Nie byłam na lodowisku od ponad roku i tym razem nie chciałam tutaj przychodzić, ale mojej byłej trenerce tak bardzo zależało na tym, żebym ujrzała jej nową mistrzynię. Miałam tylko spojrzeć i sprawdzić, czy zdoła mnie zastąpić, czy mogą próbować ją wysłać na mistrzostwa w Tokio zamiast mnie.
Zajęłam takie miejsce, aby dobrze widzieć mą następczynie – prezentowała się naprawdę nienagannie w fiołkowym stroju i ciemnymi włosami upiętymi w kok. Na pewno miała dobrą postawę, ale wydawała się bardzo sztywna. Liczyłam na to, że podczas jazdy będzie to wyglądać lepiej.
Obok mnie usiadł Vincent, który do tej pory pełnił dwie role – mojego chłopaka i rywala we wszelkich mistrzostwach międzynarodowych. Naprawdę mile mnie zaskoczył, gdy po wypadku przeprowadził się do Kioto, żeby mnie wesprzeć – co jednak nie zmieniało faktu, że wściekałam się za każdym razem, gdy zarzucał treningi. Nie było nic wspanialszego od obserwowania go na lodzie.
Tuż za mną, opierając się o mój wózek, stała Tsuda – moja sensei w kategorii łyżwiarstwa. Prowadziła mnie na szczyt od dziecka. Była surową, ale jednocześnie czułą nauczycielką.
-To właśnie ona – powiedziała wskazując na dziewczynę na lodzie. – Nazywa się Aihara Yuki, ma piętnaście lat, ale i tak jest niesamowita. Zupełnie jak ty w jej wieku.
-Jak długo jeździ?
-Trzy lata.
Zacisnęła usta w wąską linię, a siedzący obok Vincent zerknął na mnie zaniepokojony. Trzy lata, a ona chciała ją posyłać do Tokio? Owszem, ja również w jej wieku miałam już za sobą pierwsze mistrzostwa, ale ja na lodowisku się wychowałam. Wiedziałam, że kocham łyżwy jeszcze zanim nauczyłam się chodzić. Rodzice zapisali mnie na zajęcia z łyżwiarstwa jeszcze przed podstawówką.
-Chcesz się napić? – spytał Vincent, podając mi butelkę z wodą. Uśmiechną się przy tym przyjaźnie.
-Dziękuję – mruknęłam i przyjęłam ją, bo rzeczywiście zaschło mi w gardle. Upiłam łyk chłodnego napoju. – Tsuda-senei, wjedźmy na lodowisko – poprosiłam.
-Nie wiem, czy to najlepszy pomysł, Sakura – wtrącił Vincent.
-Chcę ją zobaczyć stamtąd. Tsuda-sensei, proszę.
-No cóż, jeżeli stamtąd będziesz miała lepsze widok – mruknęła trenerka i ostrożnie poprowadziła mój wózek na lód. Kawałek dalej wciąż stała sztywna jak kij Yuki.
-Aihara-san – powiedziałam do niej. Mój głos rozniósł się echem po lodowisku. – Nazywam się Naoki Sakura.
-Bardzo mi miło, Naoki-san – zapewniła dziewczyna. Miała cichy i delikatny głos.
-Zostałam tutaj sprowadzona, aby zobaczyć na co cię stać. Nie chcę wymagać od ciebie skomplikowanych układów, nie jestem tokijskim sędzią. Chcę ujrzeć kilka najzwyklejszych ruchów, więc mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz.
-Na pewno tego nie zrobi – zapewniła mnie Tsuda.
-Pozostaw tę decyzję mnie. Aihara-san, wykonał toeloop.
To podstawa – jeden z pierwszych skoków jakich uczą się łyżwiarze. Często też używamy go jako elementu większych układów. Toeloopa skacze się jadąc tyłem z zewnętrznej krawędzi prawej łyżwy, pomagając sobie wbiciem czubka lewej łyżwy w lód, ląduje w ten sam sposób.
Dziewczyna ruszyła i zrobiła dwa okrążenia przodem, a potem obróciła się tak, aby jechać tyłem – łyżwiarstwo ma to do siebie, że większość skoków wykonuje się tyłem. Wybiła się niewiele ponad powierzchnię lodu i opadła zgrabnie.
YOU ARE READING
Warsztaty Moim Piórem
RastgeleMoje prace wykonane na potrzeby warsztatów "Moim Piórem". Zapraszam do czytania.