#2

10 1 0
                                    

-Czego?- potworny dźwięk telefonu wyrwał mnie z błogiego snu.
-Wiesz która jest godzina?! Miałaś dzisiaj do mnie przyjść!!!
-Na tyle wczesna że jeszcze spałam- spojrzałam na zegarek, dochodziła 13 ~ups... jak mi przykro -sarknęłam w myślach-Mów czego chcesz!
-Jakiś ważniak ma sprawę do Ciebie. Jest z polecenia. Masz tu być jak najszybciej!
-Mhm.. jasne narazie...- rozłączyłam się i ziewnęłam.
Bardzo niechętnie i powoli zwlekłam się z mojego ukochanego, ciepłego i milutkiego łóżka i poczłapałam do łazienki.
-Ughh... Jak mi się nie chce...- mruknęłam do siebie. Ogarnęłam się szybko-czyli zajęło mi to ponad godzinę i pojechałam do Jake'a.

Jake jest jedną z niewielu osób, które mogę określić mianem dobrych znajomych. Pomijając moją antyspołeczną naturę, zawód płatnego zabójcy raczej nie wzbudza mojego zaufania do innych. Ale wracając do Jake'a, niektórzy nazywają go po prostu gangsterem, ale tak na prawdę jest kimś zupełnie innym. Prowadzi agencję, w której mogą spotkać się wszyscy najlepsi płatni zabójcy i znaleźć zlecenie, informację, sprzęt, a nawet schronienie. Centrala tej agencji znajdowała się na przedmieściach Nowego Yorku i właśnie tam musiałam się udać.

-Dłużej się nie dało?- powiedział oschle na przywitanie.
-Mi też miło cię widzieć.
-Ehh... W każdym bądź razie usiądź.- wskazał na fotel przy biurku, na którym od razu usiadłam- Słuchaj jest taki  jeden bardzo ważny biznesmen, który ma jakąś super ważną sprawę dla nas. Parę miesięcy temu na bankiecie, razem z jednym z naszych poznałem go i coś tam o tobie wspomnieliśmy... Teraz on potrzebuje twojej "pomocy".
-A dokładniej?
-Nie wiem. Umówiłem Cię dzisiaj z nim na kolację o 20. Tu masz adres- podał jej żółtą fiszkę zapisaną ładnym pismem.
- Żartujesz sobie? Nie dość, że mnie budzisz to jeszcze wysyłasz mnie na kolację z jakimś palantem. Nie mógł przyjść tutaj? Od razu byśmy wszystko załatwili a ja bym miała wolne.
- Nie narzekaj i nie spóźnij się!
-Pff... Ja? Nigdy.- powiedziałam wstając i szczerząc się.
-Kate! Mówię poważnie! Ten gość to naprawdę gruba ryba, możesz nieźle zarobić.
-Okej, okej na razie!- mruknęłam wychodząc. ~Ughh... Jak mi się nic nie chce! Najchętniej wróciłabym do mojego milutkiego łóżeczka! Ale w sumie trochę kasy by się przydało...- rozmyślałam kierując się do wyjścia.

Kiedy już wsiadałam do auta zadzwonił telefon a na wyświetlaczu ujrzałam zdjęcie swojej przyjaciółki- tak socjopaci też miewają przyjaciół.
-Gdzie ty się do cholery podziewasz?!- krzyknęła Julie ~Czy ona chce żebym ja kurwa ogłuchła?
-Cześć! Mi też cię miło słyszeć.- zignorowałam atak dziewczyny.
-Pff...Jeśli nie chcesz żeby Jason cię oblał to przyjeżdżaj tu natychmiast!
-Jezu czego on znowu chce?-zapytałam z grymasem wymalowanym na twarzy, na myśl o znienawidzonym wykładowcy i ruszyłam kierując się na uczelnię.
-Wymyślił sobie że obleje każdego kto osobiście nie poda mu, do dzisiaj tematu pracy końcowej i nie zapisze się na praktyki.
-Matko on jest gorszy niż kobieta w ciąży! Dobra zaraz będę- rozłączyłam się i po niecałych 10 minutach byłam na miejscu.

Przed uczelnią już czekała na mnie rudowłosa, paląc. Wysiadłam więc i podchodząc do niej i szukając swoich fajek. Zanim zdążyłam znaleźć w tej głupiej torebce Julie poczęstowała mnie swoimi.
-Zapisałaś się już?- Zapytałam, zaciągając się.
-Nie, czekam na Ciebie.
-Ojej jak milusio.- parsknęłam ironicznie. Dopaliłyśmy swoje fajki i skierowałyśmy się do gabinetu wykładowcy.
- Znalazłam idealne miejsca dla nas na praktyki są akurat dwa i w sumie przez sporą część czasu można nic nie robić.
- Jak dla mnie spoko. Generalnie chcę to jak najszybciej zaliczyć i mieć z głowy.
- Wiem, wiem musisz mieć czas na inne rzeczy... A tak w ogóle jak tam?- spytała z troską w oczach. Jako moja przyjaciółka wiedziała dokładnie o tym kim jestem...
- Nie jest źle, dostałam dzisiaj coś nowego.
Kiedy byłyśmy już prawie przy gabinecie nauczyciela zobaczyłyśmy straszny tłum studentów, którzy czekali na swoją kolej.
- Nie no to jest chyba jakiś żart? Nie mam czasu tu tyle ślęczeć- jęknęłam poirytowana.
- Chill. Zaraz się gdzieś wryjemy. Chodź!- Julie chwyciła mnie za rękę i pociągnęła na sam przód kolejki- Hej Max! Dawno nigdzie razem nie byliśmy- ruda zaczęła zarywać do jakiegoś chłopaka chyba z naszego rocznika, przy okazji wpychając się w kolejkę tuż przed nim- chyba powinniśmy to zmienić. Może wybierzemy się gdzieś i... o sorki teraz nasza kolej. Zdzwonimy się, pa!
Załatwiłyśmy to co miałyśmy załatwić i szybko czmychnęłyśmy z uczelni. ~Oj chyba Max nie ma co liczyć na spotkanie...

Projekt AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz