Rozmowa o pracę

423 95 24
                                    




Percy ze zdenerwowaniem poprawił swój krawat, starając się przypomnieć wszystkie rady Annabeth. Zachowuj się spokojnie, mówiła, patrz mu prosto w oczy i bądź pewny siebie. Jeśli okaże się potworem, niech najpierw da ci pracę, potem przejdźcie do zwykłego zabijania, jasne?

Syn Posejdona miał nadzieję, że rekruter nie będzie mitologiczną bestią, bo podobała mu się praca jako sprzedawca w jednym ze sklepów wielkiej sieci hipermarketów. Zarobki nie były złe, elastyczny grafik i przede wszystkim, dużo ludzi maskujących jego zapach. Może by mu się udało wytrwać dopóki Annabeth nie skończy studiów.

Albo dopóki dzieciaki od Hermesa nie wpadną na pomysł jak obrabować ten bank.

- Pan Jackson, prawda? – zapytał się przyjacielsko mężczyzna, wchodząc do małego pokoiku w którym Percy czekał na niego od kilku minut. Nie wyglądał na potwora, miał siwe włosy i granatowy garnitur z białą koszulą. Jackson momentalnie wyprostował się, połykając nerwowo ślinę.

Przecież to nie takie trudne. Codziennie przeżywam sytuacje w których mogę zginąć bardzo dramatyczną i krwawą śmiercią, jedna konwersacja ze śmiertelnikiem nie powinna stanowić aż takiego wyzwania.

- Bez zbędnych ceregieli, zaczynajmy – rozpoczął, rozisadając się wygodniej na plastikowym stoliku i pstrykając czarnym długopisem. – Opowiedz mi coś o sobie – zadał pytanie rekruter, swoimi ciemnymi oczami wpatrując się uważnie w Percy'ego. Na twarzy herosa pojawił się słaby uśmiech i z trudem powstrzymał chichot.

Jestem dwudziestoletnim herosem, który desperacko potrzebuje pracy, aby ulżyć swojej studiującej dziewczynie i ciężko pracującej matce. Próbuję również przeżyć życie jak najbardziej zwyczajnie  i staram się ograniczyć starcia z potworami do minimum. One jednak słabo współpracują. Plus od czasu do czasu ratuje nowych herosów i co miesiąc jest na Obozowych zebraniach. Ah i jeszcze cotygodniowo wizytuje na Olimpie. Plus jeden z moich kuzynów tydzień temu trafił na okładki gazet po tym jak na cmentarzu odprawiał dziwne rytuały. 

- Ermm... Lubię kolor niebieski. – Rekruter uniósł brwi uśmiechając się pocieszająco. Co mówiła Annabeth? Nie bądź sobą, ah tak. – Mam dwadzieścia lat i uważam, że jestem odpowiedni dla waszej firmy biorąc pod uwagę moją determinację i wytrzymałość.

W końcu od kiedy skończył dwanaście lat uratował dwukrotnie świat, jeśli to nie świadczyło o sile przetrwania, Percy był w kropce.

- Rozumiem. Może, w takim razie, opowiesz mi o osiągnięciach z których jesteś dumny?

Percy zastanowił się przelotnie, czy wspomnienie o pokonaniu Gai i Kronosa nadawało się jako całkiem niezła odpowiedź, ale stwierdził jednak, że było to zbyt niewiarygodne . Ale jak genialnie by było gdyby mógł to wpisać do swojego CV. Może przeżycie wczorajszego ataku piekielnych ogarów podczas randki z Annabeth?

- Udało mi się sprawnie poprowadzić zajęcia obozowe podczas nieobecności innych opiekunów – odpowiedział zamiast tego, pomijając fakt, że wcale wszystko nie poszło aż tak sprawnie i grupa dzieciaków od Apolla wylądowała w szpitalu polowym przez klątwę dzieci Demeter. Ale poza tym nikt nie zginął, co Percy uważał za całkiem niezły sukces.

- Co robisz w wolnym czasie?

Zwykle próbuję przeżyć kolejną zawiłą intrygę bogów albo wymigać się w jakikolwiek sposób od przysługi dla innych. W między czasie ratuje innych herosów z opresji i pełni tą jakże fajną funkcję niszczyciela świata mówiąc mu „Hej, jeden z twoich rodziców jest bogiem, od teraz do końca twego życia będziesz atakowany przez dziwne potwory! Chcesz może iść na lody, aby poczuć się lepiej?".

- Pracuję nad samorealizacją, starając się pokonać moje słabości i wzmocnić silne strony – odpowiedział Percy, przypominając sobie radę Nica. Zawsze gadaj jakimiś mądrymi słowami, to zawsze pomaga. Z drugiej strony jednak, Nico sam nie mógł znaleźć miejsca zatrudnienia, więc Percy nie był pewny co do tego.

Ale rekruter chyba był zadowolony. Uśmiechał się przyjacielsko. Albo się nad nim litował.

- Jak rozwiązałbyś sytuację konfliktową w miejscu pracy?

Percy pomyślał, że pokazanie im pomnika Ateny Partenos nie podziałałoby tak jak na Greków i Rzymian. Zapewne skierowanie ich nienawiści na coś innego też niezbyt, chociaż idealnie to działało podczas wojen domów w Obozie. Zabicie ich, jak to robił z potworami też nie byłoby zapewne poprawną odpowiedzią. A szkoda, wszystko byłoby o tyle łatwiejsze.

- Postarałbym się najpierw zrozumieć powód sporu i popatrzeć na problem z perspektywy... – Percy kątem oka zauważył tańczące cienie na ścianie po prawej stronie. – Obu stron i znaleźć kompromis satysfakcjonujący obie strony.

Kątem oka zauważył wyłaniającego się z cienia Nica di Angelo, którego zdecydowanie nie powinno być na jego rozmowie o pracę, więc nawet nie spojrzał w jego stronę, jakby nie miał pojęcia o jego obecności.

Oczy Nica rozszerzyły się z zaskoczenia, a jego usta przybrały kształt litery „o". Rekruter spoglądał na niego zagubiony i Percy nie miał pojęcia jak Mgła sprawiła, że wejście Nica wyglądało, ale zapewne nie było zbyt normalne.

- Cholercia. Przepraszam, pomyłka – wymamrotał syn Hadesa, znikając ponownie w ścianie, a mężczyzna odchrząknął i dłońmi przez chwilę masował oczy. Percy z trudem utrzymywał twarz bez wyrazu.

- Tak więc... Czym odróżnia się pan od innych kandydatów? – Percy z trudem powstrzymał śmiech. Czym on nie może się odróżnić! Nie jest nawet do końca człowiekiem, nie wspominając o swoim doświadczeniu życiowym.

Już miał odpowiedzieć na pytanie, kiedy ściana obok nich wybuchła, a do pomieszczenia wpadł Nico uprawiający wrestling z minotaurem. Wyglądało, jakby syn Hadesa wygrywał, więc Percy powoli odwrócił głowę do rekrutera, który nagle zbladł jak ściana i wydawał się kwestionować każdy swój życiowy wybór.

- Przede wszystkim mieszkam niedaleko i jestem zawsze dostępny, więc praca podczas nadgodzin nie byłaby kłopotem. Mam bardzo podzielną uwagę i mogę wykonywać wiele czynności jednocześnie i bardzo dobrze radzę sobie z komunikacją z innymi – odpowiedział Percy, a przerażony rekruter spojrzał na niego z zaskoczeniem. Jego spojrzenie skakało z syna Posejdona na syna Hadesa i wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć.

Percy nie miał pojęcia jak tym razem Mgła to zakryła i czy właściwie jej się udało, ale przy odrobinie szczęścia rekruter uzna to za swoje zwidy. Wystarczy, że Jackson nawet nie drgnie.

Było to dość trudne, gdy cały pokój trząsł się, a Nico wykrzykiwał okrzyki bitewne podczas atakowania. Minotaur również odprawiał swój dziki taniec walki, więc wyglądało to trochę komicznie.

- Przepraszam, ale co pan tu robi? – rekruter na sto procent nie zwrócił się do Percy'ego. Percy  zmarszczył brwi, zdziwiony, spoglądając na Nica, na którego mężczyzna wskazywał swoim kościstym palcem. Przez chwile pobłądził wzrokiem w tym miejscu, udając szczere zaskoczenie i odwrócił się przodem do śmiertelnika.

Nico na szczęście miał tyle rozumu, aby nie odpowiedzieć. Albo był zbyt zajęty walką.

- Kogo ma pan na myśli? Nikogo oprócz nas tu nie ma – odpowiedział Percy, z trudem powstrzymując się przed zabiciem syna Hadesa wraz z owym minotaurem.

I możliwe, że rekruter by się na to nabrał, gdyby nie to, że w tamtym właśnie momencie minotaur postanowił zaatakować syna Posejdona, który ledwo uskoczył przed jego rogami. I cała przykrywka zniknęła.

Jak się można domyślić, Percy nie dostał tej pracy. 

Rozmowa o pracę [One-shot]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz