnic skrywanych przez kosmos.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 23, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

I Love You to the Moon and Back || VictuuriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz