Rozdział 2

90 17 10
                                    

- Dziewczyny to pewnie był mały zajączek - powiedziałam.
- Oby - powiedziała Kate wystraszonym głosem
 Postanowiłyśmy iść dalej. Tak jak zwykle miałyśmy wiele tematów do rozmowy, lecz każda z nas czuła się jakoś tak ...nieswojo. Oczywiście Kate najbardziej.
- Zapomniałam, przecież wzięłam swój aparat fotograficzny! - wykrzyknęła z radością Kim.
- No i znowu będziemy mieć sesję - odpowiedziałam
  - Ale już się ściemnia - powiedziała Kate.
- Nic nie stoi na przeszkodzie, przecież mam w swoim aparacie flesz - odpowiedziała Kim.
Po drodze mijałyśmy wielkie, rozłożyste drzewa, dziewczęta śmiały się, że są jak parasole, a po między drzewami rozpościerał się piękny i kolorowy dywan z polnych kwiatów. Dla nich wszystko jest nowe i wspaniałe, więc Kim bez przerwy robiła zdjęcia. Trochę to nas zaczęło denerwować, ale wiedziałyśmy ile to jej sprawia radości, dlatego nic nie mówiłyśmy. Tylko przyglądałyśmy się temu bezczynnie.
- Skończyłam!  -  wykrzyknęła po chwili Kim.
- Wreszcie!  - odpowiedziałyśmy i westchnęłyśmy z ulgą.
- Musimy już wracać, bo jest już naprawdę późno - powiedziałam.
- Suzy, jeszcze chwilę! Nazrywajmy trochę malin -  wykrzyknęła Kate.
- No dobrze, niech Ci będzie.
Po zebraniu owoców lasu udałyśmy się w powrotną drogę. Nagle zadzwonił mój telefon.
- No hej tato!
- Cześć córciu. Kiedy będziecie w domu, bo jest już dosyć późno?
- Już idziemy, nie martw się, pa.
- Do zobaczenia.
Wracałyśmy tą samą drogą. A tuż przed nami przebiegło jakieś zwierzątko.
- Widziałyście? - spytała Kate.
- Widzieć widziałyśmy, ale co to było?- również bojaźliwie zapytała Kim.
Obie spojrzały na mnie.
- Nie patrzcie tak, bo sama nie wiem. Tak szybko przemknęło przez drogę, że nie jestem w stanie określić co to jest - powiedziałam
- Ale musicie przyznać, że wyglądało dość dziwnie - bąknęła Kate.
Nic nie odpowiedziałyśmy i ruszyłyśmy dalej. Po kilku minutach w krzakach usłyszałyśmy dziwne odgłosy. To nam wystarczyło, aby łapnął nas atak paniki, po którym z wielkim impetem zaczęłyśmy biec do domu. Na progu przywitała nas troskliwie mama. 
- Może byście coś zjadły przed snem? - zapytała.
- Ja nie  mamusiu.  A wy?
- Dzisiaj już raczej też nie, dziękujemy.
Będąc już w naszym pokoju usadowiłyśmy się wygodnie na moim łóżku, planując jutrzejszy dzień. Postanowiłyśmy nie dać również za wygraną i powrócić jutro w to samo miejsce.
- Kim, przede wszystkim pokaż jakie zdjęcia zrobiłaś - powiedziałam.
- Już pokazuję - odpowiedziała.
Zaciekawione oglądałyśmy fotografie i podziwiałyśmy jej talent. Jednak jedno ujęcie szczególnie przykuło naszą uwagę. Pomiędzy dwoma drzewami była ukazana jakaś tajemnicza postać.
- Dziwne. A w trakcie robienia zdjęcia  niczego nie  zauważyłaś? - zapytała Kate
- Nie, sama jestem zaskoczona - odpowiedziała.
- Tym bardziej musimy rozgryźć tą zagadkę - powiedziałam.
- Czy na pewno tego chcecie? - niepewnym głosem zapytała Kate.
Jej mina sprawiła, że Kim i ja wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Dlaczego się wszystkiego boisz? - zapytałam.
- Po prostu taka już jestem - odpowiedziała.
-  Nam to nie przeszkadza i tak cię bardzo lubimy głuptasie - odrzekłam.
Wtedy przypomniała mi się nasza przysięga, którą złożyłyśmy w piątej klasie, że ''Nasza przyjaźń będzie wieczna i przetrwa wszystko''. Na tę myśl uśmiechnęłam się sama do siebie. 
- Dobra marudy śpimy - zamruczała senna Kate.
Nie mówiąc już nic pogrążyłyśmy się w głębokim śnie.

***********************************************************************************************

Dziękuję wszystkim, którzy to przeczytali. Jeśli zauważycie błędy, proszę wytykajcie mi je. To będzie dla mnie bardzo pomocne przy dalszym pisaniu. Proszę, abyście zostawili po sobie jakiś ślad w postaci komentarza i gwiazdki :-)















Czarodziejska grotaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz