Hyerin.
Zegar wskazywał szóstą rano. Niestety ja przez moją zarwaną na rozmyśleniach noc wstałam za wcześnie, jeżeli można to tak nazwać. Bo teoretycznie i w praktyce w ogóle dzisiejszej nocy nie zmrużyłam oczu. Zmęczonym krokiem udałam się do łazienki, aby przemyć twarz i chociaż trochę się obudzić. Nacisnęłam klamkę i otworzyłam drzwi. Zastygłam w progu widząc Pana Byuna ocierającego swoje ciało. Wyglądał tak.. Ahh!
— Już się napatrzyłaś? — zapytał jakby nic, dalej kontynuując osuszanie jego, perfekcyjnego, abs'a. Z hukiem zamknęłam drzwi czując rumieńce na policzkach. Nie lekkie, tylko takie koloru soczystego buraka! Yah! Dlaczego ten człowiek jest taki bezwstydny, to jest irytujące.
Usiadłam na łóżku przykrywając się kocem. Ja już stąd nie wyjdę, nigdy. Nawet jeżeli ten cholerny Byun mnie zawoła i będzie to sprawa życia i śmierci! Nigdy!
Leżę już tak chyba z godzinę, mam nadzieję, że mężczyzna wyszedł do pracy. Jeżeli się nie przesłyszałam to już dwadzieścia lub więcej minut temu słyszałam trzaśnięcie drzwiami (wejściowymi). Dobra, pewnie już go nie ma w mieszkaniu.
Uchyliłam drzwi, rozejrzałam się orientacyjnie w lewo i prawo po czym niezbyty pewnym krokiem udałam się do kuchni. Na szczęście nikogo nie było.
Na śniadanie przygotowałam sobie herbatę, nigdy nie jadałam śniadań, zwyczajnie rano nie miałam apetytu. Usiadłam na blacie i czkałam aż guziczek w czajniku wyskoczy, a woda się zagotuje. W tym czasie zdążyłam porozglądać się po szafkach. W lodówce znalazłam truskawki, borówki, a w szafce na samym dole płatki owsiane. Już wiem co zjem na kolację. Jeszcze odszukałam zieloną herbatę i po chwili zalewałam saszetkę wrzątkiem.
Znudzona popijałam herbatkę siedząc na blacie, tak mi się nudziło.. Telefon nie wiem gdzie podziałam, a w ogóle nawet jeżeli gdzieś jest to na pewno rozładowany.
Podskoczyłam ze strachu gdy drzwi otworzyły się, a do środka wszedł Pan Byun. Moje oczy rozszerzyły się dziesięciokrotnie, a szczęka dotykała błyszczącej podłogi
— Znowu się gapisz, nie uczyli Cię kultury? — zapytał stawiając siatki na blacie po czym zaczął je ze spokojem rozpakowywać.
Jak on może być taki spokojny? Ja nawet gdy upuszczę coś to od razu z uszu tryska mi wyimaginowana para.
— Nie gapię się! — powiedziałam. — Myślałam, że Pan już poszedł do pracy, tylko dla tego.. -- odparłam niepewnie wgapiając się w pusty już kubek.
Otrzymałam od niego lekki uśmiech, co mnie zdziwiło. Jednak nie znałam go zbyt długo, zaledwie kilka dni. Nawet nie raczył nic mi o sobie opowiedzieć. Myślałam, że tak się robi jak się kogoś porywa.
Wyciągnął patelnię z dolnej, białej szuflady po czym wziął się za przygotowywanie śniadania.
— Byłem tylko w sklepie. -- powiedział znudzony. Nic już nie odpowiedziałam, a poszłam ze spuszczoną głową do salonu. Byłam lekko zażenowana sobą i swoim zachowaniem, ale no cóż. Taka już jestem, Hyerin w całej odsłonie.
Usiadłam na sofie i zabrałam pilot ze szklanego stolika. Nacisnęłam zielony guziczek, a wielki telewizor rozświetlił się wieloma kolorami. Ściszyłam trochę, tak abym tylko ja mogła usłyszeć co leci na plazmie.
W mojej głowie miejsce zajmowała jedna jedyna myśl, kim jest ten człowiek.
— Hyerin, śniadanie! — usłyszałam wołanie.
Posłusznie zasiadłam przy stole patrząc na talerz przede mną. Jajecznica, zero wyczucia smaku.
Jedliśmy w ciszy, nikt nie chciał się odezwać pierwszy. Przynajmniej ja tak uważam. Są jednak pytania które mnie nurtują, a jeżeli ich teraz nie zadam to kiedy będę miała okazję?
CZYTASZ
Happiness; Byun Baekhyun of EXO
Fanfiction❝Where Byun Baekhyun is wealthy creative director and Lee Hyerin is his❞ Rodzaj: fluff, lekki angst momentami (nie nastawiaj się źle!)