1. One Day When The Sky is Falling

472 31 4
                                    

- Ja mówiłem serio z tymi biletami.

Głos Martijna wydobył się ze stojącego w kuchni laptopa. Wycierająca naczynia Sam, prychnęła rozbawiona. Sama niedawno wróciła z Kambodży i chciała chodź chwilę pobyć w domu. Za to siedząca przed laptopem Ginger starała się powstrzymać kumulujące uczucie nadziei.

Była zakochana w Martijnie od tak dawna. Jednak on od zawsze widział jedynie przyjaciółkę. To bolało, zwłaszcza gdy przedstawiał jej swoje kolejne dziewczyny, które nie grzeszyły rozumem.

Odwróciła się w stronę brunetki z nieśmiałym uśmiechem. Sam spojrzała na nią ostrzegawczo.

- W sumie przydałyby się nam wakacje...

Brunetka spiorunowała ją wzrokiem, kiedy z laptopa wyrwał się śmiech chłopaka.

- To postanowione. Zamawiam bilety na jutro rano.

- Dopiero co wróciłam! I już mam znów wsiadać w samolot?

- Nie masz wyboru. Bilety są w waszych skrzynkach mailowych w tym momencie.

- Tak szybko je zamówiłeś?

Na twarzy Martijna pojawił się szeroki uśmiech.

- Zamówiłem je godzinę temu.

Brunetka wrzasnęła a Ginger wybuchła śmiechem. Klasyczny ruch chłopaka. Informować je po fakcie dokonanym. Jednak w tym momencie była szczęśliwa.

- Nie wiem za co Cię bardziej nienawidzę. Za to, że zrobiłeś to zanim się zgodziłyśmy czy, że wydajesz na nas kasę.

Sam nachyliła się nad przyjaciółką z niezadowoloną miną. Za to Ginger nie kryła uśmiechu. W końcu zobaczą się z chłopakiem. Minęło zbyt dużo czasu.

- Sammy nie bądź zła. Tęsknimy za sobą a ja mam możliwości Was tu przetransportować. To wszystko. Ohana?

Brunetka wywróciła oczami, opadając  na krzesło obok. Nie było sensu się kłócić. Bilety już były zamówione, więc szkoda ich nie wykorzystać.

- Mam ochotę wydrapać Ci te piękne oczka.

- Menno też się za Tobą stęsknił.

Ginger parsknęła śmiechem. Uwielbiała, gdy chłopak robił aluzje co do ich przyjaciela. Sam wtedy automatycznie się rumieniła. I tak też było tym razem. Jej policzki pokryły się szkarłatem a brunetka sama zamilkła.

- Jesteście okropni. Oboje.

Rzuciła oskarżycielsko i wstała, rzucając ścierkę, którą miała w ręku na stół. W akompaniamencie śmiechu ze strony przyjaciółki opuściła kuchnię.

- Boże, jak ja za tym tęskniłem. Tak łatwo ją wkurzyć.

- Uważaj byś któregoś pięknego dnia nie obudził się czasem bez włosów.

Martijn przejechał dłonią po włosach uśmiechając się.

- Mam dla Ciebie niespodziankę. Mam nadzieję, że Ci się spodoba.

Dziewczyna wyprostowała się ożywiona. Niespodzianka? To moze być ciekawe.

-...ale dowiesz się co to jest dopiero jutro.

Widząc jej zawiedzioną minę na jego twarzy pojawił się uśmiech. Uwielbiał ją denerwować. Wtedy tak fajnie marszczyła nos.

Poznali się jeszcze w podstawówce. Wówczas wtedy on, Menno i RJ założyli się, że uda im się ją poderwać. Chociaż trudno to można było nazwać podrywem, mając siedem lat. Zbierali dla niej stokrotki, ślimaki, kamienie jednak ona patrzyła na nich z wyższością i powtarzała swoim w tamtym czasie piskliwym głosem, że są obrzydliwi i nigdy nie znajdą dziewczyn. Potem cała czwórka trafiła do tego samego gimnazjum i tam zaczęli się przyjaźnić. Nawet gdy Martijn przeniósł się do Herman Brood Academie, miał nieustanny kontakt z całą trójką. Gdy udało mu się odnieść sukces, w pełni go wspierali.

Ginger nawet powtarzała, że jeżeli Martijn zacznie gwiazdorzyć własnoręcznie zepchnie go z amsterdamskiego mostu.

I tak było. Nie, że go zepchnęła. Kiedy zaczynał przesadzać, ona sprowadzała go na właściwe tory . Zawsze chciała jego szczęścia.

Miał nadzieję, że jego niespodzianka się jej spodoba.

- W takim razie lepiej żebym zaczęła się pakować.

Wystarczyło, że powiedziała te słowa a na jego ustach pojawił się uśmiech.

- Widzimy się jutro.

Z chwilą gdy dziewczyna zamknęła klapę laptopa, zauważyła że w progu stoi Sam i przygląda się jej.

- To aż boli patrzeć jak on nie widzi tego, co czujesz.

Ginger wzruszyła ramionami, zabierając urządzenie ze stołu.

- Widziałaś ten mój strój w kwiatki?

- U mnie w szafie. Zamierzasz w końcu mu powiedzieć?

Blondynka westchnęła.

- Chciałabym. Ale się boję, że wszystko zniszczę.

Dziewczyna spojrzała na nią zawiedziona. Jako dobra przyjaciółka musi pogadać z Martijnem i zamierzała to zrobić. Nie mogła przepatrzeć na cierpiącą Ginger.

- Pamiętaj by spakować krem z filtrem. Mam zamiar się tam spiec.

- To tak jak ja. Jejku musimy sobie porobić mnóstwo zdjęć!

Sam patrzyła jak jej współlokatorka znika w korytarzu podśpiewując jakąś piosenkę. Uśmiechnęła się.

Zdecydowanie musiała pogadać z chłopakiem.

________________________

Wiem, że krótki ale taki musiał być. Możecie to potraktować jak swojego rodzaju drugą część prologu 🌻

Dziękuję i zapraszam do komentowania 🐼

Wherever you are • Garrix ✏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz