Tak długo

673 41 1
                                    



Alec nigdy nie myślał, że kiedykolwiek pokocha kogokolwiek poza Izzy, Jacem i Magnusem. Jednak to dziecko skradło jego serce nawet szybciej niż Bane. Nigdy nie wyobrażał sobie siebie w roli ojca a teraz usypiał małego granatowego chłopca z różkami na czole. Ciekaw był kto go podrzucił. Jak można być tak bezdusznym i porzucić niemowlę? W sumie, nigdy nie czuł specjalnego instynktu macierzyńskiego a teraz podobno zachowywał się jak świeżo upieczona mama. Tak przynajmniej twierdziła Izzy. Co ona tam wie? Przecież jest dziewczyną... No właśnie, jest DZIEWCZYNĄ! One się znają na takich rzeczach. - usłyszał ironiczny głosik w głowie. Ale dziewczyną w sensie nie-matką, która nie ma o tym pojęcia. To się nazywa instynkt... - znowu ten sam głos. Czy on właśnie kłócił się z własnym umysłem? Może, no trudno. Z rozmyślań wyrwał go odgłos kroków. Odwrócił się, dostrzegając Magnusa w progu pokoju dziecinnego. Stał oparty o framugę i spoglądał na dwie najważniejsze w swoim życiu osoby. Nigdy nie czuł się szczęśliwszy. Do tej pory czuł pustkę w swoim życiu. Teraz została ona wypełniona przez to maleństwo. Chłopiec miał dopiero rok, a już czarował lepiej niż mówił. Podszedł do ukochanego, kiedy ten odłożył ich synka do kołyski i przytulił od tyłu, kładąc mu głowę na ramieniu. Teraz czuł, że ma wszystko. Dopiero teraz. Po tylu setkach lat. Tak długo czekał na prawdziwe szczęście. Tak długo.


Ze specjalną dedykacją dla mojej bety, która wymusiła na mnie oneshot, który nie zakończy się czyjąś śmiercią ;)


Tak długoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz