Ostatni obraz

24 2 0
                                    

Blond loczki skakały na ramionach malutkiej dziewczynki w rytm kroków, a iskierka w jej oczach oznaczała początek czegoś pięknego.
Drobne rączki trzymały bowiem zmiętoloną kartkę papieru.
Poplamiona, wygnieciona i stara, lecz to nie przeszkodziło młodej artystce w stworzeniu cudownego arcydzieła.

-Mamo, patrz co narysowałam! - Krzyknęła rozradowana, usiłując zwrócić uwagę kobiety. Ta jedynie zerknęła przelotnie na rysunek i prychnęła.
-Nie mam czasu kochanie, robię obiad. - To dostała w odpowiedzi dziewczynka.
-Ale bardzo się starałam. Powiesz mi chociaż, czy coś ci to przypomina? - Była nieugięta.
-Jakieś kwiatki. A teraz idź stąd, tylko mi zawracasz głowę. - Odepchnęła ją delikatnie.
-Weźmiesz? - Kobieta spiorunowała dziecko wzrokiem. Bez słowa przejęła od niej kartkę, zgniotła i wyrzuciła do kosza.
W oczach dziewczynki pojawiła się pierwsza kropla bólu, która spłynęła powoli po zarumienionym policzku.
Wtedy jeszcze nie spodziewała się, że to pierwsza kropla w morzu bólu.



Kartka była poplamiona, wygnieciona i stara, lecz to nie przeszkodziło młodej artystce w stworzeniu cudownego arcydzieła.
Gdyby tylko zostało to docenione.

----

Mila Venston

Rysunek z dzieciństwa

  -Dzisiejszym tematem przewodnim są marzenia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

  -Dzisiejszym tematem przewodnim są marzenia. Na jutro przynieście mi, proszę, rysunek urzeczywistniający wasze najskrytsze pragnienia. - Ogłosiła z uśmiechem nauczycielka poprawiając okulary spadające jej z nosa.

Na te słowa, w jednej z dziecięcych główek, zrodził się jaskrawożółty pomysł.

Wpadłam do domu niczym piorun, ówcześnie sprawdzając, czy na pewno jestem sama. Otóż na moje szczęście ojciec nadal przebywał w pracy, a matka prawdopodobnie wyszła na bazarek, patrząc na brak koszyka stojącego zawsze na etażerce w kuchni. To dawało mi dokładnie trzydzieści pięć minut błogiego spokoju, by pogrążyć się w sennych marzeniach.

Chwyciłam ostrożnie czystą kartkę papieru, tak, by się nie pogniotła. Spod łóżka wysunęłam niewielkie, drewniane pudło z najcenniejszą dla mnie zawartością zawartością - przyborami rysowniczymi oraz farbkami. Wybrałam kilka rodzajów ołówków oraz kredek, a następnie zasiadłam cicho przed biurkiem spoglądając na nieskazitelną biel tego zwykłego skrawka, który już zaraz miał nabrać ciepłych barw moich marzeń...

Parę pojedynczych kresek, odrobina koloru, lekkość cieniowania - i jest!
Najpiękniejsze urzeczywistnienie moich najskrytszych pragnień. Kolorowy, dopracowany, ideal...kroki.
Słyszę kroki.
Niemal natychmiast wszystkie przybory zostały zmiecione z powrotem pod materac, "miejsce zbrodni" przetarte szmatką, a rysunek schowany szczelnie między podręcznikami szkolnymi.

***

Dnia następnego, wywołana przez nauczycielkę, oddałam z nieśmiałym uśmiechem na ustach swoją pracę.
W sumie nie wiem, na co liczyłam.
Być może wśród popularnej kultury, szacunku do własnoręcznej pracy oraz obiektywności profesorów większości szkół, oczekiwałam tego samego?
Cóż, to było bez znaczenia.

Przepełniona irytacją kobieta nie mogła uwierzyć w to, co śmiałam jej pokazać.

Nie trzymałaś się tematyki pracy.

To nazywasz interpretacją?

To są jakieś kwiatki, a nie sztuka.

Myślisz, że możesz sobie pozwolić na takie wybryki?

Zabieraj mi te bazgroły sprzed oczu!


Pracy nie zaliczono.

Myślisz, że możesz sobie pozwolić na takie wybryki?Zabieraj mi te bazgroły sprzed oczu!Pracy nie zaliczono

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Młoda kobieta spoglądała przez okno na kolejny deszczowy krajobraz.
Ani jeden promyk słońca nie odważył się przedrzeć przez niezliczone warstwy gęstych chmur zapowiadających oklepane już burze.

Czy nic nie zdoła przywrócić blasku dawnych dni? - Codziennie po jej głowie krążyło to samo pytanie.

Całe życie demoralizowano jej marzenia.
Mała dziewczynka uwierzyła, że to, co robi jest bezwartościowe.
Dorosła kobieta nie potrafiła wyzbyć się tego przekonania.
Kazano jej spoczywać w deszczu, jednakże, czy deszcz jest jej powołaniem?
Nie przypuszczała, że odpowiedź na jej pytanie spoczywa pod łóżkiem...

***
Niepewnie sięgnęła ręką pod łóżko.
Tkwiąc w przekonaniu o beznadziejności piękna, które kiedyś zauważała w pędzlach, dzisiaj na nowo odżyły w niej uczucia.
Tylko w samotności,
tylko potajemnie.
Bo tylko, gdy światła gasną, zawzięci walczą.


Przechwyciła pędzel.Zamoczyła w żółtej farbie.Płótno przeszył gwałtowny ruch.
Wśród pola słoneczników powstało jedno słowo - dwie litery.

MV
Ona nigdy nie zdołała pokazać ludziom piękna jej słoneczników.
Aż do dnia dzisiejszego...  

  ~Czemu wszystkie obrazy tej pani mają słoneczniki? - Mała dziewczynka szarpnęła mamę za skrawek spódnicy w celu uzyskania odpowiedzi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

  ~Czemu wszystkie obrazy tej pani mają słoneczniki? - Mała dziewczynka szarpnęła mamę za skrawek spódnicy w celu uzyskania odpowiedzi.
Swoje zdziwione, wielkie oczy wlepiała we wzrok rodzicielki, lecz sama kobieta nie potrafiła odpowiedzieć. To dla wszystkich było zagadką.
Mama, z braku laku, rzekła zgodnie z prawdą - nigdy nie zostało to wyjaśnione.

Następnie złapała dziewczynkę za rączkę i skierowały się do następnej wystawy.

~Och, myślę, że znam odpowiedź na twoje pytanie, kwiatuszku. - Obie niemal gwałtownie obejrzały się za siebie. Ku ich zdziwieniu całej rozmowie przysłuchiwała się zgarbiona, osiwiała staruszka, podpierająca się o lasce. Kobiecina uśmiechnęła się ciepło i poprosiła, by podeszły do niej.
Stanęły wspólnie przed tym samym obrazem.
Starsza pani chwilę wpatrywała się w żółto - brązowe barwy, jakby ze wzruszeniem. Po tym uniosła swoją podporę i drewnianym koniuszkiem stuknęła lekko o ścianę.

Zza malowidła wypadł niewielki, podniszczony skrawek papieru.
~Proszę, weź to. - Zwróciła się do dziewczynki.
Ona z zawahaniem spełniła prośbę staruszki.
~Teraz rozwiń i przeczytaj. - Matka z córką mierzyły starszą kobietę pytającym wzrokiem.
Oczekując czegoś niebywałego, zaskakującego lub rozwiewającego wszelkie niedopowiedzenia, na karteczce czekało je kolejne rozczarowanie.

"
Gdzie kwitnie kwiat, tam musi być wiosna. Gdzie wiosna, tam wszystko wkrótce zakwitnie."

~Co to znaczy? - Mała dziewczynka zapytała szeptem mamę.~Zapytaj tej pani. - Wskazała palcem.~Słoneczniki dla MV były esencją życia.Czy wiesz dlaczego?Słoneczniki są kwiatem słońca. Słońce prowadzi nas przez życie.To ono tchnęło życie.Ot, cała esencja.
~A nie chodziło jej cały czas o marzenia? - Zapytała młoda kobieta. Staruszka jedynie spojrzała na nią ciepło i z uśmiechem na ustach rzekła:
~Gdzie kwitną słoneczniki, tam musi być słońce. Gdzie słońce, tam rozkwitają marzenia...

MVOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz