Rozdział 1: Morderca

8.1K 407 272
                                    

Rozdział 1: Morderca

Harry z westchnieniem rozsiadł się wygodnie na kanapie i otworzył książkę trzymaną w dłoniach. Co jakiś czas otrzymywał od autorów kolejnych publikacji egzemplarze do przejrzenia wraz z prośbą o wywiad. Mniej czy bardziej uważnie przeglądał je wszystkie, choć sam fakt przekazywania mu tych tekstów uważał za bezsensowny. Na przykład ta książka, którą trzymał w ręku. Był ledwo na wstępie, a już widział, że do końca nie dotrwa. Co za grafomańskie popisy doprawdy:

„...Harry Potter był sławnym czarodziejem tylko dlatego, że udało mu się przeżyć atak mordercy, który niegdyś terroryzował czarodziejski świat. Morderca ten zniknął wraz z nieudanym zabójstwem niemowlęcia. Voldemort z kolei był sławny przede wszystkim dlatego, iż każde jego morderstwo było formą przedstawienia. Było jakby sceną, w której on był władcą marionetek, które poruszały się wedle jego woli. Warto jednak zaznaczyć, że każde takie zabójstwo było pretekstem do uwidocznienia winy zabitego człowieka. Wydaje się, że morderstwa nie były przypadkowe, ale dotykały tych, którzy mieli coś na sumieniu. Po śmierci wielu wpływowych i potężnych czarodziejów wychodziły na jaw wszystkie brudne sprawy, z którymi mieli do czynienia. Voldemort obnażał ich sekrety wobec całej magicznej społeczności. Obdzierał ich z godności często ukazując zmasakrowane ciała w aktach seksualnych. Otwarcie drwił z władz pozwalając, by to reporterzy byli pierwszymi, którzy widzieli jego „dzieło", powodując tym samym bałagan podczas śledztwa i zanikanie śladów.

Nie pomagały nawet nakazy Ministerstwa, zawsze było to samo. Obawiano się go również z powodu wiedzy, którą miał o innych. Zdarzało mu się, że swoimi działaniami doprowadzał do zachwiania porozumień pomiędzy Ministerstwami, gdy na jaw wychodziły poważne uchybienia, a nawet afery w strukturach wyżej postawionych. Z tego też powodu, w krótkim czasie został najbardziej ściganym mrocznym magiem w historii. Przez lata pozostawał nieuchwytny. Oczywiście nie robił tego z dobrych pobudek. Dla niego była to tylko zabawa, dzięki której, przy okazji, pokazywał prawdziwą naturę tych wszystkich zabitych.

Całe społeczeństwo zaczęło drżeć ze strachu, gdy Voldemort po politykach i ważnych osobistościach obrał sobie za cel innych, zdawałoby się zwykłych magów. Okazało się, że ci zwykli magowie również mieli wiele do ukrycia, ku uciesze gazet. Wyszło na jaw wiele grzeszków czarodziejów. Trwało to latami. Z czasem morderstwa zaczynały być po prostu zwykłymi zabójstwami. Później przestały być nawet zwykłe. Widać było, że oprawca napawał się widokiem cierpień, bawiąc się ofiarą kilka dni, a nieraz tygodni.

Ostatnimi ofiarami była rodzina Potterów Lily i James, którzy byli aurorami i zajmowali się sprawą Voldemorta. Można podejrzewać, że do tego morderstwa doszło, ponieważ Potterowie za bardzo zbliżyli się do prawdziwej tożsamości mrocznego maga. Oczywiście zwłoki małżeństwa prezentowały jak zawsze scenę: kobieta wbija sztylet w plecy mężczyzny, trzymając w drugiej ręce serce, które nie należy do jej męża. Była to ewidentna sugestia zdrady. Jakkolwiek było, jeden element nie pasował do dotychczasowych zbrodni Voldemorta: pozwolił przeżyć niemowlęciu, synowi Potterów.

Wcześniej eliminował wszystkich członków zaatakowanych rodzin, również dzieci w każdym wieku. Dziecko znaleziono w innym pokoju niż zwłoki rodziców, otoczone przez jadowite węże atakujące wszystkich, którzy chcieli się zbliżyć do chłopca. Zdumiewającym faktem było to, że węże nie robiły żadnej krzywdy dziecku. Jakikolwiek był powód pozostawienia dziecka przy życiu, na jego ciele pozostał ślad spotkania z mordercą rodziców w postaci magicznej blizny w kształcie błyskawicy. Blizna stanowiła pewna zagadkę dla magomedyków i innych uczonych magów. Nie zidentyfikowano klątwy, która ją spowodowała i nie potrafiono jej usunąć magicznie.

Po tym zdarzeniu wszelki ślad po Voldemorcie zaginął. Skończyły się zabójstwa, ucichł zamęt i przerażenie. Pozostały na ten temat jedynie spekulacje i kolejne artykuły w gazetach, w których dziennikarze prześcigali się wzajemnie w dywagacjach na temat tajemniczego, nieuchwytnego mordercy, jego działalności i nagłego zniknięcia. Wciąż otwartą kwestią pozostaje, czy Voldemort nadal żyje pośród nas? Dlaczego tak nagle znikł naznaczając dziecko? Na te pytania oraz wiele innych znajdziecie odpowiedzi w poniższym wywiadzie z psychiatrą Michaelem Fonesem..."

PersonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz