Koka leci ratować Armina!

483 31 40
                                    

-Erwin! -krzyczał, ale bez jakiegokolwiek skutku.

Przywódca zwiadowcow nie spojrzał choćby na jego twarz. Jego wzrok był... Niżej.

Jednak on nie mógł nic zrobić. Był bezsilny.

Z jego idealnie blekignych oczu płynęły strumienie łez, a z ust wydobywało się łkanie, niczym u dziecka.
Mięśnie miał spięte. Czuł się skrępowany.

Mężczyzna trzymał chłopaka opartego o ścianę, więc ten nie był w stanie uciec. A nawet gdyby miał taką możliwość nie wchodziło to w grę. Po pierwsze: dowódca był silny i szybki. Zlapalby go. A po drugie i najważniejsze: jeśliby uciekł zostałby wydalony z Zwiadowcow, co wiąże się z tym, że zostanie odsunięty od swoich przyjaciół. Nie wchodziło to w grę.

Musiał to przecierpieć.

Jedyne co mu pozostało w tej sytuacji to błagać i płakać.
Nic wiecej.

Stał tak, bez koszulki, na samej bieliźnie, przy ścianie, przetrzymywany przez swojego szefa.

Łkał. Całe jego ciało drgalo od tego, a on sam z trudem nabierał powietrza.

-Armin, uspokoj się...

-Armin, uspokoj się

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

***

Koka leżała na swoim łóżku, trzymając poduszkę, by pod nią stworzyć ołtarzyk dla swojego anime krasza. Z kupki kolorowych literek wybrała r,i,n,a oraz m i nakleila je w odpowiedniej kolejności.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Moje rysunki <3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz