Olataliśmy się.
Tak, stwierdzam to po tych ponad dwóch godzinach zajmowania się efektami specjalnymi w teatrze.
Pewnie są cięższe prace, ale to też dało mnie, Junhae i Hannie w kość.
Zwłaszcza że po tej stronie sceny byliśmy tylko we trójkę.
Na szczęście już się skończyło, a w ten dzień braliśmy układ jedynie w tym spektaklu.
Dlatego po wszystkim Junhae zaproponował, że weźmie nas na kawę, na co chętnie przystaliśmy.
Dlatego w tym momencie siedzieliśmy przy trzyosobowym stoliku i popijaliśmy kawę.
— Hanna? Widziałaś się ostatnio ze swoim bratem? — pyta nagle Junhae.
— Ech... Nie, nie widziałam. — Robi smutną minę i opiera głowę na rękach. — Dawno...
Nie mam pojęcia o kogo chodzi, więc spoglądam raz na niego, raz na nią z dezorientacją.
— Dawon, wiesz, Hanna ma brata. — postanawia wytłumaczyć Junhae. — Nazywa się Seungri i...
— Seunghyun. — poprawia brązowooka wciąż z widocznym smutkiem. — Ma na imię Seunghyun.
— No, tak. Ale pamiętam, że zawsze kazał się nazywać Seungri. Wracając. Niedawno uciekł z domu, a Hanna i jej rodzice... Go szukają. — kończy zaciskając zęby.
Mam dziwne uczucie. Jakby déjá vu.
Nagle przypomina mi się chłopak, którego widziałam dzisiaj rano.— Ma blond włosy? — pytam nagle.
— Tak, obecnie tak... A co? Widziałaś go? — podrywa się Hanna.
— Nie wiem... Znaczy, nie jestem pewna — dukam, próbując jakoś połączyć fakty.
Czy to możliwe, że ten tajemniczy chłopak którego widziałam poraz pierwszy, idąc do pracy był właśnie bratem Hanny?
Wciąż myślę i myślę. Szkoda, że nie pamiętam dokładnie jego twarzy. Jedynie ten bardzo jasny kolor włosów został mi w pamięci. Patrzę na twarz mojej towarzyszki i na jej podstawie próbuję przypomnieć sobie chłopaka. W końcu, skoro są rodzeństwem to jakieś podobieństwo mogłoby występować między nimi...
Po kilku chwilach się poddaję. Musiałabym go zobaczyć jeszcze raz by to stwierdzić.
— Nie pamiętam — wyznaję zrezygnowana i opieram głowę na rękach. To nieeleganckie, ale chcę to zrobić. Ten gest powoduje, że Hanna wzdycha, a Junhae dalej patrzy raz na mnie, raz na nią.
Nie, chwila. On nie patrzy na mnie. Patrzy gdzieś za mnie.
Podnoszę głowę, odwracam ją i dostrzegam osobę, o której myślałam.
Czarna koszula. Jasne włosy. Wpatruje się w szybę intensywnym spojrzeniem, ale kiedy tylko widzi, że się odwróciłam, zwraca się w stronę swojej czarnej gitary stojącej nieopodal jego nogi.Przeklinam krótko w myślach. Nawet nie przyjrzałam się jego twarzy.
— Zaraz wracam — Wyrywa się z moich ust, odsuwam się od stołu, wstaję i kieruję do wyjścia odprowadzana wzrokiem przez Junhae i Hannę.
Pcham drzwi z wprawioną w nie szybą i kieruję się w lewo.
Tak, on tam stoi i właśnie schyla się tyłem do mnie.
— Lee Seunghyun? — mówię, nawet nie myśląc.
Czekam na wyrok. Powoli prostuje się, odstawia stopę do tyłu i obraca się w prawo, czyli do mnie.
Przechyla głowę z lekkim uśmiechem na twarzy.I nagle, jego zimna dłoń ląduje na moim nadgarstku, a on sam z siłą ciągnie mnie w swoją stronę, co powoduje, że muszę się ruszyć.
Próbuję coś powiedzieć, ale jestem przez niego ciągnięta wprost w boczną uliczkę, do jakiegoś samochodu, co jestem w stanie stwierdzić. Drugą ręką muszę przytrzymać okulary, aby mi nie spadły.
— Odpowiem na twoje pytanie, ale to później — szepcze krótko i właściwie wpycha mnie do czarnego samochodu marki Volkswagen, w którym znajdują się już trzy osoby.
W środku śmierdzi alkoholem oraz czymś jeszcze, czego woni nie jestem w stanie rozpoznać. Ze schowka wystają dwie butelki wina, w tym jedna otwarta.
— Miałeś zgarnąć swoją siostrę, a nie jakąś laskę z ulicy! — Ten z przedniego miejsca pasażera, z dziwnymi żółto-czarnymi dredami na głowie odwraca się do mnie i mojego tajemniczego towarzysza.
— Daj chłopakowi luzu! — mamrocze ten za kierownicy, którego różowe włosy wychylają się zza zagłówka — Gdzie jechać? — wykrzykuje, odwraca się i przez sekundę widzę jego nieco rozbiegany wzrok.
— Do domu, hyung — żąda blondyn, który wpakował się tuż obok mnie.
Samochód gwałtownie rusza, przez co szarpie mną gwałtownie do tyłu.
— To powiesz mi w końcu, kim jesteś? — próbuję przekrzyczeć rozentuzjazmowane wrzaski tych z przodu.
— Mówiłem, później! — on też krzywi się na ten hałas. W bagażniku słychać odgłos turlanych szklanych butelek, przez coś tłumiony.
— Dawaj, jedź okrężną! — ekscytuje się ten z dredami i gwałtownie nami rzuca, prawie ląduję na oknie. — Nie w tę stronę cieciu! — kolejny zakręt.
Zaczynam odczuwać mdłości i cicho piszczę, chcąc jak najszybciej zakończyć tą podróż.
Nagle czuję czyjąś dłoń na ustach. Ten ktoś z pewnością nosi pierścionki, oraz też jest ostro pijany, zresztą czuć.
— SMOK SIĘ OBUDZIŁ! — drze się wniebogłosy nasz kierowca.
— Debile, nie wolno Tabiemu dawać kierownicy! — ten tak zwany "smok" ledwo mówi.
Po raz kolejny nami rzuca i ten, który przebywa w bagażniku obija się o okno z głuchym plaśnięciem. Chichoczą ci z przodu oraz mężczyzna po mojej lewej, dotychczas chyba śpiący.
Gwałtownie hamujemy, a co za tym idzie, wypadam z siedzenia, a po chwili coś mnie przygniata.
Teraz właściwie znajduję się w przestrzeni pomiędzy fotelem kierowcy, a fotelem pasażera. Na wyciągnięcie ręki mam butelkę wina w schowku.
Koło swojego ucha słyszę ciężkie dyszenie, a kiedy skupiam się wreszcie na jednym punkcie widzę jaskrawozielone kosmyki.
To koniec naszej podróży.
CZYTASZ
I'm a loser without you || Seungri
FanfictionCzuję się przegrany, kiedy nie ma cię przy mnie Po prostu przegrany Czy ty też tak masz?