Rozdział 6

906 63 13
                                    

Szara Pręga rzeczywiście zabrał mnie dziś na polowanie. Wybrał sobie moment, w którym miałam pogadać z Kryształową Łapą... jakiś czas byłam na niego zła, a wtedy on się skapnął i przeprosił. No cóż... lepszego mentora nie mogłam sobie wyobrazić. Moją pierwszą zdobyczą była sójka. Mój mentor był zaskoczony, gdy udało mi się ją upolować, ale potem powiedział "Jestem z ciebie dumny".

Szliśmy przez las. Moja sójka była w bezpiecznym miejscu, Szara Pręga chciał mi jeszcze pokazać, jak upolować coś na ziemi. A już myślałam, że będziemy łowić ryby czy coś. Szkoda, że Klan Pioruna się w tym nie specjalizuje. Akurat byliśmy blisko rzeki.
-O, cześć Leśna Łapo! - za sobą usłyszałam znajomy głos.
-Witaj, Złota Łapo. - uśmiechnęłam się. Moja przyjaciółka szła w naszą stronę ze swoim mentorem.
-Skoro już was spotkaliśmy, to może nasze uczennice upolują coś same? - Jeżynowy Pazur zwrócił się do Szarej Pręgi.
-Nie widzę przeszkód. - odparł mój mentor i spojrzał na nas dwie. - Tylko pamiętaj o tym ptaku.
-A ty o norniku. - mentor złocistej zamruczał z rozbawieniem, na co jego uczennica nadstawiła uszu. - My w międzyczasie wrócimy do obozu coś zjeść. Nie jadłem nic od... śniadania.
Tym razem obaj zamruczeli z rozbawieniem i skierowali się w kierunku obozu. Gdy wystarczająco się oddalili, Złota Łapa spojrzała na mnie zadziornie.
-To teraz mi powiedz, co to było to rano. - powiedziała z nutką rozbawienia.
-Że co że rano? - spytałam nierozumiejąc. Złocista przeszła na mój drugi bok przy okazji przejeżdżając mi ogonem po oczach.
-To z moim bratem. - wyjaśniła. I wtedy sobie przypomniałam, Zamglona Sadzawka, Rozżarzona Skóra, nornik Kryształowej Łapy... eh, wtedy kompletnie się zawiesiłam!
-O co ci chodzi? To było zwykłe zamyślenie. Ty też czasem się zacinasz. - powiedziałam, a to że się zacina, jest najzwyklejszą prawdą.
-Okey, ale ty jeszcze... nigdy. - ponownie się zaśmiała i zamruczała. - Słuchaj... - wtedy znowu zamruczała. - Zakochałaś się w Kryształowej Łapie!
-Co!? Z resztą... ciszej! - pacnęłam ją łapą po tym głupim łbie. - Co ci do siana wpadło?
-Jakiego siana? - zdziwiła się nadal mrucząc z rozbawienia.
-Chyba mi nie powiesz, że masz mózg. - wtedy ja byłam rozbawiona.
-Ha ha, weź nie zmieniaj tematu. - zbliżyła się o krok. - Widziałam jak na niego patrzysz, i jak on na ciebieee.
-Jak ty się na coś uprzesz to...
-Dobrze wiesz, że to prawda! Nie wykręcaj się, kochana. I tak już wpadłaś. - no tak, a ona dalej swoje. Lubię jej brata, serio. Jesteśmy przyjaciółmi, ale nic ponad to!
-Co? Wcale nie wpadłam! Kryształowa Łapa to mój przyjaciel, tak jak ty. - zaprotestowałam. Ona zmierzyła mnie wzrokiem i ponownie zamruczała.
-Czyli nic do niego nie czujesz? - spytała.
-Eh... kocham go, po przyjacielsku. Ciebie też kocham, jak przyjaciółkę. - powiedziałam prosząc w duchu Klan Gwiazdy o zakończenie tej rozmowy.
-A zaprzeczysz, że on... - urwała i rozejrzała się. - kocha ciebie?
Otworzyłam szerzej oczy. Kryształowa Łapa... kocha... MNIE!? To jest... absurd. Jesteśmy przyjaciółmi! Od narodzin aż po grób!

Retrospekcja kilka księżyców wcześniej, narrator's pov.
Trójka kociaków, złocista kotka, srebrno-szary kocurek i jasnuruda, pręgowana kotka bawili się w najlepsze na polanie. Podczas tego ich matki wygrzewały się w letnim słońcu. Wtem srebrno-szary zaatakował swoją przyjaciółkę, która w mgnieniu oka znalazła się pod nim.
-Ej! - protestowała kotka.
-Żadne ej! Jesteś w mojej pułapce! - miauczał kocurek.
-Kryształek, puść ją. - powiedziała jego siostra.
-No weź, chcę zmusić Las do zabawy! - mruczał Kryształek, na co Złoto przewróciła oczami.
-To idź pogadać z drzewami! - odparła Las i odepchnęła przyjaciela tylnymi łapami, na co on nieprzygotowany zamiauczał i wylądował za jej głową.
-Spokój! Jesteśmy przyjaciółmi! Ataki z zaskoczenia są bez sensu... - odparła Złoto podchodząc do rówieśników.
-Tia... - powiedziała znudzona jasnoruda.
-Jesteśmy przyjaciółmi. Od narodzin...
-Aż po grób! - dokończył Kryształek razem z Lasem.
Koniec retrospekcji, normalna perspektywa.

-To tylko przyjaźń, nikt nikogo nie kocha bardziej niż po przyjacielsku. - powiedziałam stanowczo.
-Jak chcesz, ja wiem swoje... - uznała Złota Łapa. Eh... jak ja nie cierpię kiedy ona sobie coś wymyśli! A może ona rzeczywiście tego nie wymyśliła...?

Wojownicy: Ścieżki dziedzictwa [CZ. 1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz