5. tange

288 51 57
                                    

tange (łac.) - dotknąć
wujcio translate nie współpracuje...


Niewiele rzeczy potrafiło go uszczęśliwić lub chociaż wpasować się w jego gust. Od małego uczony ciężkiej pracy i tego, że nie ma nic za darmo, przyzwyczaił się do tego stanu. Nie oczekiwał od nikogo pomocy, ciepłego gestu. I nie był nauczony tego, że mogłyby być częścią jego życia.

Matka niespecjalnie wspierała go w dążeniu na szczyt. Jeśli można być szczerym... nie obchodziłby jej los własnego syna nawet wtedy, gdyby ten się staczał. Kiedy był dzieckiem, wmawiał sobie i innym, że mama po prostu ciężko pracuje... kiedyś udało mu się uwierzyć w te kłamstwa. A ta farsa została przerwana, kiedy dzieci w szkole opowiadały o matkach. Słuchał o tym, jak pachną kochające kobiety, jak ciepło i przyjemnie jest być tulonym. Dzieci mówiły o tym, czego on nigdy nie zaznał — cieple miłości, tarmoszeniu włosów, miękkości swetra, do którego tuliło się gładką, niewinną buzię i delikatnym głosie, który tłumaczył zawiłości ułamków i mnożenia.

I wtedy uświadomił sobie, że kobieta, z którą mieszkał od urodzenia, nie zasługuje na miano matki. Wmawiał sobie, że kobieta nie ma czasu... a przecież tak często siedziała w domu. Z książką, przy laptopie, z jego starszym bratem. Nigdy go nie przytuliła. Jedyny fizyczny kontakt, jaki z nią miał, miał miejsce wtedy, kiedy był malutki. Widział zdjęcia, na których trzymała go w ramionach. A kiedy stał się starszy... to wszystko ustało. Dlaczego?

Kiedy rósł i rozwijał swoje ciało, ucząc się nowych figur i ćwicząc coraz to nowsze sposoby tańca, matka jedynie kręciła głową. Wymuszała na sobie uśmiech, kiedy opowiadał jej o tym, czego się nauczył. A obolałych mięśni syna nie dotknęła. Starszy brat chłopaka, choć niezbyt przyjaźnie nastawiony do tego, co trenuje młodszy, pomagał mu, jak mógł. Silnymi dłońmi masował bolące nogi, ręce i plecy.

A potem pojawił się medal z krajowych. Wtedy matka dotknęła swojego syna. Poklepała go po ramieniu i wytrąciła srebrny krążek z ręki. 

— Sport dla oferm, które idą na łatwiznę. Wiedz, że nie wszystko w życiu przychodzi tak łatwo —  powiedziała chłodno. I odeszła. 

Wtedy pierwszy raz modlił się w nocy o to, aby miękka, atłasowa koszula nocna odcięła jego matce dopływ krwi i ją zabiła. I tamtego dnia przestał cieszyć się ze zwycięstw. Chciał ich. Jednak nie czuł z tego powodu radości.

A potem pojawił się ktoś, kto nauczył go na nowo, jak triumfować. Jak cieszyć się z osiągnięć. Jego zapał i zacięcie widoczne w oczach natchnęły go i dały mu siłę do walki. Chęć spotkania go sprawiły, że gnał do przodu, zdobywając coraz więcej. I zdobywając jego.

I od tamtej pory mógł rozkoszować się przyjemnymi porankami z drobną postacią u boku. Duża dłoń sięgnęła do szczupłego policzka. Jej właściciel niemo zachwycał się gładką fakturą ciepłej skóry. Potem przesunął palce na włosy. Złote fale spoczywały na poduszce obleczonej w wykrochmaloną, białą poszewkę. Dotknął jasnych kosmyków. W dotyku przypominały jedwab. Co jak co, ale Jurij dbał o swoje włosy. Mył je co dwa dni, regularnie przycinał końce, stosował jakieś maski i brał suplementy. Na występach zachwycały niemal tak, jak osoba, u której rosły. 

Ich największym czcicielem był Otabek. Mógł bez końca bawić się nimi, hołubiąc tę perfekcję, zaplatać je w warkocz, przesuwać po nich palcami. Były cudownie jedwabiste i miękkie. 

Palce Kazacha ponownie przesunęły się z włosów na policzki Rosjanina. Już sam nie wiedział, co zasługuje na więcej pieszczot — doskonałe pasma złota... a może pokryta delikatnym puszkiem twarz? Zgrabnie wykrojone, spierzchnięte i nieco... cóż, przygryzione wargi, których kontury często obrysowywał. Palcami lub ustami. Sam Otabek nie był w lepszym stanie. Same pocałunki potrafiły sprawić, że Jurij niepohamowanie, lecz delikatnie zaciskał zęby na opuchniętych ustach Altina.

  — Skończyłeś? — usłyszał. Przeniósł spojrzenie z włosów, na które znowu patrzył, na twarz Jurija. Chłopak uśmiechał się do niego lekko.

— Może skończyłem, a może chcę się jeszcze pobawić — odparł Otabek. Plisetsky w odpowiedzi przysunął się bliżej, dotykając nosem jego klatki piersiowej. 

Altin poczuł chłodne dłonie wślizgujące się pod materiał jego koszulki. Przymknął oczy. Jurij wtulił się w niego i gładził delikatnie jego plecy. Smukłe palce wysyłały ciepłe, czułe impulsy po skórze. Miękkie włosy łaskotały wklęsłe policzki Kazacha. Oddech przyjemnie grzał szyję i wystający obojczyk. Oba były pokryte ciemnymi śladami, które przy dotyku nieco pobolewały.

Otabek podłożył jedno z ramion pod głowę blondyna, a drugim owinął go w pasie. Zamknął go w uścisku i z uczuciem pocałował w czoło. Czuł, jak długie rzęsy Jurija muskają jego skórę. Miękka i ciepła tkanina, z której została zrobiona piżama Plisetsky'ego, grzała również Altina.

— Popraw kołdrę — wymamrotał Jurij. Jego rzęsy przestały się ruszać. Miał zamknięte oczy.

Otabek szybko sięgnął po nakrycie, którego krawędź była na wysokości ich pasa, po czym naciągnął je na ich splecione ciała. Ciepła kołdra otuliła ich kokonem, zamykając ich uczucia w środku. Nie dając światu zobaczyć ich miłości. Bo na razie nikt nie mógł wiedzieć. 

Sięgnął do tyłu ręką, kiedy usłyszał, jak jego telefon cicho dzwoni. Wziął go w dłoń. Chłodne tworzywo wibrowało w jego dłoni. Wyświetlacz emitował jasne światło.

Mama dzwoni...

Otabek bez wahania przesunął palcem po gładkim ekranie i odrzucił połączenie. Następnie wyłączył telefon. Nie chciał znowu słyszeć jej głosu. Po wszystkich wygranych, kiedy było o nim coraz głośniej, a on sam miał już więcej, niż kiedykolwiek, nie potrzebował kolejnych słów krytyki. Nie zamierzał dłużej przejmować się kobietą, która dwa lata wcześniej powiedziała "Wybieraj. Rodzina albo lodowisko". Wybrał to, co słuszne. Z bratem wciąż miał kontakt. A reszta rodziny... jakiej rodziny? Ich domowe ognisko wygasło dawno temu.

A Otabek mógł stworzyć swoje własne, razem z Jurijem, który splótł razem ich palce i uśmiechał się przez sen, w którym znowu się pogrążył. Ścisnął jego dłoń w uspokajającym geście i również zamknął oczy. 



Moja forma skruchy za wszystkie łzy, które zostały wylane przy słuchu. 

No więc już koniec. Ostatni shot właśnie został przez Was przeczytany. 

Dziabara, Zmysłowy Challenge był świetny, a branie w nim udziału było samą przyjemnością, kochana. Dziękuję za to, że go zorganizowałaś. <3

Za aktywność innych także bardzo dziękuję, cieszę się, że te shity zostały w jakiś sposób docenione ^^ Dziękuję za każdą gwiazdkę, każdy cudowny komentarz z opinią i to, że sama mogłam przeczytać choć część tworów innych. :) Za marną notkę przepraszam, o kilku rzeczach, które chciałam tu napisać, na pewno zapomniałam... ale sama czuję się marnie i muszę jakoś odreagować. 

No nic, trzymajcie się, człowieczki i do zobaczenia w innych opkach, moich albo Waszych! :D

sensibus | Yuri!!! on IceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz