Rozdział 3. " Słońce świeci, świećmy i my. "

78 14 43
                                    

Po długim spacerze wyszłyśmy z lasu. Przed nami rozciągała się długa polana. Za polaną góry. Nasza granica.

- Widzisz ? To nasza granica. - wskazałam palce owe góry.

- Co potem? - oparła swoją rękę o brzuch.

- Zjemy coś. To chyba najważniejsze. Ale naprawdę. Złapiemy nocny pociąg i opuścimy Demacie. -  ruszyłam w stronę gór.

- Jestem głodna .. - Lux spuściła wzrok. (co lubi robić z poprawną orto.)

- Jak mam zdobyć jedzenie ? Zapolować?  -  uznałam to za pytanie retoryczne ale usłyszałam odpowiedź.

- Czemu nie? Może jakoś pomogę. - Lux nagle się ożywiła.

- Nie. Nie znajdziemy tu jedzenia. Przykro mi. Ruszajmy zanim złapie nas noc. - ponownie ruszyłam w stronę gór.

- Proszę ciebie. Umrę z głodu. - usłyszałam ale jakoś nie zareagowałam na jej głos.

Po krótkiej chwili Lux dołączyła do mnie i szła ze mną jak na ścięcie. O ironio. Co miało się stać.

Wraz z zachodem słońca rozpoczęłyśmy szukanie miejsca, aby móc przenocować. Byłyśmy mokre od nie ustającego deszczu.

Kiedy znalazłśmy małą zapadnie, suchą i w miarę czystą poczułam ulgę. Przykryłyśmy wyrwę płachtami.

- Nic nie widzę.. - usłyszałam Lux.

- Ja też, ale mamy większy problem. - odpowiedziałam.

- Rozświetlmy to miejsce. - zaproponowała.

- Ja.. - Lux wyjęła z rąk światło. Tak światło po czym rozsunęła ręce. Światło to rozjaśniło całą jaskinie.

- Wow.. to było.. jak to się stało ? - popatrzyłam na dziewczynę, która uśmiechnęła się do mnie.

- Magia.. - patrząc się na nią odwzajemniłam uśmiech.

Przeszukując plecak w poszukiwaniu suchych ubrań i kalecząc sobie palce od dużej ilości noży znalazłem małą butelkę wina.

Wyciągnęłam ją i pokazałam dziewczynie.

- Pijemy? - popatrzyłam na nią znacząco.

- Jasne. Dawno nie miałam nic w ustach. - odebrała mi butelkę.

- Dobry rocznik. Lubię wino. Ohh półsłodkie. Jeju. Ha ha !! - zaczęła się śmiać jak głupi do sera.

- Musimy pić z gwinta. - popatrzyłam się na nią.

- Kto pierwszy ? - odpowiedziała.

- Ta, która się bardziej brzydzi. To prawie jak pocałunek. - uniosłam brwi.

- Po połówce na głowę. - po czym Lux upiła pare dużych łyków.

- Ło, mocne - podała mi butelkę.

- Nie piję. Znaczy tylko piwo. - oddałam wino dziewczynie.

- Twoja strata. - upiła jeszcze parę łyków.

Nie chciałam pić. Chcę mieć ją na oku. Jeszcze bym się schlała i puściła ją na polowanie.

- Wiesz co sobie uświadomiłam. - zapytała mnie odrzucając pustą butelkę po winie na bok.

- Co ? - popatrzyłam się na nią.

- Że według mojego planu dnia. Teraz zamiast uciekać z kraju, powinnam uprawiać gorącą miłość ze swoim mężem, który najpewniej nie żyje trawiony przez monstrum, które zjada wszystko na swojej drodze. -

Nawet twoja śmierć była nudna, ale wciąż świecisz... [Zawieszone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz