Prolog

13 3 3
                                    

,,Będzie dobrze, zniknę, nie będzie mnie...". Przed moimi oczami ukazała się szara mgła. wszystko falowało. Czułam się coraz słabiej i byłam coraz bardziej szczęśliwa...

- Lauren! Co ty wyprawiasz?! - krzyknęła kobieta wyciągając dziewczynę z wanny.

- Mamo, ty nie rozumiesz! Mam ochotę zapaść się pod ziemię. Zniknąć z tego świata i nie zatruwać sobą powietrza. Nic, z tym nie zrobisz!!! - Wrzeszczałam i płakałam jednocześnie.

- Oh, Lauren. Znowu było źle w szkole? Tak to przeżywasz... Z tatą postanowiliśmy się przeprowadzić. Zmienisz otoczenie, szkołę, znajomych. Będzie dobrze kochanie. Nie martw się i spakuj. Wyjeżdżamy z samego rana.

- Czemu nie powiedzieliście mi wcześniej?

- Nie chcieliśmy Cię tym stresować. Przebierz się i spakuj. W tej chwili. Na stole w kuchni masz kanapki.

Pokiwałam głową na znak, że zrozumiałam. Otarłam łzy. Na moją twarz pierwszy raz wkradł się szczery uśmiech. Wyjeżdżam! Dość Oli, Carla, Olivii, Anabeth, Carlosa i Siwi (Francuskie imię - po polsku Sylwia). Założyłam czarną koszulkę z białą czaszką, czarne podarte spodnie i spięłam mokre włosy w wysoką kitkę. Spakowałam kilka koszulek, spodni, bluz, swetrów i bieliznę. Zostawiłam komplet na jutro. Zeszłam na dół i zjadłam posiłek.

- Lauren! W salonie są kartony. Te dwa duże na sofie są twoje. Spakuj do nich wszystkie swoje rzeczy. Do walizki ubrania i poduszki.
- Dobrze. Spakowałam już ubrania.

Podreptałam z kartonami do swojego pokoju. Mamy małe mieszkanie. Mieszkamy w starej, ale za to malowniczej kamienicy. Marzę o domku z chociaż małym ogrodem. Jak to rodzice mówią: "przykro nam, ale nie mamy pieniędzy". Ah, moje życie składa się tylko z niewykonalnych marzeń i zachcianek.

Spakowałam książki, zdjęcia, obrazy, figurki, szkatułkę, zeszyty, i biały, śliczny zegarek z różowymi różami na obrazku. Więcej rzeczy nie potrzebuję. Jestem ciekawa jak będzie wyglądał mój pokój. Pościel bez poduszek zostawiam. Dostanę nową, czystą, zadbaną, świeżą itd. Chciałam już żeby zaczął się nowy dzień. Nie dużo brakowało do wieczora. Czekam na pożądny obiad. Jestem taka głoda, chociaż 1 godzinę temu jadłam kanapki z sałatą i szynką. MNIAM! Uwielbiam je. Zawsze takie biorę do szkoły. Dobra, mniejsza o to. Postanowiłam pójść do salonu i obejrzeć jakiś denny serial. Schowałam się za ścianą, gdyż usłyszałam rozmowę rodziców.

- Kochanie mówię Ci, że nie możemy zabrać telewizora. Mieszkanie jest już sprzedane - tłumaczyła mama.

- Ale Lili, to jest nasza własność - denerwował się tata.

- W nowym domu mamy lepszy. Dobrze wiesz, że nie jest już taki biedny jaj ten.

OMG! Nowa niespodzianka. Może będę miała duży pokój?!

- Ehh, no dobra. Ale Cś... Lauren może to słyszeć. Mieszkanie jest małe, więc ciszej - szeptał tata coraz ciszej.

Postanowiłam wejść do salonu. Usiadłam na kanapie i "zarządałam" obiadu. Mama uśmiechnęła się i pokiwała głową na znak zgody. Włączyłam telewizję i oglądałam film ,,Buntownik z wyboru". (Polecam ten film). Do mojego nosa docierał piękny zapach.

- Co na obiad mamo?

- To co lubisz najbardziej.

- rosół i lasagne?

- Tak. A na deser kupiłam ciasto czekoladowe z truskawkami.

- Mmm. Co tyle dzisiaj tych pyszności?

- To ostatni posiłek w tym domu. Jutro śniadanie zjemy na mieście, a to będzie obiado-kolacja.

Uśmiechnęłam się sama do siebie i kontynuowałam oglądanie filmu. Bardzo go lubię. Nie obrazuje dokładnie mnie, ale też jestem w pewnym sensie buntowniczką.

Po pewnym czasie obiad zostal podany do stołu. Zajadałam się tak, że później rozbolał mnie brzuch, ale nie żałuję. Ponieważ iż zbliżał się wieczór, postanowiłam się wykąpać. Wzięłam piżamę i skoczyłam do łazienki. Odświeżona wyszłam z kosmetykami z pomieszczenia. Spakowałam je do kosmetyczki i do walizki. Teraz już wiem, że dobrze, że mama mnie uratowała. Słyszałam jak szłam po kanapki jak płakała. Z resztą to nie pierwszy raz. Dopakowa) am jeszcze kilka rzeczy i położyłam się spać. Wierciłam się i obracałam z boku na bok. Usiadłam na rogu łóżka. Wstałam i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie herbatę i usiadłam na kanapie w salonie. W pokoju rodziców paliło się światło. Musieli o czymś rozmawiać. Słyszałam raz głośniejsze, raz cichsze rozmowy. Dopiłam herbatę do końca i odstawiłam kubek do zlewu. Zmęczona dzisiejszym dniem postanowiłam znowu spróbować zasnąć. No nareszcie. Zasnęłam po godzinnej męczarni, wspominając dzisiejszy dzienny koszmar.

Wiadomość. Warto zobaczyć! 😃

Nowa książka! Mam nadzieję, że się podoba. Jak myślicie, jaki będzie los Lauren? Czyt. Loren

Uwaga! 😄

Zachęcam by zacząć mnie obserwować by wiedzieć na bierząco o nowych rozdziałach! 😉
Miłego dnia! Nie zawalajcie nauki, u mnie już 25.09 wleciała jedynka 😔😀

Od Nowa. Resztka Nadzieji.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz