Od razu do sali wbiegli lekarze, ktorzy nas wyprosili. Stałam 20 minut patrząc na drzwi, które się otworzyły i wyszedł z nich doktor
-Wyrazy współczucia dla państwa -powiedział - to jest akt zgonu proszę - podał Alison kartkę. Ja ją wyrwałam i z całą złością podarłam na strzępy
-Nie to nie może być prawda, moja matka żyje, chce ją zobaczyć TERAZ!!!!! - krzyknęłam i weszłam na salę, w której spała moja mama.
- Mamusiu obudź się, nie możesz zostawić mnie samej, proszę. Kocham Cię - patrzyłam na mamę jakieś 10 minut, a ona nic. Al i Justin wyciągneli mnie siłą z sali.
- Co ty robisz? Ogarnij się dziewczyno, twoja matka nie żyje, zrozum- powiedział szwagier a ja nic.
-Przestań Jus wszystko będzie dobrze Alex. Idziesz z nami? - zapytała siostra
-Nie. - odpowiedziałam
- Dobrze my idziemy do doktora i zaraz po Ciebie przyjdę tak? - zapytała
Nic jej nie odpowiedziałam, więc sobie poszła.Siedziałam, ale nie płakałam i tak naprawdę o niczym nie myślałam. Miałam czarną pustkę. Postanowiłam przejść się po szpitalu i natknęłam się na kaplicę. Była pusta, więc do niej weszłam. Uklękłam i dopiero teraz zaczęłam myśleć o tym wszystkim.
Zostawiła mnie samą, tak nagle odeszła, nawet nie wiem co się stało, dlaczego? Kto ją zabił? To nie był wypadek. Dopiero teraz poleciały łzy. Wszystko mi się mieszało: jej ostatnie słowa, list który mi dała.
-List no właśnie gdzie on jest?-zapytałam samą siebie
- Wszystko w porządku? - zapytał mnie jakiś chłopak. Miał brązowe włosy i piwne oczy, dokładnie nie widziałam jak jest ubrany gdyż było ciemno.
-Nie, nic nie jest w porządku.- krzyknęłam - czego chcesz?-zapytałam.
- Nie, nic przepraszam. Przechodziłem i usłyszałem szlochanie więc postanowiłem wejść.
- Och, to ja przepraszam, po prostu nie wiem- powiedziałam.
- Spokojnie- rzekł i przytulił mnie do siebie -wszystko będzie dobrze. A tak w ogóle to jestem David.
- Dziękuję. Alex jestemPrzytulałam go jeszcze chwilę, ale tak naprawdę nie wiem dlaczego. Po prostu brakowało mi ramienia do wypłakania.
- Oj przepraszam, pobrudziłam ci koszulę
-Oj nic się nie stało - uśmiechnął się do mnie - chociaż może dasz się na kawę zaprosić? -zapytał
-Może? Przykro mi, ale muszę już iść. Pa- słyszałam tylko ciche do zobaczenia i poszłam do siostry.- Gdzieś ty była? Martwiłam się o ciebie - powiedziała i podeszła do mnie, lecz ja nic nie odpowiedziałam i razem pojechałyśmy do domu. Nie wiem czemu, ale nie chciałam wyjść ze szpitala. Cały czas miałam nadzieję, że mama się obudzi i przyjdzie mnie przytulić. Po 15 minutach dojechałyśmy do domu. Gdy weszłam, od razu skierowałam się do pokoju mamy. Kiedy tam weszłam od razu sie zdziwiłam.
- Co ty robisz z rzeczami mamy?- zapytałam gdy zobaczyłam Justina
- Nie widzisz? Wyrzucam je -odpowiedział z chamskim uśmiechem i wyszedł
- Halo, zostaw je- spojrzał się na mnie i poszedł do kuchni.
-To ostatnie Al, idę je wywieźć
-Nie, nie, nie. Zrobisz coś? - zapytałam
- No co i tak się nie przydadzą - powiedziała.
- Ale gdzie on je wywozi -powiedziałam podirytowana
- Do śmietnika - powiedział.
- Coooooo?
- Do śmietnika na ubrania - powiedział śmiejąc się - komuś się przydadzą- aż się zdziwiłam że chce ON zrobić coś bezinteresownie
- Dobra, ale lepiej żebyś je tam zawiózł- powiedziałam mierząc go wzrokiem
- Dobra mała ja już będe leciał, pa kochanie- powiedział i wyszedł.
-Mam nadzieję że on nic z tym nie zrobi.
-Przestań już-rzekła- a tak bym zapomniała, chcesz przeczytać list od matki+- podała mi go wyciągając z torebki.
- No pewnie, a ty nie chcesz dowiedzieć się cow nim jest?
-Szczerze nie interesuje mnie to. Mam ją gdzieś, jak narazie mam przez nią nawet po śmierci same problemy- powiedziała i spojrzała się na mnie. Pewnie o mnie myslała jak to mówiła.
Nie chciałam się nad tym dłużej zastanawiać, więc od razu poszłam do pokoju przeczytać list.Drogie Córeczki
KOCHAM WAS, choć rzadko Wam to mowiłam. Całe życie goniłam nawet nie wiem za czym, gdyż całym światem jesteście dla mnie Wy. Nie ma matek idealnych, a człowiek uczy się całe życie. Ja też. Przepraszam za te wszystkie przykre słowa i czyny jakie wam wyrządziłam. Dopiero teraz gdy Was nie ma i nie będzie przy mnie, zrozumiałam jak bardzo jesteście dla mnie ważne. KOCHAM WAS i ZAWSZE BĘDĘ WASZĄ MAMĄ. Chcę abyście żyły dalej beze mnie, spełniały swoje marzenia i żyły pełnią życia. Kiedy Wy będziecie szczęśliwe- ja również. Chciałabym więcej napisać, za wszystko przeprosić i prosić o wybaczenie, ale czas swój miałam i go zmarnowałam. Ostatni raz Wam to mówię, lecz zapamiętajcie to na zawsze- KOCHAM WAS.
Po prostu na ZAWSZE Wasza MAMAPo przeczytaniu zaczęłam płakać. Tak bardzo chciałam się teraz przytulić do mamy. Wybaczam jej wszystko, nawet te zniewagi i łzy, bóle.. po prostu wszystko. Tak bardzo mi jej brakuje, a to dopiero kilka godzin.
Było już ok18, więc postanowiłam pójść do kuchni. Przed wejściem usłyszałam rozmowę siostry z szwagrem
- Jak to, jaki list dała wam matka?- zapytał.
- Nie wiem, dałam go Alex, niech sobie poczyta- odpowiedziała - pewnie pisze jakieś bzdury jak zawsze, nie chcę mieć z nią nic do czynienia- westchneła- a Alex była taka przybita, że jej dałam.
- Masz mi załatwić ten list, rozumiesz? -powiedział i podszedł do niej. Nie mogłam pozwolić, aby uderzył ją przez jakiś głupi list.
- Co się dzieje? - zapytałam Al
-Wszystko w porządku, gdzie masz ten list od mamy?
-Zostawiłam w pokoju a co? Przecież nie chciałaś go czytać.
- To też jej matka! Przynieś ten list, teraz- powiedział Justin.
- A ty się nie wtrącaj- powiedziałam.
- On ma racje przynieś go.
- Nie! To moja sprawa i nie oddam go nikomu, a zwłaszcza temu debilowi- i właśnie w tym momencie poczułam mocny ból na póliku. Był tak mocny, że znalazłam się na podłodze#######
💗 I co jak wrażenia po roździale mam nadzieję że podoba Wam się jeżeli tak to nie zapomnijcie o gwiazdce i komentarzu. 🙂🙂
CZYTASZ
I'm defending myself
Teen FictionAlex to zwykła dziewczyna której w mgnieniu oka wywraca się cały świat . Czy warto szukać mamy którą wczoraj pochowała , powinna porozmawiać z siostrą która jej nie chce . Gdzie w tym wszystkim miejsce na miłość i szczęście?. Zapraszam do czytania...