un

590 89 25
                                    

Niektórzy twierdzą, że bogate dzieciaki mają łatwiej. Mogą kupić to, co tylko zechcą, zaczynając od drogich ubrań, przez czyjąś uwagę i kosmetyki, aż po przyjaciół. Każdy chce im pomóc w wyborze spodni, każdy uważa, że robią wszystko zupełnie w porządku i każdy z tych każdych gdzieś po drodze gubił poczucie własnej wartości.

Są jednak tacy, którzy nie cieszą się z pozycji swoich rodziców i na pewno nie lubią się tym szczycić. Oni pieniądze postrzegają jak coś, co należy do wad ich domu. Nie chcą się wyróżniać spośród tłumu tylko ze względu na to, że stan konta ich matki posiada kilka dodatkowych zer. Nie czyni ich to lepszymi ludźmi.

Z takim przekonaniem żył Kim Taehyung i te słowa huczały właśnie w jego głowie z ogromnym, czerwonym wykrzyknikiem obok, gdy wysiadał z samochodu swojego ojca.

— Dlaczego nie założyłeś zegarka, który dostałeś na święta? — usłyszał pełne wyrzutu pytanie, na które nie umiał odpowiedzieć. — Masz, wziąłem go za ciebie.

Postanowił go zignorować i wymamrotał jedynie szybkie "miłego dnia", po czym trzasnął za sobą drzwiami auta, wcześniej wyrywając z dłoni mężczyzny znienawidzony zegarek i wpychając go do kieszeni spodni.

Wiedział, że ojciec tam stał i czekał, aż jego syn zniknie za bramą szkoły, dlatego przełamał w sobie wszystkie bariery, które stworzył w ciągu ostatniego miesiąca i ruszył powoli w stronę żelaznej, czerwonej furtki.

Przez nią wlewało się właśnie multum studentów, którzy nie chcieli spóźnić się na rozpoczęcie roku szkolnego. Taehyungowi na tym nie zależało. Bolał go brzuch ze stresu i najchętniej wróciłby do domu, zakopał się pod kołdrą i poszedł spać. Wiedział, że rzeczywistość wyglądała zupełnie inaczej i nie mógł tego zrobić.

Kiedy udało mu się przecisnąć przez wejście, ruszył za grupą jakichś dziewczyn, które wyglądały na najstarszy rocznik. Rozmawiały na niezobowiązujące tematy, nie zdając sobie sprawy z obecności chłopaka za nimi. Taehyung naciągnął na nos maskę i westchnął przeciągle. Mimo że na zewnątrz wyglądał na obojętnego, w środku kumulowały się w nim same negatywne emocje.

Nie sprzyjał mu ani ojciec, ani pogoda. Miał nadzieję, ze chociaż tego dnia będzie mógł liczyć na jakiekolwiek wsparcie z jego strony, ale jak zwykle skończyło się na tym samym - całą drogę słuchał narzekań na to, jak źle wygląda i dlaczego bycie dorosłym jest trudniejsze od pozostawania takim dzieckiem, za jakiego uważał Taehyunga. Brak zegarka, źle zawiązane buty, nie ta koszula, niedopasowany plecak. Każdy powód był dobry, by się do czegoś doczepić. Potem wszystko szło, jakby miała miejsce reakcja łańcuchowa, która przez poruszanie jednego tematu, nasuwała drugi, potem trzeci i kolejny, aż od obelg na temat niedokładnie wyprasowanych spodni kończyło się na tym, dlaczego Taehyung w podstawówce uderzył nauczyciela.

Dzień był wyjątkowo zimny jak na wrzesień. Promieniom słońca nie udawało się przebić przez gęste, ciemne chmury, a na dodatek wiał chłodny wiatr, przyprawiający o gęsią skórkę. Z tego powodu każdy spieszył się, by jak najszybciej znaleźć się w środku szkoły. Każdy, oprócz Taehyunga, który po minucie marszu za grupą dziewczyn porzucił plan podążania za nimi i po upewnieniu się, czy jego ojciec na pewno odjechał z parkingu, skręcił w lewo, w stronę szkolnego boiska.

Przed nim prężył się ogromny gmach jego nowej szkoły. Miał co najmniej cztery piętra i Taehyung, jako nowy uczeń, był pewien, że najbliższy miesiąc spędzi na błądzeniu po korytarzach w nadziei, że ktoś się nad nim zlituje i wskaże drogę do odpowiedniej klasy. Jedyne, co wiedział, to to, że uczęszczał do jednej z najlepszych placówek w kraju. Nie robiło to na nim żadnego wrażenia. Nie traktował ocen jako świadectwa wiedzy, ciężkiej pracy i inteligencji, a jak zdolność wykucia suchych faktów, w większości zupełnie nieprzydatnych w codziennym życiu. Jeżeli chodzi o ten aspekt, rodzice nigdy się z nim nie zgadzali. Byli tym typem bogatych rodziców, którzy w pracy spędzali więcej czasu niż w domu, a nieobecność w wychowaniu własnego dziecka próbowali nadrobić pieniędzmi. Co jakiś czas dzwonili do Taehyunga, zdarzało się, że informowali o pozostaniu po godzinach, ale częściej sam się domyślał, że znów został sam. Ze względu na ich pozycję, często musieli zmieniać miejsce zamieszkania na potrzeby utrzymania swojego stanowiska, dlatego ich syn nie był zdziwiony, gdy po raz trzeci w ciągu roku poinformowali go o przeprowadzce.

DEALER | kth.jjkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz