Rozdział pierwszy

31 5 1
                                    

  -Czemu, czemu, czemu?!- krzyknęła młoda elfka i cisnęła stertą ksiąg.
Książki te były bardzo stare, więc kilka z nich podczas lotu rozpadło się, a pył osiadł na drewnie. Niespodziewanie, do pomieszczenia wbiegł Sir Milor - prorok i "książę", ścigany przez Starszą Starszyznę. Starszyzna ta jest w Tiugsię największą i najważniejszą radą, a ten, kto jej "podpadnie" szybko kończy swoje życie.
-Aigoo!- (to wcale nie jest związane z moim nickiem)- Szybko, pakuj co ważne! Musimy uciekać!
-Wiem, jestem gotowa.- odparła spokojnie.
Chwilę później przyjaciele wychodzili tylnym wejściem- podziemnym korytarzem, ciągnącym się przez kilkaset metrów. Podczas drogi Aigoo spróbowała pocieszyć Milora rozmową..
-Wiesz, mogę ich poprosić..- zaczęła Aigoo
-Nie, to nic nie da, Starsi się nie zgodzą. -przerwał jej
Chwile szli w milczeniu, gdy nagle elfka coś poczuła.
-Stój..-powiedziała, a on posłusznie się zatrzymał, już dawno temu nauczył się ufać jej instynktom- musimy biec do karczmarza!
-Jesteś pewna..?
-Nie.. Ale warto, on zwykle odwdzięcza się za pomoc.
-Myślisz, że pomoże nam zgromadzić prowiant na naszą wyprawę?  
 Kiedy przyjaciele dotarli pod karczmę, ujrzeli, że nie są sami. Oprócz zwykłych gości, znajdowali się tam Inni. Wybrana przez Starszych "policja" rozmawiała z Karczmarzem, który nie wydawał się być zadowolony z tego powodu.
-Myślisz, że dojdzie do rękoczynów? -zapytała Aigoo
-Znając tych naszych Innych i ich temperament.. pewnie tak. -odparł Milor
-Podejdę bliżej, może coś usłyszę.. Przy okazji będę mogła szybciej zareagować.
 Gdy Aigoo podeszła do coraz głośniej rozmawiających, stało się coś niespodziewanego. Nagle jeden z Innych, ten najwyższy, zwany, nie wiedzieć czemu, Benkiem, wyciągnął miecz i zaczął grozić nim Karczmarzowi. Wszystko stało się bardzo szybko- Aigoo sięgnęła po łuk, ale tym razem była wolniejsza- Milor zaatakował ich magią. Jak zwykle, był wielki błysk oraz zaskoczenie wśród świadków, a także... u maga.
-No, w końcu ci się udało!- krzyknęła do niego radośnie - to mi się na razie nie przyda...- mruknęła i zawiesiła łuk na plecach.
-Chcecie się z nami pobawić, tak jak ostatnio, czy grzecznie wrócicie do swoich panów?- Milor zwrócił się do oszołomionych przez magię Innych.
-My.. nie mamy... "panów"!- krzyknął jeden z nich i rzucił się na chłopaka. On jak zwykle sparował jego uderzenie.
-Sami, Sami, kiedy ty się nauczysz władać mieczem, co?
-Może i nie umiem, ale wiem wystarczająco, aby cię pokonać!
  W tym czasie Aigoo walczyła z dwójką pozostałych na miecze.
-Odbijam!- zapowiedział Milor, kiedy już Sam nie mógł się ruszyć
-Sama dałabym sobie radę! -zapewniła go pospiesznie.
-Wiem, ale co ja miałbym robić podczas takiej walki?- powiedział i dodał szeptem scenicznym - dłuuugiej walki...
  Wtedy "prorocza moc" znowu zaczęła działać... Dla Milora czas się zatrzymał na kilka sekund, zobaczył przyszłość. Chociaż zwykle moc ujawniała się we śnie, jednak gdy chodziło o przyjaciółkę, magia robiła wszystko, aby się uwolnić i pokazać, co trzeba zrobić, aby jej pomóc.
-Aigoo! - krzyknął i odepchnął ją, ratując przed strzałą. -Auuugh!
-Ohh! Nie ruszaj się! - krzyknęła- koniec zabawy! Poddajecie się czy..
-Tym razem damy wam spokój.. - przerwał jej jeden z nich i uśmiechnął się brzydko - tylko dlatego, że musimy się zająć Samem.
Rozpostarli swoje skrzydełka i odlecieli, kierując się w stronę zamku Castple.
-Castple.. pewnie fajnie im się tam żyje- rozmarzyła się Aigoo- największe mi..
-Aigoo..?! Ja tu umieram?!
-Ups, przepraszam - powiedziała- chyba miałam gdzieś w torbie bandaże..
-Dobrze, poszukam ich, a ty znajdź zioła
-Khym...-kaszlnęła- Które..?
-Lecznicze?
-Aa! No tak! To już wiem- powiedziała sarkastycznie - nie pamiętam twoich lekcji... to był ten... eeee .. mięta... jej... liście, korzonki.. brzozy...
-Głupoty pani gada, pani Mondra, szukaj tych okrągłych liści, rosną przy ziemii, pamiętasz?
  Nie odpowiedziała, tylko udała się na poszukiwania. Może i nie była dobra z zielarstwa, ale za to świetnie radziła sobie z mocą. Chociaż zwykle jej nie używała bojąc się wyczerpania.. Bez powodu.
-Mam! - powiedziała, kiedy wróciła pod karczmę- znalazłam kilka.
- Ok, dzięki, stworzę z tego całkiem przyzwoity okład.
-Stało ci się coś poważnego? - zaniepokoiła się Aigoo
-Nie, to tylko draśnięcie, strzała przeleciała obok -uśmiechnął się
   Gdy już się najedli i odpoczeli, poprosili Karczmarza o prowiant. On zgodził się im pomóc, pewnie tylko dlatego, że go uratowali.
  Po godzinie od bitwy przyjaciele, dobrze wyposażeni, wyruszyli w podróż.  
 
  Szli już tą samą drogą jakąś godzinę rozmawiając co jakiś czas " o niczym". Aigoo marudziła, że się nudzi, że nie wie gdzie idą, a Milor cały czas mówił tylko, że podróżują: "przed siebie" albo "aż znajdą dobre miejsce".
- Co ty tu widzisz? - zapytała Aigoo ujrzawszy, że Milor próbuje pochłonąć wszystko wzrokiem- to tylko pola, prawda?
-Naprawdę nie widzisz tu NIC ciekawego??
-Cóż...
-Przecież to takie malow...
-O zobacz! Las!!- przerwała mu - cudownie, lasy są fajne.
-Masz rację- uśmiechnął się -Hmm.. może tam...- zaczęła Aigoo - Nie wiem czy to dobry pomysł.. - No chodź! Bedzie fajnie! - uśmiechnęła się.
  Gdy weszli do puszczy wszędzie zrobiło się ciemniej, jednak nie przejęli się tym - otoczenie było bardzo urokliwe - przez liście dostawały się promienie słoneczne, które sprawiały, że liście były zielonkawe i żywe. Nawet trawa wyglądała ładnie- młodo i gęsto. Po chwili przyjaciele oczarowani pięknem natury pobiegli dalej, aby móc wszystko podziwiać.
  Po godzinie, która minęła dla nich bardzo szybko, dotarli do miejsca, w którym znajdowało się coś na kształt ruin kamiennej wieży z lochem. Niestety, po wieży zostały już tylko szare cegły i schody w dół. Milor, zafascynowany wszystkim, postanowił sprawdzić co jest w środku, Aigoo poszła za nim.
  Chociaż świadoma część ich umysłów wiedziała, jak zły jest to pomysł, nie dali rady zawrócić. Tak właśnie działała magia Lasu Erileri - ofiary były wabione w miejsce bez drogi ucieczki, a następnie przechwytywanie przez bestie..
  -Zobacz! Czy to jakiś znak?! Chociaż nie, nie. To chyba jednak zwykła dziura .. - krzyczała co chwilę - nie śmiej się, tutaj naprawdę może coś być! - odpowiedziała na wesołość człowieka.
  -Tak, wiem. Chodzi mi o to, że widzisz "znaki" wszędzie...- powiedział i dodał po chwili- zupełnie jak nie ty.. Zwykle się tak nie zachowujesz..
-Ja... emmm, chyba wszystko jest okej. Po prostu kocham zwiedzać takie miejsca.
-Może lepiej stąd chodźmy..
-Nigdzie nie pójdziecie...- usłyszeli głos z ciemności.- Haha, żartowałem, daliście się nabrać!
-Kim jesteś?! - krzyknęła Aigoo
- Nie ważne- mruknął głos i powiedział - najważniejsze jest to, że stąd nie ma wyjścia - nie ważne, ile będziecie szukać i jak. To miejsce to labirynt.. i zmienia się cały czas. Stąd nie ma wyjścia.
-Ale.. Czy jest jakiś sposób?
-Cóż, można zabić labirynt... Czyli...
- Nie będziemy z tobą planować, póki się nie pokażesz! -krzyknął Milor
-Ok, za bardzo zależy mi na wyjściu.. Idę do was..
  Po chwili przyjaciele ujrzeli dosyć dziwnie wyglądającego, bo w poszarpanych ubraniach, mężczyne. Do tego miał długą, poszarzałą brodę.
- Jestem Haseky, utknąłem w tym miejscu dawno temu..
- Jakim cudem.. no.. żyjesz? - przerwała mu Aigoo - Każdy musi jeść.
- Codziennie w tym miejscu pojawia się jedzenie... Dzisiaj pojawiliście się wy..- wyjaśnił - kontynuując, szukałem wyjścia, ale standardowe metody nie działały. Spacerując po labiryncie znalazłem miejsce wyglądające inaczej niż wszystkie. Było tam coś ruszającego się w pewnym rytmie.. Mam wrażenie, że to może być jego serce..
- Niby czemu mamy ci wierzyć? - zapytała jak zwykle podejrzliwa Aigoo
- Dlatego, że ja też chce się stąd wydostać.
- Wiesz, musimy to przemyśleć.
- Rozumiem, ciężko zaufać komuś, kto wygląda jak ja. Wrócę do was za godzinę, porozmawiajcie sobie.
  Kiedy Haseky się oddalił, przyjaciele zaczęli rozmawiać.
-Aigoo, może spróbujemy telekinezy?
-Coo?? Teraz? Nie!! Trzeba się do tego przygotować. - przestraszyła się
"Nie martw się, po prostu nie ufam temu facetowi, nie wiemy czy nie podsłuchuje" - usłyszała w swoim umyśle
"No.. do..brze " - odpowiedziała dukając - " A... dob...rze wi..sz, że je...cze tego nie u...em "
" Wiem, ja też. Ale m...sisz uwierzyć, że u..iesz " (Można się pogubić, więc dodaje imiona- Milor)
"Okk, poroz...ajmy o ..ym . " (Aigoo)
" Myślisz, że m..emy ufać k...uś, kogo nie zn..y? " - zapytał Milor
" Nie, zwł...cza, że nie wyd..je mi się żeby mó..ił pra..e, wiesz sprawy.." (Aigoo)
- intuicji - powiedziała przypadkiem
".. Mało pr...po...bne, że ktoś mu przy...osi jed..ie. Poza tym jak? Sk..ro stąd nie ma wyj...cia? " (Aigoo)
" No wł...ie, nie ma wyjścia, a jest wej...ie? " (Milor)
" Cz...li zg..adz..my się. Co mamy zr...ić? " (Aigoo)
" Nie wiem.. Po...śl " (Milor)
   Po tych słowach Aigoo zaczęła się zastanawiać. Przemyślała wszystkie opcje. W końcu uznała, że mimo wszystko lepiej będzie zaufać mężczyźnie. Nie chciała się z nim zaprzyjaźniać, nic z tych rzeczy, jedynie pomóc w planie i rozejść się w swoje strony.
  Około kwadrans po uzgodnieniu wszystkiego usłyszeli kroki i zobaczyli Haseky'ego.
- Zdecydowaliście już?
- Tak - Aigoo odpowiedziała niechętnie - Idziemy z tobą..
- To dobrze, w grupie siła! - powiedział Haseky z uśmiechem - zaprowadze was
" Przecież mówił, że la...ynt ciągle się zmienia? Skąd zna drogę? " - zapytał Milor przytomnie
" Po p...stu chodźmy.. "
  Wszyscy szli w milczeniu, chociaż mężczyzna próbował rozpocząć niezobowiązującą rozmowę.
- No, jak się czujecie? Ja se bardzo cieszę, jeśli to się uda.. - zawahał się - wtedy będę wolny..
" Sły...łeś, jak się za..ał ki...dy mówił ?" - zapytała podejrzliwie
- No, to już tutaj! To jest "serce" labiryntu! Musicie je zniszczyć.
" Ja się tym zajme, nie p...zuj mu magii"
- Dlaczego? Co to da? - zapytał Milor
- Cóż, nie wiem, ale prawdopodobnie labirynt przestanie się ruszać.. Będzie łatwiej znaleźć wyjście..
- A jeśli, na przykład, labirynt zniknie? Wtedy ziemia spadnie na nas i zginiemy!
- Lepiej zginąć od razu, niż czekać na śmierć z nadzieją na ocalenie... coś o tym wiem. Niszcz!
" Nie ma..tw się, u..iesz st..rzyć .. "
" Nie...dzialne pole magiczne?" -zastanowił się - "Tak, próbowałem wcześniej, prawie wychodziło "
" Niewidzialne, czy p...?" - zaśmiała się
-Niszczysz?? - zapytał zniecierpliwiony Haseky
-Tak - odpowiedziała Aigoo
- Świetnie - uśmiechnął się już trochę mniej przyjaźnie - będziemy wolni!
  W tym momencie elfka wyciągnęła miecz i najprostszym atakiem wbiła miecz w pulsującą materie.. W tym momencie poczuła ogromny drgający ból, jednak nie mogła się ruszyć.
"po..mo...cy...!! " - krzyknęła do Milora, prawie rozwalając mu mózg.
- Co tu się dzieje?! - krzyknął chłopak
- No, to trudniejszy przeciwnik wyeliminowany. (A tu widać ego autorki x'D)
- Co ty jej...
-Sama to sobie zrobiła - odpowiedział
- Nie odzywaj się!! - krzyknął
- Bo co mi zrobisz?
   W tym momencie Milor nie wytrzymał- rzucił w Hasekiego mocą, mężczyzna, mimo że bardzo zdziwiony zdążył uskoczyć.
- O, czyli jednak posiadasz magię.. Ciekawe.
"Pole! Twórz pole " - usłyszał Milor w pewnym momencie.
  Instynktownie stworzył pole, w które chwile później wbiła się strzała. Chwilę później strzała trafiła już w oszusta.
-Kim.. - nie zdążył dokończyć zdania, bo zemdlał, rażony magią.
- Śpij spokojnie.. -powiedział tajemniczy strzelec
   Milor obudził się. Rozejrzał się zdezorientowany i zauważył, że znajduje się na plaży... 10 metrów przed nim był brzeg ogromnego jeziora, od którego dalej płynęła rwąca rzeka. Chwilę patrzył na wodę, ponieważ od zawsze podobały mu się takie krajobrazy- woda, góry, piękna piaszczysta plaża, na której siedział i zielonkawa łąka za nim. Polana, która rozpościerała się za nim szła w górę. Można by nazwać ją doliną, gdyż na około niej były szczyty górskie. Przyjrzał się dokładniej miejscu, w którym się znalazł i w oddali wypatrzył domek, a przed nim drzewo. O drzewo oparty był pastuszek pilnujący stada owieczek. Jeszcze raz rozejrzał się po okolicy nie mogąc ogarnąć tego jak się tu znalazł oraz jak piękne jest to miejsce i wtedy ujrzał Aigoo. Krzyknął zdziwiony i podbiegł do niej.
- Aigoo! Aigoo, obudź się. Siostrzyczko, nie rób mi tego!- przestraszył się
- Huh??- zdziwiła się- Czemu mnie budzisz? Milor!
- Eeee... A.... Yyyy..
- Zobacz gdzie jesteśmy!- uśmiechnęła się- To miejsce jest przepiękne!
- Tak, jest śliczne- otrząsnął się
- Chodźmy do tego domku, zaraz zrobi się ciemno.. Tego lepiej unikać.
  Wstała.
-Hej! Ścigamy się?- zapytał z łobuzerskim uśmiechem

-Pod górkę?- zapytała, ale po chwili dodała -3...2...1...-nawet nie powiedziała "start" tylko od razu pobiegła.
-Oszukistka!- krzyknął i śmiejąc się pobiegł za nią.
Po chwili chłopak zostawił elfkę daleko w tyle. Biegał dużo szybciej.
-Hej! Czekaj!!- krzyknęła
-Nie!- zaśmiał się odwracając do niej i... wpadł na drzewo, które aż się zatrzęsło, przy okazji budząc pastuszka.
-Uważaj na drzewo...- zaczęła się śmiać
"To drzewo wcześniej było dalej"- przesłał jej obrażony
-Co tu się dzieje..?- zdziwił się- Kim jesteście..?
-Szi, Aigoo Szi- przedstawiła się dziewczyna pełnym imieniem
- A ja Milor- uśmiechnął się- a tamtej pani wystarczy mówić Aigoo
-A ja.. Ja jestem... Karen! Karencjusz... Ku, ale wystarczy Karen- również się uśmiechnął
  Mimo, iż chłopak wyglądał miło, Aigoo miała dziwne przeczucie, że coś z nim nie tak.. Uznała, że nie powie o tym Milorowi. Nie chciała go nie martwić.
-Chcecie spać w mojej chatce? Jest tam dużo miejsca, bo mieszkam tylko z bratem.
-Jasne!
-W takim razie musicie mi pomóc z owcami.- uśmiechnął się wrednie
   Przyjaciele popatrzyli się na siebie i uśmiechnęli się do siebie. Nie wiedzieli jeszcze, jak trudne zadanie jest przed nimi.
-Okej, poproszę szybki kurs z teorii!-powiedziała Aigoo z entuzjazmem
   Karen pokrótce wytłumaczył im o co chodzi dodając, że jego owce są bardzo uparte, a najlepszym sposobem na nie, jeśli nie zadziała poganianie ich, jest przynęta w postaci sałaty- dla tych owiec to rarytas. Niestety, czasami nawet to nie działało, wtedy trzeba było je podnosić i zanosić do zagrody, a owce, mimo mięciutkiego i delikatnego futerka, delikatne nie były!
  Po jakiejś godzinie użerania się z nimi zostały tylko 3, więc każdy z obecnych wziął po jednej. Aigoo przeniosła swoją tylko 5 metrów, ponieważ trafiła na najbardziej upartą, która się wykręcała, kopała... Wszystko, żeby nie dać się podnieść. Owca Milora tak się przestraszyła, że zamarła, więc miał łatwą robotę. Za to pastuch wywrócił się przy próbie podniesienia swojej. Milor zobaczywszy to zamknął owczarnie i podbiegł, żeby mu pomóc.
- Pomóżcie mi z tą!- krzyknęła Aigoo- strasznie się wierci!
   Pastuszek podszedł do niej, dziewczyna jeszcze raz spróbowała, a chłopak przytrzymał owcę. Dzięki tej kooperacji udało się zanieść owcę prawie bez problemów.
-Dzięki za pomoc- uśmiechnął się Karen- zwykle zajmuje mi to dużo więcej czasu.
-Nie ma sprawy, przepraszam, że zapytam, możecie się z nami podzielić jedzeniem..? Podczas.. "wycieczki" mieliśmy kilka powikłań i zginęły nam nasze plecaki i torba..
- Oczywiście! Za waszą pomoc jeden nocleg to za mało. No, ale chodźmy już do mojego brata.
"N.. ufam.. mu"- przesłała Aigoo do Milora
"Czemu..? Wygląda jak zwykły pastuch.."
"Może i tak.. cały coś sprawdzam... i na razie efekty są pozytywne"
"Czyli..? Coraz mniej mu ufasz?"-nie zrozumiał
"Tak, w moim badaniu wynik pozytywny... to ten zły"
"Nie jestem głupi! Po prostu nie powiedziałaś o co ci chodzi"
-Witajcie- usłyszeli- Jestem Mev...- po chwili oddał jeszcze: - Mev Ku..
  Odwrócili się i zobaczyli chłopaka, który wyglądał zupełnie inaczej niż Karen.
-Wy na pewno jesteście braćmi?- zdziwił się Milor
-Tak? Po prostu jestem ładniejszy- powiedział Karen- no i starszy
-Taaaaak- powiedział młodszy
-Nie będziesz się kłócić?- zdziwił się
- Starszy o kilka sekund...- powiedział znudzony
-Taaaaaak, zapraszam na kolacje! Niestety nie jest zbyt duża.. nie spodziewaliśmy się was tutaj...
-I tak wielkie dzięki- uśmiechnęła się elfka
-A tak właściwie, to co to była za wycieczka, że zakończyła się upadkiem z klifu?
- CO?!- krzykneli przyjaciele jednocześnie
-Spadliśmy z klifu?!- krzyknął Milor
"Aigoo! Musimy to sprawdzić! masz jeszcze jakąś broń?"
"Sztylet... Chyba, a ty? "
"Ja też mam sztylet, był ukryty."
"Zaraz... tam nie było klifu?"

-Przepraszam, zaraz wrócimy. Będziemy za... za chwilę.
   To powiedziawszy wyszli przez drzwi, a po chwili zaczeli biec. Kiedy dotarli do plaży jeszcze raz się rozejrzeli- nie było tam klifu.
-Co..?
-Może... Nie wiem
  Aigoo spojrzała w górę:
-A może... Może, nie to nie to.. Ehhh... Może kiedyś się tego dowiemy..
  Chwilę stali w milczeniu, ale w pewnym momencie Aigoo usłyszała niepokojący szmer...
-Słuchaj!- zamarli w ciszy, jednak nic nie usłyszeli.
  Elfka powoli odwróciła się i otworzyła szeroko oczy. Milor zniknął! Po chwili na swojej buzi poczuła wielką łapę. Próbowała krzyczeć, ale dłoń wszystko zagłuszała. Kiedy przestała krzyczeć istota dała jej do "powąchania" wilgotną szmatkę. Materiał ten był zwilżony środkiem usypiającym, od którego dziewczyna znowu zapadła w sen..  (Autorka: Ona sobie dzisiaj pośpi za wszystkie czasy... No przynajmniej będzie wypoczęta przed tym co będzie w przyszłości ;p)
 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
  Chciałabym, żebyście w komentarzach napisali co jest źle, a co dobrze w tym opowiadaniu. Co zmienić... Jak nazwać ten rozdział.. I tak dalej. No i najważniejsze- czy mam pisać dalej!


TiugsaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz