Rozdział 4

1.8K 151 40
                                    

- Obudź się, Charlotte. Obudź się. 

Zasyczałam z bólu. Zacisnęłam mocno powieki i uniosłam głowę. Ktoś złapał moją dłoń pomagając mi wstać. Otworzyłam oczy. 

- Wszystko w porządku? - spytał mnie Hadrian. Co on do cholery tu robił? Czy kiedyś w końcu od niego się uwolnię? 

- Co ciebie to obchodzi? - odparłam oburzona odpychając się od niego. Obróciłam się na pięcie i poszłam w drugą stronę. Czułam jak idzie za mną. Ciekawe, gdzie podziewa się jego dziewczyna? 

- Co, teraz nagle stałaś się seryjnym morderca? - usłyszałam za sobą - Jesteś zbyt pewna siebie, Charlotte. To, że jesteś łowcą, nie znaczy, że możesz wszystkich pokonać. 

- Tak właściwie, to już sama do tego doszłam - odparłam zatrzymując się i spoglądając mu prosto w twarz - Czego ty ode mnie chcesz? 

- Chcę ci pomóc, Charlotte. 

Zaśmiałam się głośno. Nie dam sobie rady? Doprawdy? 

W nadludzkim tempie złapałam go za rękę i wykręciłam w taki sposób, że Hadrian leżał twarzą do ziemi, a ja kolanem przyciskałam jego ramię. 

- Nie wtrącaj się w moje sprawy, rozumiemy się?

Pierwotny nie ruszał się, tylko uśmiechał się pod nosem. Miałam ochotę sprawić, aby ten uśmiech znikł mu z twarzy, ale niestety obie ręce miałam zajęte. Nagle usłyszałam, jak ktoś biegnie w naszą stronę i krzyczy jego imię. 

- Zostaw go! - powiedziała dziewczyna, którą kilka godzin wcześniej widziałam na przejściu dla pieszych razem z Hadrianem. 

- Selin, spokojnie. To Charlotte - odparł Hadrian. 

- Och - powiedziała zaskoczona. Popatrzyłam na nią z dołu do góry. Miała niesamowicie długie i zgrabne nogi, włosy sięgały ramion, a spojrzenie było pełne dzikości. Puściłam Hadriana, aby móc z nią porozmawiać. Skoro wiedziała kim jestem, na pewno miała mnóstwo pytań. 

- Nie bój się, twojego chłopaka zostawię sobie na sam koniec - mruknęłam, po czym natychmiast tego pożałowałam. Boże, co za idiotka. Najpierw myśl, a potem mów!

- Charlotte, nie jesteśmy twoimi wrogami - odparła Selin przyglądając mi się uważnie - Jesteśmy tutaj, żeby ci pomóc.

- Pomóc? - zdziwiłam się - Wy? Niby jak?

- Nienawidzisz Libii tak mocno jak ja i Hadrian. Dobrze wiesz, że musimy ją zlikwidować. Razem możemy to zrobić - wyjaśniła lekko podekscytowana. Głupiutka, podsumowałam w myślach. 

- A czy ty sądzisz, że gdyby to było możliwe, ona wciąż by żyła? Odpowiedź jest na tyle oczywista, że nie muszę jej mówić - rzuciłam w ich stronę, po czym obróciłam się na pięcie ruszając przed siebie. 

- Charlotte, przemyśl to - usłyszałam za sobą głos Hadriana - Nie wszystkie wampiry są złe. Pamiętaj o tym. 

- Nie bój się, na razie będę zabijać tylko tych złych - krzyknęłam nie odwracając się. Pognałam w nadludzkim tempie na dach naprawdę wysokiego budynku. Musiałam jednoznacznie stwierdzić, że to było moje ulubione zajęcie - przyglądanie się miastu nocą z takiej wysokości. Wszystko wydaje się takie malutkie. Odnoszę wtedy wrażenie, że mogę wszystko. Czuję się wolna. Przestaje myśleć o problemach. Po prostu wdycham to powietrze, zamykam oczy i się wyłączam. 

- Niezłe miejsce. 

Zerwałam się jak oparzona. 

- Hej, hej. Spokojnie - rzucił w moją stronę mężczyzna. Znałam ten głos. Stałam sparaliżowana przed nim przełykając głośno ślinę - Niewiele czasu minęło od naszego poprzedniego spotkania, prawda Charlotte? 

- Zac? 

Ostatnim razem widziałam go w jakimś barze w Atlancie w dzień moich 17 urodzin, kiedy to wyprowadził mnie kompletnie pijaną na zewnątrz. Pamiętałam ten wieczór doskonale. To wtedy Hadrian odwiózł mnie do domu po naszym rozstaniu. Myślałam, że straciłam go już na zawsze. Przez kilka tygodniu szukaliśmy z Kasem zaklęcia, które przywróciłoby mu pamięć. Jak się później okazało, ta osoba nie była Hadrianem. Tylko jego tymczasowym klonem stworzonym przez Libię. 

A Zac był moim byłym chłopakiem. Można o im powiedzieć, że to taka pierwsza miłość lub pierwsze zauroczenie. Wszystko zaczęło się walić zaraz po tym, jak poszłam do liceum. Tak na dobrą sprawę nigdy nie zerwaliśmy, ponieważ już na początku roku szkolnego zostałam przemieniona w wampira i musiałam uciec. Nie miałam nigdy okazji oficjalnie zakończyć tego związku. 

- Co tutaj robisz? - spytałam. 

- Chyba to samo co ty. Oddycham świeżym powietrzem, obserwuje miasto - odparł wkładając ręce do kieszeni. Zrobił kilka kroków w moją stronę zatrzymując się tuż nad krawędzią budynku. Spojrzał w dół. Nie widziałam w jego oczach strachu ani nie słyszałam przyśpieszonego bicia serca... O mój Boże.

- Kto cię przemienił? - zapytałam prosto z mostu. 

- Sądziłem, że szybciej się zorientujesz - mruknął niewyraźnie - A jeśli chodzi o twoje pytanie... Pamiętasz może Nancy, swoją przyjaciółkę z liceum? 

Nie, to niemożliwe. Nie mogła tego zrobić. 

- Spotkaliśmy się kilka miesięcy temu. Mówiła, że jest wściekła na ciebie, że zakochała się w kimś, ale on nie widział świata poza tobą. A potem wpadła w furię. Zaczęła wszystko niszczyć dookoła, a kiedy próbowałem ją uspokoić, popchnęła mnie na szklany stolik. Skaleczyłem się i wtedy nie zapanowała nad sobą. Opamiętała się w ostatniej chwili, ale dla mnie było za późno na ratunek. Dała mi swoją krew, a potem uciekła - opowiedział ze spokojem w głosie - Po przemianie postanowiłem wyjechać tutaj, gdzie nikt mnie nie zna. Kupiłem... - urwał - Przywłaszczyłem sobie mieszkanie jakiegoś biznesmena i tak sobie tutaj mieszkam. 

Zack był bardzo opanowany, jak zawsze z resztą. Nie lubił być w centrum uwagi, zawsze starał się być gdzieś z boku. Gdy przychodził jakiś konflikt, zawsze starał się go rozwiązać dzięki rozmowie. Nawet jeśli gniewał się na kogoś, nie pokazywał tego. Zawsze w nim podziwiałam tą cechę. W odróżnieniu do mojego charakteru był oazą spokoju. 

Wiedziałam, że cierpiał. Życie wampira zdecydowanie nie pasowało do niego. Nie zasłużył na taki los podobnie jak i Peter. Zrobiłam nieśmiało krok w jego stronę, potem drugi już trochę pewniejszy i przytuliłam go. 

- Jak ja się cieszę, że ciebie spotkałem - wyszeptał mi do ucha. 

- Jeśli potrzebujesz pomocy... - wydusiłam z siebie - Jestem tutaj. Pomogę ci. 

- Wiem. I dziękuje. 



ZACHARY WRÓCIŁ! 

POWRÓCIŁ TAK JAK I JA PO DŁUUUGIM CZASIE! WYBACZCIE KOCHANI, ALE KLASA MATURALNA JEST DOOOO BAAAAANI. SERDECZNIE NIE POLECAM. 

CO DO POWIEŚCI...

CZY MYŚLICIE, ŻE COŚ SIĘ NARODZI MIĘDZY NIMI? CHARLOTTE PÓJDZIE DO ZACKA, A HADRIAN DO SELIN? CO WY NA TAKIE POŁĄCZENIE? 


Noc z wampirami: Atak wilkołaka [część 4]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz