Prolog

100 5 1
                                    


Elena


Pojedyncze pasma włosów zasłaniały mi widok. Przyglądałam się z najwyższym zainteresowaniem bransoletce. Dziś. Dokładnie 12 września dostałam od matki hutulu. Hutulu czyli taki jakby amulet chroniący przed ujawnieniem moich i mocy mojego rodzeństwa w otoczeniu normalsów. Ponieważ moja ukochana siostra kilka dni temu spaliła pół naszego liceum, zarząd musiał przekazać nam je kiedy w pełni opanujemy moce. Ja dostałam swoje hutulu dziś, po drugim podejściu do sprawdzianu. Ciri, moja ognista siostra, drugiej próby nie zdała i podchodzi trzeci raz za miesiąc. Mam nadzieję, że się jej uda, bo jeżeli nie zda za trzecim razem, będzie kiblować rok, a z tego nie ucieszyłby się Hefajstos, jej ojciec. Gaj, czyli najstarszy z nas, władający ziemią, zdał za pierwszym razem (Jestem prawie pewna że Atena naciągała ocenę. Zadają tam takie rzeczy że tylko głowę sobie urwać!), więc hutulu miał już od jakiegoś miesiąca. Przekręciłam głowę, jakby miało mi to pomóc w patrzeniu na przedmiot umieszczony na kamiennym stoliku. W końcu ujęłam najdelikatniej jak mogłam bransoletkę w opuszki palców. To miał (MIAŁ) być ten idealny moment, kiedy...
- NO WITAM! - wrzasnęła Ognista, ryjąc się z Gajem do mojej komnaty. Gaj chyba był wepchnięty, bo miał nieco zmieszany wyraz twarzy. Przestraszona upuściłam biżuterię i na Gaja oraz Astrę spadła w pewnym sensie kula wody. Ciri włosy oklapły, rozległo się syczenie parującej wody, a na jej twarzy zagościła żądza mordu. W Gaja woda wsiąkała, a na jego głowie zaczęły kiełkować nowe rośliny. Westchnął zrezygnowanie i próbował opanować chaos na jego trawiastej czuprynie.
- Musiałaś tak krzyczeć? - zapytał zrezygnowany.
- ŻYJEMY W WOLNYM KRAJU! - wrzasnęła Ciri, próbując osuszyć i uczesać włosy. Gaj podszedł do mnie i zapytał:
- Jeszcze nie założyłaś?
- Nie... - szepnęłam i westchnęłam cicho. Chciałam to zrobić w idealnym momencie, który właśnie minął. Przedłużałam. Ciri dalej coś tam krzyczała, więc wrzasnęłam:
- SMARKULA! CICHAJ! - Włosy już jej wyschły, niestety nie powróciły do dawnego fasonu.
- Czy tylko mi się nie chce iść jutro do szkoły? - zapytał Gaj, próbując znaleźć temat do rozmowy.
- Nie, nie tylko tobie - burknęłam. Oparłam głowę o rękę i ziewnęłam.
- Poza tym jutro nie ma żadnej szkoły, bo nasza kochana Astra spaliła pół liceum.
- Ej! Nie doceniasz mnie! Spaliłam trzy czwarte i zostawiłam salę od fizyki! - upomniała się Ciri. - A właśnie, było coś z fizyki? - dopytała z niepewnością.
- Chyba coś tam było... - odrzekłam zrezygnowanie.
- Dasz spisać? - zapytała z nerwowym uśmiechem.
- Pewnie... - odparłam, mając nadzieję że nabierze się na mój sarkastyczny trik. I udało się, Ciri się uśmiechnęła. - ...że nie - dokończyłam ze złośliwym uśmieszkiem. Uśmiech Ciri zbladł.
- Ej wiecie że dzisiaj mija pół roku odkąd Anavell uciekła z tym fagasem? - zapytał Gaj. Anavell była (BYŁA) najstarszą z nas. Władała powietrzem. Mówię była, bo pół roku temu, jak mówił Gaj, ożeniła się z synem Dionizosa i uciekła. Nie znosiłam jej.
- Ooo, może powinniśmy wydać przyjęcie? Czy może żałobę narodową? - zapytałam sarkastycznie. - Nie obchodzi mnie Anavell! Niech się szlaja z tym dziwkarzem i upija tanim winem!
- Elena mogę ci zrobić kłosa? - zapytała Ciri. Nie wytrzymałam.
- Wiesz jak nie cierpię kiedy ktoś mi dotyka moje włosy! - wydarłam się. - A tak w ogóle czy tylko moja komnata jest w tym zamku?! Z tego co wiem to Ciri musi odrobić fizykę, a Gaj podlać krzewy Gtoinu!
- Ja też nie mam zrobionej fizyki... - mruknął Gaj.
- Mniejsza! W tym zamku jest ponad 300 pokoi, a wy nie umiecie sobie znaleźć konkretnego zajęcia! Już mi stąd! - Wkurzona pstryknęłam palcami, a przez mój pokój przepłynęła wielka fala, wyrzucając z niego Ciri i Gaja. Zamknęłam drzwi. Usiadłam przy stoliku i założyłam spontanicznie bransoletkę. Włosy zmieniły kolor na ciemniejszy.
- SERIO?! TYLKO TYLE?!

Następcy Olimpu: Tom IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz