1.Witam

99 10 5
                                    

-ALEEEEEEX- i właśnie w tym momencie budzę się z mojego pięknego snu z Shawnem Mendensem w roli głownej. Już ściągał koszulę, ale nie, ktoś musiał mi to przerwać.

- Hah, kocham swoje życie- mówię sama do siebie, po czym patrzę na zegarek i jest już 8:30 - świetnie jestem w.. a z resztą sami wiecie. Szybko idę za głosem który mnie woła.

Wchodzę do kuchni a tam zastałam swoją kochaną rodzinkę.
-No w końcu księżniczka raczyła wstać! Ile można czekać, my w przeciwieństwie do ciebie idziemy do pracy - wrzeszczał cały czas na mnie mój kochany szwagierek - rób już te śniadanie bo zaraz tu..

- Już przestań Justin, zaraz ci zrobi, nie przesadzaj - wstawiła się za mną siostra. Podziękowałam jej uśmiechem.
Po 10 minutach wszystko było gotowe:czyli tradycyjne kanapki i herbata.

-Gdzie jest mama?- zapytałam.
-Jeszcze nie wstała -odpowiedziała Alison.
-Pewnie znowu się gdzieś włóczyła.. Ciekawe co ona robi wieczorami-powiedział Justin.
-Przecież to ty załatwiłeś jej tą robotę-kłóci się z nim Al.
- Dobra ja już będę się zbierał
- Mogę jechać z Tobą?- zapytała siostra
- Sory mała, mam dzisiaj ważne sprawy do załatwienia.
- Okej zamów mi taxi Alex.
- I podaj mi torbę.

No oczywiście ja jak zawsze jestem od podaj albo przynieś, ale dobra, nie chcę się kłócić. I tak zaspałam więc zrobię co każą.
- Zamówiłam ci taxi. A ty gdzie masz tą teczkę? - zapytałam szwagra-Poszukaj ją, pewnie jest w salonie.

Od razu tam idę, ale w myślach ciągle przeklinam fakt, że nie poszłam do collegu. Teraz muszę im ciągle usługiwac, bo przecież ja nic nie robię hah.
-Jest, znalazłam -mówię do siebie. Oczywiście ja jak to ja, potykam się o własne nogi i tracę równowagę. Od upadku uratowało mnie to, że w ostatniej chwili chwyciłam się krzesła, ale papiery i tak wypadły mi z rąk.
- No idziesz z tą torbą? Zaraz muszę jechać!- krzyczy Justin.
- No już!-odpowiadam. Staram się jak najszybciej ogarnąć i gdy znajduję ostatnią kartkę nie mogę uwierzyć co jest tam napisane.
-Kto normalny ma druki wyciągów z banku-zastanawiam się.
Zauważyłam że szwagier chyba gdzieś jedzie, zarezerwował pokój w jakimś pensjonacie i naprawdę dużo zapłacił w jakimś sklepie ,,Wiertarki i. inne narzędzia'' Muszę o tym wszystkim porozmawiać z siostrą.
-Co ty robisz z tymi kartkami?-przyłapał mnie szwagier
-Idę ci zanieść! Trzymaj!!-
-Nigdy więcej nie dotykaj moich rzeczy!!!-warczy na mnie
-To ty mi kazałe...-nie zdążyłam odpowiedzieć a on był już za drzwiami

Wychodząc z pokoju i natrafiłam na Alison.
-Już wychodzisz?
-Nie widzisz? Paa.
-Czekaj, jedziecie gdzieś w tym tygodniu?- spytałam się siostrze.
-Nie a co znowu kombinujesz?
-Nic nic a jakiś remont planujesz?
-Oj przestań, co cię to interesuje?! Zajmij się domem i ogarnij matkę- wyszła trzaskając drzwiami.

Wszystko w tym domu jest dziwne. Tak bardzo bym chciała, żeby było jak kiedyś. Dobra, dobra, idę do mamy.
-Uważaj jak chodzisz- spojrzała na mnie roztrzesiona.
-Oj przepraszam. Wszystko w porządku?-zapytałam.
-Było by gdyby nie... A z resztą nie ważne. Jestem umówiona, więc ogarnij dom-weszła do łazienki trzaskając przy okazji drzwiami. Tak bardzo brakuje mi mojej dawnej mamy.

Po 30 minutach w końcu posprzątałam.
- Mamo wychodzę, zaraz przyjdę. Idę tylko do..
- Nie interesuje mnie to! Ja też zaraz wychodzę.- powiedziała wychodząc z łazienki.
-Dobrze, tylko nie zamykaj drzwi.
-MHM- odpowiedziała.

Od razu poszłam do Spencer. Jest to moja najlepsza przyjaciółka i zarazem jedyna, ale niestety. Za kilka godzin wyjeżdża do collegu w Miami.

- Hej studentko!! - przywitałam sie przytulasem z blondynką.
-Hej kochana! Tak strasznie będę tęsknić-powiedziała- mam nadzieję, że o mnie nie zapomnisz.
- Ja już tęsknię-powiedziałam smutnym głosem.
-Halo Alex, o co chodzi?
- Nic, nic, po prostu mam dość mojej rodzinki. Wszyscy się jakoś dziwnie ostatnio zachowują. Nie rozumiem ich-powiedziałam Spens.
- UH, a co się znowu stało?
- Nie ważne, nie chcę Cię zamartwiać. Lepiej powiedz o której masz lot. I jak się czujesz?
- Och Alex, lepiej nie zmieniaj tematu. Powiedz mi, chcę ci naprawdę pomóc.-powiedziała oburzona.
-No dobra-zaczęłam jej opowiadać o tych papierach, zachowaniu mamy i poddenerwowaniu Justina.
- Oh, nie zamartwiaj się już. Przecież wiesz jaki jest Justin. A twoja mama, no cóż, powinnaś z nią porozmawiać. Na pewno wszystko się ułoży.-powiedziała i przytuliła mnie przyjaciółka.
- Ale będzie mi ciężko bez Ciebie-dokładnie w tym momencie przyszła mama Spencer i powiedziała, że za 10 min wyjeżdżają.

-Tak bardzo bym chciała cię odwieźć na lotnisko ale wiesz że zaraz przyjdą z pracy i muszę obiad zrobić.
- Och, Alex szkoda, że nie jedziesz ze mną-powiedziała.
-Też bym chciała cię odwieść ale sama wiesz..
-Ale nie o to chodzi- przerwała mi w połowie zdania-chciałabym, abyś uczyła się ze mną- powiedziała, a ja od razu posmutniałam.
- Och Spens, wiesz, że teraz to niemożliwe. Sama muszę na nie uzbierać a stypendium to nie wszystko.
- Dobra ale obiecaj, że do mnie dołączysz za rok.
- Okeeeej, ale teraz ty się zbieraj bo będziesz musiała jechać za rok. Pa -przytuliła mnie po czym pożegnałam się i wyszłam, kierując się do domu. Ze Spencer mieszkamy w tej samej kamienicy więc to tylko chwila.

Już miałam wejść do domu, gdy nagle usłyszałam pisk opon. To było jeszcze normalne, ale strzał naprawdę mnie przeraził. Szybko wybiegłam z domu, lecz gdy wyszłam na dwór, to nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Mój świat nagle stanął w miejscu.

#######☺☺☺☺☺☺☺❤
Dziękuję. Mam nadzieję że nie zanudziłam Was a wręcz przeciwnie, dlatego zapraszam do kolejnych części. Będzie już tylko lepiej☺☺ ❤
Jeśli Wam się podobało nie zapomnijcie o gwiazdkach i czekam na wasze komentarze🙂🙂💗

I'm defending myselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz