W krainie zwanej Retamo nastały mroczne czasy, odkąd potężny czarnoksiężnik Washborn zaczął nękać lud. Każdy kto wstąpił do lasu szkieletów, już z niego nie wracał. Washborn był bezlitosny i okrutny. Plotki powtarzane szeptem przez spanikowanych mieszkańców Retamo głosiły, że ludzi, przekraczających próg lasu obdzierał do skóry, aż do gołych szkieletów, które następnie ożywiał, za pomocą najczarniejszej magii. Tworzył armię.
Pragnął zdobyć cztery królestwa i czerwoną twierdzę.
Udało mu się nawet zdobyć Białą Śnieżycę, wtedy Juliet – królowa czterech pór roku – wkroczyła do akcji.
Zjednoczyła wszystkie ludy jesiennych, letnich, wiosennych, podwodny świat i nawet podniebnych by odbić zamek zimy i zapobiec zagładzie królestwa. Udało się jej wygnać stamtąd Washborna, który wrócił do lasu szkieletów.
Juliet rzuciła na niego klątwę, przez którą nie może opuścić lasu. Washborn zdołał ją jednak zmodyfikować i teraz idzie ją przełamać.
Jane przekręciła się na plecy i otworzyła oczy. W pokoju panowały egipskie ciemności i całkowita cisza, która powoli zaczynała ją denerwować. Był środek nocy, a ona wciąż nie zmrużyła oka nawet na sekundę, nawet na malutki ułamek sekundy.
Próbowała wszystkiego, od liczenia baranów, liczenia wspak od tysiąca do leżenia przez godzinę z zamkniętymi oczami w nadziei, że w końcu zmorzy ją sen.
Ale nic z tego.
Wciąż myślała o Retamo, o złym czarnoksiężniku, o królowej czterech pór roku. Ciekawość nie dawała jej spokoju, musiała dowiedzieć się w jaki sposób Washborn nagiął klątwę.
Westchnęła cicho, zanim usiadła na łóżku. Namacała ręką włącznik małej lampki, która stała na stoliku nocnym, obok jej łóżka, Wsunęła gołe stopy w swoje puchate kapcie-jednorożce i wstała, kierując się do szafy, w której trzymała różne bzdety, od starych zeszytów od francuskiego do zepsutych jo-jo sprzed lat.
Zaklęła pod nosem na widok dużego, włochatego pająka, który czaił się w lewym dolnym rogu szafy. Akurat, koło miejsca gdzie leżała niebieska latarka, której poszukiwała.
No tak, można się było tego spodziewać. W takich momentach żałowała, że nie sprzątała tu regularnie. Ale wtedy okazałoby się, że musi wyrzucić połowę znajdujących się tu rzeczy, gdyż są jej zwyczajnie niepotrzebne, zepsute i zajmują tylko miejsce.
A Jane miała ogromny problem z wyrzucaniem starych rzeczy, nie lubiła tego robić. Gdy była mniejsza i wyrastała z jakiejś bluzki, chowała ją na same dno szafy, aby czasem nie znalazł jej ojciec i nie nakazał wyrzucić.
Tak po prostu miała i już. Każdy ma jakieś swoje dziwactwa, niektórzy ukrywają to lepiej, drudzy gorzej.
Szybkim ruchem chwyciła latarkę z szafy i gwałtownie zatrzasnęła jej drzwi. Na szczęście pająk nie był nią zainteresowany i został grzecznie w swoim kącie.
Nacisnęła czerwony przycisk włączający latarkę, ale ta wciąż została wyłączona.
Oczywiście.
Ponowiła próbę jeszcze parę razy ale nic z tego, najwidoczniej baterie szlag trafił. Wypuściła z irytacją powietrzę i odłożyła gdzieś latarkę, zanim wyszła z pokoju.
Może to i lepiej, myślała zapalając światło, gdy schodziła ze schodów. Przecież to jej dom, dlaczego więc chciała skradać się w nim jak złodziej?
CZYTASZ
Nie ufaj
FantasyIle razy marzyłeś, aby opowieść zawarta w jakieś książce stała się rzeczywistością? Pewnie milion. A ile razy myślałeś o konsekwencjach tego czynu? Pewnie nigdy. A zapewniam cię, powinieneś. Bo teraz nie ma już odwrotu. "Cztery królestwa pragną tw...