Jaebum westchnął przeciągle, odkładając długopis na biurko i zgarnął zapisaną kilkoma nieskładnymi zdaniami kartkę. Wpatrywał się w nią przez dłuższą chwilę, przebiegając wzrokiem po plamach zostawionych przez atrament, po czym zgniótł ją w dłoniach i szybkim ruchem rzucił za siebie, by mogła dołączyć do sterty spokojnie leżących papierowych kulek.
Nie miał najmniejszego pojęcia, jak wiele już spędził czasu, siedząc w swoim gabinecie i starając się przelać zagmatwane myśli na białą kartkę notatnika.
Wydał z siebie cichy jęk frustracji, chowając twarz w swoich dłoniach i przymknął powieki. Trwał tak przez dłuższy moment, przeklinając w myślach blokadę wytrwale trzymającą się go od kilku dni. W końcu uniósł się, stając na nogi i rozejrzał po pomieszczeniu, ogarniając wzrokiem bałagan, który nieświadomie spowodował.
Sięgnął dłonią do szuflady, którą bezszelestnie wysunął i wyciągnął z niej paczkę papierosów. Chwilę później siedział już na zimnej podłodze swojego balkonu z głową odchyloną w tył, by móc spokojnie wpatrywać się w jasno świecące gwiazdy, a między pełnymi wargami znajdował się już odpalony papieros. Łzy samowolnie pojawiły się w kącikach jego oczu, sekundę później spływając kaskadami w dół policzków.
Dzisiaj są twoje 25 urodziny.
Pomyślał, unosząc kąciki ust ku górze, przez co na jego twarzy pojawił się gorzki uśmiech. Uniósł dłoń przed siebie i zamrugał gwałtownie, by pozbyć się wciąż napływających do jego oczu łez. Gdy w końcu mu się to udało, wbił wzrok w skórę na wewnętrznej stronie dłoni, gdzie znajdował się niewielkiej wielkości tatuaż składający się z dwóch liter: J&J. Jego wargi rozchyliły się, a samoistnie palący się papieros upadł na ziemię. Jaebum zaszlochał żałośnie, obejmując ramionami swoje trzęsące się ciało i przymknął powieki, wracając do wspomnienia, kiedy po raz pierwszy spotkał miłość swojego życia.
~*~
po długim namyśle usunęłam wcześniejszy prolog, doszłam do wniosku, że nie wnosi on zbyt wiele do fabuły, jak i również zbyt wiele nie wyjaśnia. więc przychodzę z rozdziałem pierwszym (i nadzieją, że jednak kogoś zaciekawię). kolejne będą zdecydowanie dłuższe, ale musiałam zacząć w sposób, który zbyt wiele nie zdradzi. obiecuję jedynie wiele łez i już za nie przepraszam! oby do następnego.

CZYTASZ
no mercy [got7;jjp]
أدب الهواةNie miałem pojęcia, dlaczego trafiałem tam za każdym razem, gdy moje serce boleśnie domagało się akceptacji jego istnienia. Nie miałem pojęcia, dlaczego codziennie zamawiałem tę cholerną czarną kawę, która paliła mój przełyk. Nie miałem pojęcia, dl...