- Naprawdę w taki właśnie sposób mnie postrzegasz? - zapytałam, nie kryjąc zaskoczenia.
- Tak. Dokładnie tak. Dziwisz się? Zawsze robisz wszystko według cholernego schematu. Nigdy nie zaskakujesz. Destiny Follows - ,,kujonka o wielkim sercu". Rzec można prawdziwe uosobienie dobroci - dodał po chwili namysłu. - I właśnie przez to sprawiasz wrażenie całkiem naiwnej. Nigdzie nie znajdę drugiej takiej, którą mógłbym tak łatwo wykorzystać.
- Mówisz, że nigdzie nie ma drugiej tak łatwowiernej dziewczyny. Może i masz rację. - Zrobiłam przerwę i wzięłam głęboki oddech. - Ale opinie mogą mylić. Nigdy nie wmówisz mi, że nie potrafię zaskakiwać - rzuciłam ostro, podchodząc krok bliżej do chłopaka.
Następnie uniosłam prawą rękę i zanim zdążyłam przemyśleć konsekwencje mojego działania, zaraz znalazła się ona na policzku szatyna.
- Auć! - wyrwało mu się bardziej z zaskoczenia niż z bólu. - Żartowałem przecież - warknął, mocno zaciskając palce na moim nadgarstku. - A teraz uważaj, złotko - nagle zniżył głos, a ja zadrżałam gdy poczułam delikatne dotyk opuszki jego palca na moim nosie. - Dostaniesz nieocenioną radę od samego Harry'ego Stylesa, więc lepiej się przygotuj. Życie jest jak wyścig pełen załamań i niepowodzeń, bo konkurujesz z niezwyciężonym przeciwnikiem. Choć skaczesz i starasz się omijać dołki, prędzej czy później i tak w nie wpadasz. Nie wygrasz go planując dokładnie każdą minutę. Gdy wszyscy pobiegną dalej, ty będziesz musiała zatrzymać się na straconej pozycji.
Gdy skończył, wypuścił moją rękę z żelaznego uścisku, w którym została uwięziona, a ja z zamkniętymi oczami masowałam obolałe miejsce.
- Jeśli mam być szery, to byłem pewny, że się nie zgodzisz. Jeszcze nie teraz.
- Byłeś pewny? Dlaczego więc jeszcze chwilę tamu bez zawahania stwierdziłeś, że nie będę mogła ci odmówić? - zapytałam, ponownie skupiając wzrok na jego zielonych, hipnotyzujących tęczówkach.
- Zapamiętaj to sobie, nigdy nie mylę się w takich sprawach. Daj mi czas. Wkrótce zmienisz zdanie.
Ostatnie słowa chłopaka zostały jednak zagłuszone przez głośny dzwonek, oznajmiający początek przerwy.
Pozostawiona z mieszanymi uczuciami, patrzyłam jak sylwetka chłopaka znika za rogiem szkolnego korytarza. Zaśmiałam się pod nosem, gdy zauważyłam, że przez całą naszą rozmowę nerwowo gniotłam w dłoni otrzymaną koszulkę. W związku z tym, że nie miałam przy sobie niczego na zmianę, zostałam postawiona przed wyborem: mogłam pochłeptać dumę Stylesa i założyć pożyczone od niego ubranie lub przez cały dzień pozostać w poplamionym swetrze. Nie stanowiłoby to dla mnie większego problemu, jednak... Ktoś mógłby poczuć się zazdrosny widząc mnie w stroju jakiegoś chłopaka. Prychnęłam cicho. Ten tok myślenia jest co najmniej dziwny. A ja doskonale zdawałam sobie z tego sprawę. Podobno mówi się, że nadzieja umiera ostania, prawda? Nie potrafiłam znaleźć innego usprawiedliwienia dla swojego zachowania. Kręcąc głową, ponownie zniknęłam za drzwiami damskiej łazienki.
***
Wyjęłam z mojej szafki całą stertę książek, szukając podręcznika do biologii, który musiał ukryć się gdzieś na samym jej dnie.
- Przebierałaś się? - usłyszałam za sobą głos Logana.
- Mam plamę krwi na swetrze - odparłam, nawet się na niego nie oglądając. - Wow, jest postęp. Chłopcy zwykle nie zwracają uwagi na ubrania - powiedziałam, szeroko się uśmiechając.
- Jest sporo za duża. I... męska. Dlatego pytam. - Czekaj, plamę krwi? Coś się stało?
- Jeżeli oberwanie piłką w nos od pewnego zarozumiałego gnojka zaliczasz do kategorii ~coś~, to owszem - wyjaśniłam, odwracając się, by spojrzeć na przyjaciela. - Pana Parkera dziś nie było i mieliśmy zastępstwo. Trafiliśmy akurat na trening szkolnej drużyny koszykówki. Jednak widać, że nie wszyscy w niej potrafią grać. A najgorsze jest, że od takiego Stylesa nie usłyszysz nawet zwykłego przepraszam.

CZYTASZ
Almost Lover ||H.S
FanfictionZazdrość to zgubne uczucie, nieprawdaż? Popycha nas do czynów, których niegdyś balibyśmy się chociażby rozważyć. Wypełnia nasze żyły niczym trucizna, odbiera zdolność racjonalnego myślenia. Ale ma jedną, bardzo ważną zaletę - warto ją wywołać. Więc...