─2

497 38 41
                                    


(ᴊᴏʜɴɪʟ)


Od kilku miesięcy mnie pragniesz, ale ja wciąż unikam cię jak ognia.
(Chociaż może nim jesteś - rozpalasz we mnie wszystkie zakazane uczucia, które odrzuciłbym, ale nie potrafię. Dlatego trwam w ciągłym męczniu i potrafię się nimi tylko dusić).

Patrzysz na mnie z troską w oczach, igrającą z iskrą nieprzyzwoitości. Kiedy błądzisz wzrokiem po moim ciele, mam wrażenie, że ona przeskakuje na nie i tańczy na mojej skórze.
(Nie umiem wytłumaczyć, dlaczego czuję gorąc od samego twojego spojrzenia).

Twoje dłonie coraz częściej owijają moje ramiona, a gdy nie jesteśmy pod czujnymi obiektywami kamer, także i moje biodra. Robisz to w tak naturalny sposób, jakby takie zachowanie było na porządku dziennym.
(Kilka dni temu, w momencie gdy ja przebierałem koszulkę, podszedłeś do mnie od tyłu, a twoje smukłe palce natychmiastowo znalazły się na moich kościach biodrowych. Zacząłeś je delikatnie gładzić, a po chwili wyszeptałeś mi do ucha, że bardzo ci się podobają. Nadal uważam, że to tylko wymysł mojej wyobraźni - jednak gdzieś w środku chciałbym usłyszeć to ponownie).

Uśmiechasz się szczerze i ciepło w moją stronę, nie umiem tego nie odwzajemniać. Twoja uwaga kierowana jest w moją stronę. To jest zbyt przyjemne, z każdym dniem potrzebuję tego więcej.
(Pominę to, że w mojej głowie rodzi się dopisek - c i e b i e, lecz doskonale wiem, że to prawda).

Dziś było naprawdę blisko mojego przełamania.

Zostaliśmy w dormie - ja, ty, Sicheng i Dongyoung. Reszta zespołu pojechała do wytwórni na treningi. Nowy układ taneczny wymaga większej precyzji i lekkości w ruchach. Dostosowaliśmy się do niego w miarę naszych możliwości i wygody. Odpowiada mi moja część, szczególnie dlatego że przez całe dziesięć sekund uczestniczysz w niej również ty. To niedługo, ale i tak po tej scenie przechodzę do kolejnego kroku z rumieńcami na twarzy.

Po śniadaniu, gdy chłopacy zwinęli się z domu, postanowiłem, że przez większość dnia będę odpoczywał. Klasycznie ze słuchawkami w uszach, oglądając filmiki ze zwierzętami, wylegiwałbym się na swoim łóżku. Takie spędzanie czasu zupełnie wystarczało dla mnie by czuć się dobrze.

Około godziny dwunastej wparował do pokoju Dongyoung, który rozkazał mi zagrać z nimi w jedną z tych głupich gier na konsoli. Później próbował zepchnąć mnie z materaca, ale postawiłem mu się. To nie tak że zignorowałem swojego bliskiego przyjaciela specjalnie, ale, cholera, kiedy jestem w stanie stuprocentowej wygody, żadna irytująca myśl nie zaprząta mojego umysłu, a w budynku panuje przyjemna cisza, chcę trwać w nim jak najdłużej.

Widziałem wyraz smutku na twarzy Kima i to lekko mną wstrząsnęło, ale nie wyszedłem z pomieszczenia by dołączyć do czarnowłosego.

Miałem wrażenie, że zaczynam wychodzić poza granice mojej dzisiejszej „harmonii", dlatego odpuściłem sobie jakiekolwiek zajęcie i pozwoliłem się oddać objęciom snu.

Kiedy moje powieki uniosły się po nieznanym mi czasie, poczułem intensywne ciepło na swoich policzkach, a moje usta były rozwarte. Zauważyłem, że ściany pokoju stały się ciemniejsze niż wcześniej, po czym gwałtownie odwróciłem się w stronę okna.

Z początku nie dowierzałem, kiedy mój wzrok dostrzegł promienie zachodzącego słońca, ale gdy całkowicie inny obraz nagle pojawił się w moim umyśle, odsunąłem zamartwianie się czasem na później.

desideriumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz