01

128 12 7
                                    

Taehyung szedł przez park z nosem zanurzonym w książce, co jakiś czas unosząc głowę w celu upewnienia się, że nie wpadnie na żadne drzewo czy inne dziecko.

Doczytawszy do końca rozdział zatrzymał się, zamknął oczy i uniósł twarz do słońca przedzierającego się przez korony drzew. A raczej przez to, co z nich zostało. Jesień bez cienia żalu dziesiątkowała ulistnienie a ofiary tej krwawej i nierównej wojny przykryły dokładnie chodnik tworząc czerwono-pomarańczowy dywan. Poranne, październikowe promienie rozkosznie lizały policzki Tae. Mógłby stać tutaj wieczność. Z całą pewnością jest to lepsza wizja niż dzisiejszy test z historii. Z zamyślenia wyrwał go pojedynczy listek który spadł mu na nos. Uśmiechnął się i zdmuchnął go, otwierając powoli oczy.

Schował książkę do kieszeni cynamonowego płaszcza którego kolor wspaniale współgrał z jego kasztanowymi włosami. Kupił go ze względu na duże, głębokie kieszenie. Zawsze miał przy sobie lekturę a z racji tego, że czytał gdy tylko mógł dużo wygodniej było mieć ją pod ręką zamiast za każdym razem sięgać do torby. 

Nie oszukujmy się, kupił go również ze względu na kolor wspaniale współgrający z jego kasztanowymi włosami. Ale to wiemy tylko my, on by się do tego nigdy nie przyznał.

Poczuł przenikający chłód. Podciągnął do góry czarny golf tak, że zahaczał o jego nos. Zaczął pocierać dłońmi, które zdążyły mu zesztywnieć z zimna. Nie nosił rękawiczek, ponieważ utrudniłoby to przewracanie kartek. Gdy odzyskał w nich czucie, wetknął je głęboko w kieszenie. Rzucił szybkie spojrzenie po otoczeniu i znieruchomiał.

Co to za troll siedzący na ławce?

Bo bliższym przyjrzeniu się to chyba jednak nie był troll, chociaż włosy mogły zmylić nawet najwytrawniejszego obserwatora. Który normalny chłopak farbuje się na czerwono? - pomyślał Taehyung marszcząc brwi. Był zaskoczony jego obecnością. Specjalnie przychodził do parku parę minut po wschodzie słońca, aby móc w samotności spacerować i czytać. Z doświadczenia wiedział, że większość ludzi woli się wyspać niż pałętać bez celu, dlatego rzadko kiedy kogoś spotykał.

- Coś nie tak? - troll przemówił ludzkim głosem

- Aklnasfcsacn - odparł Tae. Z całą pewnością w jego głowie brzmiało to inteligentniej. Zapominał, że chwilę temu rozciągnął sweter tak, że zakrywał mu pół twarzy a w tym usta przez co nie dało się go zrozumieć.

Tym razem to troll zmarszczył brwi.

Stali więc tak ze zmarszczonymi brwiami patrząc na siebie. Wyglądali wyjątkowo głupio.

- Przepraszam, po prostu się zamyśliłem. - powiedział Tae po oswobodzeniu głowy z objęć golfu i zerknął na zegarek tak, aby nieznajomy nie zauważył rumieńców zakłopotania na jego twarzy. - Późno już, będę się zbierał. Miłego dnia.

Przeniósł spojrzenie z tarczy zegarka na ławkę chcąc posłać nonszalancki uśmiech i odejść, ale nikogo tam nie było. Czyli trolle potrafią robić się niewidzialne. Fascynujące stworzenia.

- Co to? - nagle usłyszał głos i podskoczył ze strachu. Czerwonowłosy stał tuż obok niego z wyciągniętą ręką wskazując na coś.

- A, to - Taehyung spojrzał w dół na swoją kieszeń i wystającą z niej okładkę. - "Czarodziejska góra" Thomasa Manna, czytałeś kiedyś?

- Można to tak nazwać. 

"Można to tak nazwać?" Przecież to była odpowiedź na tak lub nie.  - przemknęło przez myśl Tae, ale nie powiedział tego na głos. Nie chciał wdawać się w bezsensowną rozmowę. Było dopiero parę minut po szóstej, więc do pierwszej lekcji miał ponad godzinę, ale wolał spędzić ten czas w samotności. 

Taehyung każdego dnia organizował sobie czas co do minuty. W jego planach widniało jeszcze kupno kawy oraz szybkie przejrzenie dat z historii na dzisiejszy test. Marszcząc brwi szybko przekalkulował, że nie wciśnie do grafiku zaprzyjaźniania się z leśnym trollem. Co za szkoda - pomyślał z ironią.

- Słuchaj, niestety jestem już spóźniony i muszę się zbierać. - skłamał 

- Co tu robisz tak wcześnie rano? -  zagaił znów nieznajomy

- Czytam. Lubię czytać spacerując, takie dziwne hobby. - odparł Tae ciężko wzdychając. 

Chyba ciężko będzie się wymigać od rozmowy... tak szybko jak o tym pomyślał, otworzył szerzej oczy bo do głowy wpadł mu iście szatański pomysł. 

- W którą stronę idziesz? J a k   j u ż   m ó w i ł e m - powiedział kładąc szczególny nacisk na tą część zdania, gdyż nie lubił się powtarzać - śpieszę się, więc może porozmawialibyśmy idąc?

- Świetna myśl! Idę w lewo.

- Jaka szkoda, ja w prawo. -  szybko skręcił w prawą ścieżkę i ruszył przed siebie.

Cóż za genialne zagranie panie Taehyungu, świetny z ciebie strateg. Ta inteligencja, ta taktyka, ta... 

Nie dokończył wewnętrznego monologu, gdyż poczuł, że nagle leci do przodu.

Jak już było wspomniane, lubił mieć wszystko zaplanowane. Zaplanował więc, że powie przeciwną stronę niż chłopak, niezależnie od tego, gdzie zmierza. Zaplanował też, że od razu ruszy w drogę i rzuci szybko jakieś zdanie na pożegnanie. Nie zaplanował jedynie, że na jego drodze pojawi się kamyk i się o niego potknie.

- Nie wiesz chyba z kim zadarłeś - mruknął Tae leżąc na piaszczystej ścieżce. Mówił, oczywiście lub nie, do kamienia. Podniósł się, wziął go do ręki i rzucił nim najdalej jak potrafił. Tak się kończy zadzieranie z panem T - pomyślał. Zaczął się otrzepywać z piachu i liści, gdy usłyszał za sobą dźwięczny śmiech.

- To hej, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy. Jesteś całkiem zabawny.

Taehyung dobrze znał ten głos. Był to głos leśnego trolla. Już się odwrócił, żeby mu coś odpowiedzieć, ale zobaczył jak nieznajomy odchodzi. Był już w takiej odległości, że musiałby krzyczeć, żeby ten mógł go usłyszeć. Nie zależało mu aż tak.

Widział oddalającą się sylwetkę chłopaka. Z ramion zwisał mu czarny plecak z jakimś napisem. Tae zmrużył oczy. Co tam jest napisane? 

- Kookie - mruknął i zdjął z ramienia ostatniego liścia ciągle patrząc w tym samym kierunku. Zaraz zaraz, czy ten troll zaczął iść podskakując, jak robią to dzieci w podstawówce? 

W tym momencie Taehyung stwierdził, że nie zdzierży już tego na trzeźwo i czas iść po kawę. Poprawił przekrzywioną na ramieniu torbę, przeczesał ręką włosy i ruszył przed siebie. Kawiarnia była w przeciwnym kierunku, ale skłamał, że idzie w prawo, więc musiał się już tego kłamstwa trzymać. Jedyne co teraz słyszał to skrzypiące liście pod jego czarnymi oxfordami. 

Oraz śmiech czerwonowłosego, ciągle rozbrzmiewający w jego myślach.

aish  | vkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz