Rozdział 4: Początek gry
Na twarzy Harry'ego uwidoczniła się wewnętrzna walka, którą toczył gdzieś w sobie. Tom obserwował dyskretnie jego mimikę, nie chcąc przegapić żadnej emocji. Najpierw zauważył niepewność i obawę. Kusiło go, by spojrzeć w oczy młodego mężczyzny. Był ciekawy co by w nich zobaczył w takim momencie. Zapewne więcej niż pokazywało ciało. Nad nim Potter lepiej panował. Oczy jak zdążył się przekonać, często go zdradzały. Czekał. Chłopak też trwał w jakimś zawieszeniu pomiędzy tym co powinien zrobić, a tym co chciałby. Ciszę mąciło jedynie ciche tykanie zegara.
Bezruch przedłużał się i Riddle powoli zaczynał się zastanawiać, czy nie powinien w jakiś sposób postarać się zachęcić młodego człowieka do działania. Po chwili jednak doszedł do wniosku, że w obecnym stanie Pottera byłoby to dosyć ryzykowne. Z drugiej strony... przecież uwielbiał ryzyko. W końcu zdecydował i spokojnym głosem powiedział:
– Podejdź Harry – chłopak drgnął jakby rozbudzony i bez wahania zaczął iść w jego stronę. To mile połechtało ego Toma. Zatrzymał się niedaleko, więc zachęcił go na swój sposób:
– Bliżej... jeszcze trochę... Daj spokój Harry, nie ugryzę cię... A przynajmniej nie tym razem – na te słowa policzki zielonookiego pokryły się szkarłatem, a Tom roześmiał się lekko na ten widok.
To był dopiero początek ich małej gry... A w zasadzie jego, bo Potter jeszcze nie był jej świadomy. Chociaż bez wątpienia był jednym z głównych graczy... Oby tylko nie skończył jak pozostali. Tacy, którzy grali w tą grę wcześniej. Na tę myśl gdzieś z głębi napłynęło przeczucie, że tym razem rozgrywka zakończy się inaczej. Potwierdzeniem było choćby to, że znali się naprawdę krótko, a jednak chłopak zdążył w nim obudzić wiele emocji, które wcześniej były uśpione. Poza tym zielonooki sprawił coś, co wydawało się nieprawdopodobne. Spowodował, że stracił nad sobą kontrolę. Tego jak dotąd nikt nie dokonał.
Tymczasem chłopak zbliżył się i zatrzymał na wyciągnięcie ręki. Postanowił pozwolić mu na razie na zachowanie tego dystansu. Teraz mógł spojrzeć w jego oczy. Przez chwilę analizował to co pokazywały. Tak... właśnie to chciał w nich zobaczyć. Pragnienie i jeszcze jedną emocję, której nie potrafił do końca zinterpretować. Chłopak zrobił wdech, widocznie starając się zapanować nad emocjami i powiedział:
– Zgadzam się...
– Cudownie! Wobec tego zaczniemy już teraz, bym mógł ocenić twoje umiejętności. Powiedz mi, którą ze sztuk lubisz najbardziej? – zapytał. W zasadzie rzeczywiście był ciekawy. Przypuszczał, że to może być któraś, w której grał. Która była Harry'emu najbliższa? Po chwili usłyszał:
– Waham się pomiędzy dwoma... Przyznam, że obydwie oglądałem wiele razy. Pierwsza to „Demoniczne sidła"...
– A druga...?
– „Signum Temporis"... Obydwie bardzo lubię. Trudno byłoby mi wybrać między nimi. Nie wiem której z nich dać pierwszeństwo – odparł chłopak z rozmarzeniem, uśmiechając się ciepło do swoich wspomnień. Tom śledził zmiany na jego twarzy wciąż z lekkim uśmiechem, a na koniec stwierdził:
– Interesujący wybór... Wyjaśnisz dlaczego akurat te?
Był tego autentycznie ciekaw. Żadna z wybranych przez niego sztuk nie wybiła się. Nie były to akurat te, które zdobyły wielki powszechny aplauz. Grał w nich bardzo specyficzne, osobliwe role... Jeśli miałby być szczery, to właśnie tych dwóch sztuk nie znosił najbardziej... A jednak Harry te właśnie lubił najbardziej. Chciał wiedzieć dlaczego.
– „Demoniczne sidła" spodobały mi się od razu, już po pierwszym seansie. Przez pewien czas analizowałem tą sztukę uważnie. Jeszcze nigdy, żadna nie wywołała we mnie tylu emocji... Początkowo byłem naprawdę wściekły, że główny bohater jednak uległ pokusie. Zyskał co prawda moc, ale stracił swoje człowieczeństwo... Jednak im dłużej myślałem nad motywami... Coraz bardziej zaczynałem rozumieć pobudki, którymi się kierował. Stało się dla mnie jasne, że to inni ludzie nie dali mu wyboru! Próbował walczyć z niesprawiedliwym systemem, ale przez status nie mógł... Później, wspinając się po szczeblach kariery mógł już dokonać więcej, ale nadal była to ruletka. Przyczyną był stan korupcji w Ministerstwie. W sztuce można było prześledzić życie głównego bohatera. Kolejne zwroty, coraz wyższe stanowiska. Jasne było, że ten człowiek od zawsze miał pod górkę. Nieważne jak się starał, zawsze ktoś go wyprzedzał, był przed nim i to z jakiego powodu... tylko ze względu na to, że była bardziej zasobny, miał znajomości i przez to lepszą pozycję na starcie. Ludzie bliscy głównemu bohaterowi... To też jedno wielkie nieporozumienie. Byli przekonani, że znają go najlepiej, ponieważ przecież są jego przyjaciółmi, rodziną. Tymczasem nie wiedzieli wiele. Znali go na tyle, na ile im pozwolił. Zbliżyli się do niego na tyle, na ile chciał. Nie zorientowali się w tym, bo nie zamierzał im tego ujawniać.
CZYTASZ
Persona
FanfictionAU. Harry studiuje w Czarodziejskiej Akademii Teatralnej, do której przybywa wybitny uznany już aktor Tom Riddle, by wraz z wybranymi studentami odtworzyć jego własną sztukę. Jak zareaguje Harry na spotkanie swojego idola, który wyraźnie ma wobec n...