Po długim spacerze wyszłyśmy z lasu. Przed nami rozciągała się długa polana. Za polaną góry. Nasza granica.
- Widzisz ? To nasza granica. - wskazałam palce owe góry.
- Co potem? - oparła swoją rękę o brzuch.
- Zjemy coś. To chyba najważniejsze. Ale naprawdę. Złapiemy nocny pociąg i opuścimy Demacie. - ruszyłam w stronę gór.
- Jestem głodna .. - Lux spuściła wzrok. (co lubi robić z poprawną orto.)
- Jak mam zdobyć jedzenie ? Zapolować? - uznałam to za pytanie retoryczne ale usłyszałam odpowiedź.
- Czemu nie? Może jakoś pomogę. - Lux nagle się ożywiła.
- Nie. Nie znajdziemy tu jedzenia. Przykro mi. Ruszajmy zanim złapie nas noc. - ponownie ruszyłam w stronę gór.
- Proszę ciebie. Umrę z głodu. - usłyszałam ale jakoś nie zareagowałam na jej głos.
Po krótkiej chwili Lux dołączyła do mnie i szła ze mną jak na ścięcie. O ironio. Co miało się stać.
Wraz z zachodem słońca rozpoczęłyśmy szukanie miejsca, aby móc przenocować. Byłyśmy mokre od nie ustającego deszczu.
Kiedy znalazłśmy małą zapadnie, suchą i w miarę czystą poczułam ulgę. Przykryłyśmy wyrwę płachtami.
- Nic nie widzę.. - usłyszałam Lux.
- Ja też, ale mamy większy problem. - odpowiedziałam.
- Rozświetlmy to miejsce. - zaproponowała.
- Ja.. - Lux wyjęła z rąk światło. Tak światło po czym rozsunęła ręce. Światło to rozjaśniło całą jaskinie.
- Wow.. to było.. jak to się stało ? - popatrzyłam na dziewczynę, która uśmiechnęła się do mnie.
- Magia.. - patrząc się na nią odwzajemniłam uśmiech.
Przeszukując plecak w poszukiwaniu suchych ubrań i kalecząc sobie palce od dużej ilości noży znalazłem małą butelkę wina.
Wyciągnęłam ją i pokazałam dziewczynie.
- Pijemy? - popatrzyłam na nią znacząco.
- Jasne. Dawno nie miałam nic w ustach. - odebrała mi butelkę.
- Dobry rocznik. Lubię wino. Ohh półsłodkie. Jeju. Ha ha !! - zaczęła się śmiać jak głupi do sera.
- Musimy pić z gwinta. - popatrzyłam się na nią.
- Kto pierwszy ? - odpowiedziała.
- Ta, która się bardziej brzydzi. To prawie jak pocałunek. - uniosłam brwi.
- Po połówce na głowę. - po czym Lux upiła pare dużych łyków.
- Ło, mocne - podała mi butelkę.
- Nie piję. Znaczy tylko piwo. - oddałam wino dziewczynie.
- Twoja strata. - upiła jeszcze parę łyków.
Nie chciałam pić. Chcę mieć ją na oku. Jeszcze bym się schlała i puściła ją na polowanie.
- Wiesz co sobie uświadomiłam. - zapytała mnie odrzucając pustą butelkę po winie na bok.
- Co ? - popatrzyłam się na nią.
- Że według mojego planu dnia. Teraz zamiast uciekać z kraju, powinnam uprawiać gorącą miłość ze swoim mężem, który najpewniej nie żyje trawiony przez monstrum, które zjada wszystko na swojej drodze. -
CZYTASZ
Nawet twoja śmierć była nudna, ale wciąż świecisz... [Zawieszone]
FanfictionCzy wiesz co się dzieje kiedy wrogowie, którzy najchętniej by się pozabijali odkrywają, że razem są jedyną nadzieją na ocalenie całego świata? One tak. Katarina I Lux to dwie nienawidzące się kobiety przed 30 które w dniu rozpętania się apokalipsy...