-Erwin! -krzyczał, ale bez jakiegokolwiek skutku.
Przywódca zwiadowcow nie spojrzał choćby na jego twarz. Jego wzrok był... Niżej.
Jednak on nie mógł nic zrobić. Był bezsilny.
Z jego idealnie blekignych oczu płynęły strumienie łez, a z ust wydobywało się łkanie, niczym u dziecka.
Mięśnie miał spięte. Czuł się skrępowany.Mężczyzna trzymał chłopaka opartego o ścianę, więc ten nie był w stanie uciec. A nawet gdyby miał taką możliwość nie wchodziło to w grę. Po pierwsze: dowódca był silny i szybki. Zlapalby go. A po drugie i najważniejsze: jeśliby uciekł zostałby wydalony z Zwiadowcow, co wiąże się z tym, że zostanie odsunięty od swoich przyjaciół. Nie wchodziło to w grę.
Musiał to przecierpieć.
Jedyne co mu pozostało w tej sytuacji to błagać i płakać.
Nic wiecej.Stał tak, bez koszulki, na samej bieliźnie, przy ścianie, przetrzymywany przez swojego szefa.
Łkał. Całe jego ciało drgalo od tego, a on sam z trudem nabierał powietrza.
-Armin, uspokoj się...
***
Koka leżała na swoim łóżku, trzymając poduszkę, by pod nią stworzyć ołtarzyk dla swojego anime krasza. Z kupki kolorowych literek wybrała r,i,n,a oraz m i nakleila je w odpowiedniej kolejności.
CZYTASZ
Moje rysunki <3
Randombardzo lubie rysować i dobrze mi to wychodzi. Prosze nie chejtować i nie plagiatować! ~tfojadusza