Tak jak mówiła Tsu moje treningi były o wiele cięższe, ale również o wiele bardziej efektywniejsze. Przez ten weekend zmieniły się też moje stosunki z mamą i siostrą. Mama mówi do mnie tylko w ostateczności, a Natsu widząc zachowanie matki, również zaczęła mnie unikać. Trochę mnie to dotknęło, jednak nie przejąłem się tym zbytnio. Teraz trening, bezpieczeństwo rodziny i przyjaciół, oraz unikanie inspektorów są moimi priorytetami. Co jak co, ale pożyć ja jeszcze chcę. Sama Tsuyoni uważa, że w walce z inspektorami poległ bym na pewno.
Spokojnie sobie spałem, gdy nagle w głowie usłyszałem strasznie głośny wrzask czarnowłosej.
Shōyō wstawaj! Spóźnisz się do szkoły!
Co?! Gdzie?! Jak?!
Masz pół godziny na ogarnięcie się i dotarcie na lekcje! A i odrobienie zadań domowych!
Jak to?!?!
Nie było by tak, gdybyś wczoraj mnie posłuchał i zamiast grać w siatkę, odrabiał lekcje! Ale nie sport ważniejszy!
Och, zamknij się sensei!
Co!?!
Nic.
Wstałem z łóżka. No, a raczej zleciałem z niego lądując twarzą na podłodze. Eh... To nie jest mój szczęśliwy dzień. Niechętnie się podniosłem i zgarniając ubrania, pobiegłem do łazienki. Po szybkim ogarnięciu się, zabrałem swoją torbę, wrzucając do niej książki na dzisiejszy dzień. Na szczęście dzisiaj mam luźne lekcje. Plastyka, dwie godziny w-f'u, dwie godziny matematyki i jedna godzina informatyki. Z plastyki, w-f'u i matmy jestem dobry, ale informatyka to czarna magia. Po co do życia jest mi potrzebne obsługiwanie jakiś idiotycznie skomplikowanych programów do obliczania, skoro można to zrobić tradycyjnie, na kartce. Zadanie domowe miałem tylko z informatyki. Zrobienie jakiejś prezentacji o krajach europejskich. W dodatku pani od tego przedmiotu, naprawdę mnie nienawidzi, zresztą z wzajemnością. Sam nie wiem dlaczego tak bardzo się nie lubimy. Może to przez moją opinię o tym przedmiocie. To będzie moja kolejna ocena niedostateczna z tego super ważnego przedmiotu ( wyczujcie ten sarkazm ), ale co tam. Zaraz po tym wyleciałem z domu. Chciałem wsiąść na rower, ale okazało się, że opona jest przebita. Świetnie... Został mi tylko bieg... A raczej sprint przez kilka kilometrów, prosto do szkoły...***
Cudem zdążyłem na końcówkę porannego apelu, z którego dowiedziałem się o tym, że " pożeracz został zamordowany przez innego ghula, na to wskazują pozostawione ślady. Jednak nie możemy ich przypisać do żadnego z znanych nam ghuli. Istnieje prawdopodobieństwo, że ów ghul żyje w tej okolicy od dawna i jest bardzo silny. Prosimy o ostrożność. " Bla, bla, bla. Jak bym wam tego nie wiedział. W sumie niepotrzebnie zdążyłem. Jedno spóźnienie raczej nic by nie znaczyło. No właśnie. Zdążyłem ale w dość nietypowym stanie. Miałem liście we włosach. Na plastyce stałem się obiektem wielu komentarzy. Większość z nich wypowiedział nauczyciel od plastyki, próbując nie wybuchnąć śmiechem. Ostatecznie stałem się obiektem do namalowania, na dzisiejszych zajęciach. Na szczęście pan od plastyki bardzo mnie lubi, więc skończyło się na siedzeniu na środku klasy w bezruchu. W-f i matma minęły szybko. Natomiast informatyka była katorgą. Nie dość, że dostałem opieprz za brak zadania domowego, kolejną złą ocenę i wykład o tym, jak bardzo informatyka jest ważna, to na kolejne zajęcia mam wykonać prezentację o wybranym przeze mnie temacie. Zły poszedłem na trening siatkówki. W szatni nie odzywałem się do nikogo, co bardzo wszystkich zdziwiło. Zwykle buzia mi się nie zamyka. Gra w siatkówkę również mi nie szła, czym doprowadzałem Kageyamę do szału. Jednak miałem to gdzieś. Nie reagowałem nawet na zaczepki Tsukishimy. To już całkowicie ich zaskoczyło. Ja oczywiście nic nie zauważyłem, ponieważ przez cały czas rozmawiałem z Tsuyoni.
Ale czemu nie mogę dalej trenować sztuk walki?
Bo umiesz walczyć na krótkim dystansie.
Tak, ale...
Żadne ale. Umiesz walczyć na krótkim i średnim dystansie. Jakby doszło do walki na długim dystansie, to nie żyjesz.
Yh... Dzięki...
Żadne dzięki. Wracasz do domu, odrabiasz lekcje i idziemy trenować.
A jedzenie?
Jesteś ghulem...
A... faktycznie...
Czasami chce najpierw wyjść z ciebie, a potem z siebie. Serio, czasami nawet poziom twojej inteligencji mnie załamuje...
No weź...
Dobra, pogadamy w domu.
Hę? Czemu?
Bo od dobrych pięciu minut twoja drużyna próbuje zwrócić twoją uwagę, a ty nie reagujesz i patrzysz tępo przed siebie.
Otrząsnąłem się i spojrzałem na chłopaków.
- Coś się stało? - zapytałem.
- Yyy... To raczej my powinniśmy zadać to pytanie tobie. - odpowiedział mi Noya.
- Hy? Czemu?
- Bo od pięciu minut stoisz jak słup i patrzysz się w ścianę? W dodatku nie reagujesz na kompletnie nic? Co się dzieje, Hinata? - zapytał Daichi.
- Nic... Po prostu mam gorszy dzień...
- Już miewałeś gorsze dni, ale nigdy nie było aż tak źle. Powiedz prawdę. - przerwał mi Tanaka.
- Mam ostatnio dużo na głowie. W dodatku ta sprawa z Pożeraczem i tym innym ghulem. To zdarzyło się w lesie, który zawsze mijam w drodze do szkoły i do domu. Boję się, że mnie również zaatakuje...- skłamałem gładko.
Nie lubię kłamać, ale muszę i bardzo dobrze mi to wychodzi. Ale wracając. By dodać dramatyzmu, z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Oczywiście wymuszone, ale nikt tego szczegółu nie zauważył. Niemal od razu zostałem przytulony przez Suge. Wtuliłem się w niego. W głowie słyszałem Tsu, która najwyraźniej próbowała się nie śmiać, ale niezbyt jej to wychodziło. Po tym przedstawieniu, stwierdziłem, że wrócę do domu, puki jest jeszcze jasno. Wszyscy jednogłośnie się na to zgodzili. Widocznie moje przedstawienie poruszyło nawet Kageyamę, Tsukishimę, a nawet trenera. Po wyjściu z sali, Tsu wybuchnęła śmiechem.
No i co się śmiejesz?
To było... Było... Takie... Takie... Hahhahahah... Nie mogę... Płacze... Ale ich zbajerowałeś! Kto by pomyślał, że z ciebie taki wyśmienity aktor! Masz szczęście, że oni nie mogą mnie usłyszeć! Hahhahahah... Sory, ale nie mogę!
Nim zdążyłem cokolwiek jeszcze powiedzieć, mój umysł wypełnił śmiech zielonookiej. Eh... Ona ma dziwne poczucie humoru. Śmieszy ją naprawdę mało rzeczy. Ale jak już coś ją rozbawi, to ból głowy mnie nachodzi i sobie pójść nie chce. Po wejściu do szatni szybciutko się przebrałem. Dopiero, gdy znalazłem się przed salą, zorientowałem się, że do domu będę musiał dojść na nogach. Pech jednak mnie dzisiaj nie opuszcza. Powolnym krokiem skierowałem się w stronę domu. Przechodząc obok miejsca mojej ostatniej walki, wyczułem czyjąś obecność. Zatrzymałem się i zagłębiłem w las. Było cicho. Krew Sho nadal zdobiła mech, ale ciała już nie było.
- Kim jesteś i co tu robisz?
Odwróciłem się. Kilka metrów przede mną stała dziewczyna w masce białego kota. Była szczupła i niezbyt wysoka. Wyglądała na wysportowaną, szybką i zwinną. Różowe włosy sięgały jej ramion.
- A ty kim jesteś?
- Mam maskę, więc to chyba logiczne, że jestem ghulem. Jednak nie uciekasz przede mną. Dlaczego nie uciekasz? Jestem Shiro.
- Nie boję się ciebie. Wybacz ale muszę iść.
Nim różowowłosa zdążyła cokolwiek zrobić, biegłem już w kierunku domu. Wpadłem do niego jak strzała i nie oglądając się za siebie wbiegłem do mojego pokoju. Tam rzuciłem się na łóżko i wszedłem do umysłu.
- Tsu! Czy ta Shiro może być tym ghulem wysłanym aby mnie zabić?
- Niestety, ale jest dość duże prawdopodobieństwo, że tak.
- Co ja mam teraz zrobić?
- Trenować i unikać kłopotów.
- Jasne!
- A czy wybrałeś już temat do prezentacji, którą musisz zrobić na następny poniedziałek?
- Nie... I szczerze mówiąc nie chcę tego robić. Nie ma żadnego tematu, który by mnie zainteresował. Mnie i resztę klasy.
- A ta sprawa z Pożeraczem? Znasz szczegóły, więc możesz spróbować. Pomogę ci.
- Dziękuję ci Tsu!
- Nie ma za co!
- To co? Zabieramy się za trening?
- Jasne! To zaczynamy!. .
To w mediach na poprawę chumoru, jakby ktoś nie miał. Polecam 👍😂
![](https://img.wattpad.com/cover/117552646-288-k714481.jpg)
CZYTASZ
Głód
FanfictionJedna ucieczka. Jedna osoba. Jeden błąd. Mnóstwo konsekwencji. Czy poradzi sobie z nimi? I zaakceptuje nowego siebie? Opowiadanie zawiera postacie z Haikyuu!! i drastyczne sceny, oraz wulgaryzmy.