°1° when i saw you

622 80 41
                                    

Siedziałam pośród rozkrzyczanego tłumu licealistów i ich rodziców. Podniecenie było wyczuwalne w powietrzu, niczym zapach bzu w ciepły, wiosenny dzień.
Wciskałam się w ścianę, przy której kończyły się trybuny i z całych sił starałam się nie zwracać na siebie uwagi.

Nie jadłam, tak popularnego tu, popcornu. Nie piłam słodkich napojów z bąbelkami.
Były one jak zachęta dla mojej wrodzonej niezdarności, której nie zamierzałam teraz karmić.

Kim Jisoo zdobywała kolejne punkty a tłum szalał, co jakiś czas spoglądając też na przykrótkie spódniczki cheerleaderek, odsłaniające o wiele za dużo podczas tańca.

Wpatrywałam się w ruchy fioletowowłosej. Była taka piękna.
Piękno i talent - dwa słowa opisujące ją idealnie.

Kapitan drużyny. Najlepsza uczennica. Seksowna ale z naturalnym, dziecięcym niemal urokiem.

Wiedziałam, że ją idealizuję.

Patrząc jednak na jej swobodne, niewymuszone ruchy, zwiastujące kolejne zwycięstwo, nie potrafiłam się powstrzymać.

Jako zwyczajna i nieco niezdarna blondynka o przeciętnej urodzie, czułam się brudna przez samo patrzenie na nią. Mój mózg podpowiadał mi, że nie jestem wystarczająco dobra, by ją kochać.

Owacje, oklaski i dźwięk gwizdka sędziowskiego zlewały się ze sobą.
Ważna byłaś tylko ty.
Twoje naprężone mięśnie i zacięty wyraz twarzy.
Twój zgrabny bieg, który wskazywał na to, że twoje imię brzmi Wiktoria.
Skupiony i pewny siebie wzrok, gdy zdobywałaś kolejne punkty, miażdżąc przeciwniczki.

Jesteś gwiazdą nie tylko na boisku, błyszczysz jeszcze jaśniej na moim własnym, prywatnym niebie, wiesz o tym Jisoo?

Jesteś moim pięknem i zwątpieniem w logikę świata.
Bo jakim cudem logiczna może być moja myśl, że może jednak jeszcze kiedyś posmakuję twych malinowych warg?

✿ฺ✿ฺ✿ฺ

Jak zwykle siedziałam w przedostatnim rzędzie i obserwowałam cię z ukrycia.

Nawet nie słuchałaś nauczyciela, nie musiałaś, i tak wiedziałaś, że wszystko ujdzie ci na sucho. Byłaś przecież sobą, idealną Kim Jisoo, kochaną nawet przez grono pedagogiczne.

Rozmawiałaś półgłosem ze swoimi przyjaciółkami z ławki a twoją twarz co chwilę rozświetlał radosny uśmiech.
Twoje oczy co chwilę zwężały się a wokół nich pojawiały się urocze zmarszczki.

Marzyłam o tym, by być taka jak twoja przyjaciółka, Rosé.
Kim Jennie i Park Chaeyoung tworzyły przecież idealną parę, prawda?
Nie były nawet wyśmiewane za swoją, tak niepopularną, orientację.

Gwiazda koszykówki i jej cheerleaderka.

Czy zawiesiłabyś na mnie wzrok, gdybym była tak piękna i zjawiskowa jak one? Gdybym nie była tylko przypadkową, niezbyt urodziwą koleżanką z klasy?

Upajałam się tobą aż do dzwonka, ogłaszającego koniec zajęć, nie zapiszawszy w zeszycie ani jednego słowa.

✿ฺ✿ฺ✿ฺ

Wychodziłam pośpiesznie z budynku liceum, jak zwykle z pasją wpatrując się w moje poprzecierane trampki, gdy moja niezdarność postanowiła się odezwać.
Wyśpiewała serenadę "Dla zguby Lisy" wraz ze swoim bratem, pechem.

Poczułam jak wpadam na kogoś i wraz z jego drobną acz umięśnioną sylwetką, upadam na ziemię.

Już miałam podnieść się, wymruczeć przeprosiny i jak najszybciej oddalić.
Zauważyłam jednak, że osobą na którą wpadłam, a która zdążyła się już podnieść i wyciągnąć w moją stronę pomocną dłoń, była Kim Pieprzona Jisoo.

Cała uśmiechnięta mimo bliskiego spotkania z kostką brukową i, jak mogłam teraz zauważyć, z truskawkowym sokiem, który musiała mieć w ręce gdy bezwstydnie ją staranowałam.

Wstałam i kiedy tylko mój szok złagodniał otworzyłam usta i wyjąkałam:

- Ja... Pprzepraszam cię...

Moja niepewność sięgała zenitu i czułam się jakbym miała zwymiotować.
Postanowiłam jednak nie dodawać zarzygania butów mojej miłości do tragicznych wydarzeń dnia dzisiejszego.

- Zniszczyłaś mi bluzkę. - powiedziała, wyglądając na bardzo zirytowaną.

Jej złość okazała się być jednak tylko maską, bo już po chwili uśmiechała się szeroko, a gdy dodała do swojej wypowiedzi jeszcze dziewięć słów, mój szok powrócił.

- Teraz za karę musisz iść ze mną na zakupy.


a/n Wiecie, że pomysł na tego ficzka spadł na mnie po obejrzeniu teledysku Katy Perry?
Nie wiem, śmieszy mnie to trochę.
Mam nadzieję, że nie wyszło beznadziejnie i choć jednej osobie się podobało.
Kolejne rozdziały (mam nadzieję) wkrótce, także stay tuned.
Jeśli są tu jakieś błędy to możecie mi je wytykać, bo piszę to o trzeciej nad ranem.
Pamiętajcie że gwiazdki i komentarze to złoto dla autora, jak dżem dla Jimina.
Do następnego!

heartbreaker {Lisoo}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz