Obudziłam się późno, mam na myśli godzinę szesnastą. Nie ma to jak przespać pół dnia i nawet nikt nie raczył mnie obudzić.
Zlazłam z wygodnego łóżka, prosto w stronę szafki z ubraniami. Wyjęłam z niej czarną koszulę, czarne spodenki jeansowe i czystą bieliznę. Ruszyłam ku łazience, w której wiecznie było zimno, czy to latem czy to zimą.
Odkręciłam kurek, z którego lała się gorąca woda. Wlałam moje ulubione zapachy i te różne pierdoły. Zdjęłam z siebie ubranie, weszłam ostrożnie do wanny, po czym puściłam moją ulubioną playlistę. Mogłam tak leżeć godzinami, lecz woda nie jest zdrowa dla ciała, a tym bardziej mojego, które jak tylko lekko uderzysz, pojawia się siniak.
Po wziętej kąpieli ubrałam się w naszykowane wcześniej ubrania, podmalowałam lekko rzęsy i rozczesałam włosy.
**PP Marcelina**
Wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Nigdy mi to nie przeszkadzało, ani nikomu z domowników. Szłam sobie parkiem, koło fontanny, żal by było nie zatrzymać się koło niej, a nawet na niej usiąść. Więc zrobiłam jak pomyślałam. Usiadłam na ładnym murku fontanny, który był ozdobiony różnymi kwiatkami. Delikatnie musnęłam dłonią, błękitną ciepłą wodę.
Nagle poczułam ogromny ból głowy i zorientowałam się, że już nie siedzę na murku fontanny, lecz w samej fontannie. Rozejrzałam się dookoła i zauważyłam dwóch chłopaków, którzy kierowali się w moją stronę. Obok mnie pływała piłka. Trudno domyśleć się dlaczego tu biegną i dlaczego boli mnie głowa.
-Kuźwa! Nic Ci się nie stało?!- krzyknął przestraszony brunet
-Nie. Chyba nie...- zająkałam się, a chłopak pomógł mi wyjść z wody. Miał śliczne brązowe oczy, na które padała jego grzywka.
-Jak to chyba nie?!- krzyknął brunet- Coś Cię boli?- szybko zapytał, wyjmując moją torebkę z wody.
-Tylko głowa, ale przejdzie mi- uśmiechnęłam się słabo na co on również odpowiedział uśmiechem
-Idziemy do lekarza, nie zostawię Cię tu samej z bolącą głową- stwierdził i wziął mnie na ręce po czym zaniósł do samochodu
-Ale naprawdę nie trzeba, przejdzie mi- odrzekłam, jednak chłopak wciąż się upierał i pojechaliśmy do lekarza
-Tak po za tym, Maciek jestem- przedstawił się wesoło, uśmiechając do lusterka
-Marcelina- odwzajemniłam uśmiech, chowając twarz we włosach. Założę się, że wyglądam teraz jak truskawka
**PP Patrycja**
Wyszłam z domu, kierując się do sklepu. Kiedyś trzeba zrobić zakupy, lodówka sama się nie zapełni; weszłam do sklepu, wzięłam produkty, które są mi potrzebne i skierowałam się do kasy.
-Witam- odezwał się męski głos. Odwróciłam się do mężczyzny i uśmiechnęłam się mimowolnie
-No cześć- zaśmiałam się- jesteśmy na siebie skazani-
-Na to wygląda, ale ja nie narzekam- uśmiechnął się zadziornie, prześladowca aka Karol. Wyłożyłam rzeczy na ladę i czekałam na swoją kolej. Brunet coś do mnie mówił, jednak ja go nie słuchałam, byłam myślami gdzieś indziej.
-Halo, ziemia do Pati- pomachał mi przed oczami. Od kiedy on mówi do mnie zdrobniale?
-Pati? Od kiedy tak?- zapytałam, płacąc za zakupy.
-Nie wiem tak jakoś- zaśmiał się nerwowo, również płacąc za zakupy. Nie wiem dlaczego na niego czekam, może dlatego, że się zakochałam
Zakochałam? Żartowałam. Znam go zaledwie noc i pół dnia? W tak krótkim czasie nie można się zakochać, a po za tym nie chcę miłości. Wolę zostać singielką, niż być raniona przez całe życie.
Weszłam do domu, odłożyłam zakupy na blat i ruszyłam do pokoju. Pierwsze co zrobiłam, przebrałam bluzkę na bardziej lżejszą. Zeszłam do kuchni, zrobiłam sobie pizzę i zadzwoniłam do dziewczyn. Za pół godziny powinny być u mnie. Robimy sobie piżama party*, noc horrorów i takie tam. Po mieszkaniu rozbiegł się dźwięk dzwonka. Podeszłam do drzwi i otworzyłam bez patrzenia przez judasza. W drzwiach były dziewczyny i...
======
Polsat! :3
Dziękuję za czytanie tego beznadziejnego gówienka ^^ Wiem, że rozdział do dupy, ale wciąż się uczę! :3 Dobranoc! ^.^