03. Friends?

108 17 6
                                    

Carolina

Siedziałam w gabinecie dyrektorki, opatulona w puchaty koc. W pomieszczeniu znajdowały się również jeszcze kilka osób, ale nie zwracałam na nich uwagi. Przed sobą cały czas miałam obraz tajemniczej postaci, która mnie uderzyła, walczącą Valentinę, która później traci przytomność. Stało się to już jakąś godzinę temu i odkąd znalazł mnie Agus to nic nie powiedziałam. Byłam zbyt przerażona i zawstydzona, że będę musiała opowiedzieć, jakim to ja jestem tchórzem. 

  ── Opowiedz wszystko jeszcze raz, od początku. ── Poprosiła rudowłosa kobieta, zwracając się do chłopaka, który siedział obok mnie. Czułam, że na początku się na mnie patrzy, ale nie mogłam odwrócić wzroku od zapalonej lampki, która znajdowała się na biurku. Podciągnęłam swoje nogi bliżej siebie i oparłam brodę na kolanach. 

  ── Jak zawsze o godzinie dwudziestej drugiej spotkałem się z Valentiną, a następnie rozdzieliliśmy się, aby sprawdzić korytarze. Ona miała dolne, a ja górne. Mieliśmy spotkać się w tym samym miejscu za dziesięć minut, jednak gdy nie wróciła, poszedłem do jej pokoju. Tam też jej nie było. ── Wstrzymał oddech, więc wreszcie odważałam się na niego spojrzeć. Miał ściśnięte dłonie w pięści, a wyraz twarzy nic mi nie mówił. ──  Sprawdziłem całą szkołę. W końcu wyszedłem na zewnątrz. 

  ── Naruszając przy tym zasady? ── Odezwał się średniego wzrostu, łysy mężczyzna. Wyglądał na około sześćdziesiąt lat, a zmarszczki na czole dawały znak zmęczenia. Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale dyrektorka mu przeszkodziła, kręcąc głową. 

── Musiałem to zrobić, martwiłem się o nią. ── Wyznał, tonem takim, jakby to była jego wina. Jednak to nie była prawda. To przez mnie. ── Wyszedłem głównym wejściem i zobaczyłem Carolinę ── Obdarzył mnie krótkim spojrzeniem. Spojrzeniem pełnym złości? ── leżącą na ziemi. Podbiegłem do niej i powiedziała, że ktoś... ── Nie potrafił dokończyć, dlatego w pomieszczeniu nastała głucha cisza. 

  ── Dobrze, dziękuję, Agus. ── Pani Kyle złapała go za ramię w geście zrozumienia, a następnie usiadła za biurkiem. 

Poczułam teraz każdą parę oczu na sobie. Przygryzłam dolną wargę i spuściłam głowę, patrząc na swoje dłonie.  Teraz czeka mnie przesłuchanie. Wiedziałam, że powinnam coś powiedzieć, może coś by pomogło w znalezieniu Valentiny, jednak bałam się. Bałam się, że będą mieli mnie za tchórza. Od zaginięcia Michael'a próbowałam być silna, sprawiać wrażenie zimnokrwistej suki, która ciągle wpada w kłopoty. Nie mogli dowiedzieć się o moich prawdziwych uczuciach. 

  ── A ty, Carolino? ── Spojrzałam na dyrektorkę, cała przerażona. ── Co ty tam robiłaś? Czemu nie byłaś w łóżku?

  ──Chce pani wiedzieć? ──Odezwałam się pierwszy raz od znalezienia mnie przez chłopaka, więc mój głos był trochę zachrypnięty, jednak mi to wcale nie przeszkadzało. Kobieta wiedząc, że jest to czas mojego ''wybuchu'' poprosiła wszystkich o wyjście, skinięciem głowy.Po chwili zostałyśmy same, więc mogłam kontynuować. ── Ten pokój jest okropny. Dużo w nim różu i beżu! Nienawidzę tych kolorów. Mam wrażenie, że został zaprojektowany wprost dla mojej matki, ona ciągle się tak ubiera. A do tego ta pościel w serduszka, czy ja wyglądam pani na dziecko? Musiałam wyjść stamtąd, bo już wariowałam! 

Wzięłam głęboki wdech, aby się uspokoić, a następnie spojrzałam na rudowłosą, która w międzyczasie zajęła poprzednie miejsce Agus'a. 

  ── Powiesz mi już, jak to się wszystko stało? ── Pokręciłam głową, odmawiając. Kobieta westchnęła i wstała, od razu poprawiając swój błękitny szlafrok. ── W takim razie będziemy musieli zobaczyć wszystko na kamerach. 

Secrets can haunt × AguslinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz