PROLOG

426 12 3
                                    

W całym mieście słychać było dzwony.
- Pomóc ci pani ? - Zapytała jedna ze służek.
- Nie trzeba. - Odpowiedziała oschle i dziewczyna skłoniła się i wyszła. Może i nie należała do najmłodszych, ale Lyanna nie była rozpuszczoną księżniczka. Była Starkiem. Kobietą z Północy. Ubrała na siebie czarną suknię i płaszcz obszyty futrem. Do ceremonii została jeszcze dobra godzina. Usiadła na łóżku i wytarła łzy. Za godzinę miała iść na pogrzeb ukochanego męża. Przypomniała sobie wszystkie wspaniałe chwile. Płakała kilkanaście minut, kiedy rozległo się pukanie. Otarła łzy i otworzyła. W drzwiach stał jej ukochany synek Jaehaerys. Czarne szaty i smutek na twarzy dodały mu kilka lat. Nie wygląda jak Targaryen - Pomyślała patrząc na jego czarne włosy i szare oczy. Typowy Stark.
- Pani matko - Odezwał się i skłonił głowę. - Już pora...
Lyanna pokiwała głową i uśmiechnęła się leciutko. Razem z synem udała się do wielkiego septu Baleora. Jej pan mąż umarł nagle, nie wyznaczając po sobie potomka. Wiedziała co to oznacza, jednak wolała o tym nie myśleć, nie teraz. Weszli do środka, gdzie roiło się od żałobników. Lyanna dostrzegła w tłumie Oberyna Martella, zakładnika Tyriona Lanniestera, Varysa, Littlefingera i wielu innych. Ignorowała wszystkich skladających kondolencje i mówiących jak to im nie jest przykro. Stanęła z przodu. Obok niej stanął jej syn, a po drugiej stronie córka Elli i jej ukochanego, Rhaenys. Dalej stali pozostali Targaryenowie. Viserys, Deanarys i Aegon. Na środku leżał jej mąż. Łzy znowu poleciały jej do oczu. Septon zaczął przemowę, jednak Lyanna go ignorowała. Tak bardzo chciałaby być teraz spowrotem w Winterfell... Jeździć konno, bawić się z rodzeństwem... Spton skończył mówić, a później skończyła się ceremonia. Podeszła do leżącego na łożu Reaghara. Obok stali wszyscy Targaryenowie rzegnając brata i ojca. Niektórzy, zwłaszcza Viserys patrzyli na nią złowrogo. Po kilku minutach powiedziała do syna.
- Chodźmy już...
Jaehaerys kiwnął głową i mieli wychodzić, kiedy odezwał się Viserys.
- Powinniśmy omówić kwestie sukcesji...
Jego ton wyrażał, że to musi być załatwione teraz. Tak jakby miał jakiekolwiek prawa do tronu...
- Jestem najstarzszy - powiedział syn Elli, Aegon. - To mnie należy się tron
Wszyscy zwrócili swoje spojrzenia na chłopaka.
Chwilę potem wybuchła kłótnia i nawet septon nie dał rady ich uciszyć. To było za dużo. Odwróciła się na pięcie i wybiegła z dworu zapłakana. Wojna nadchodzi - pomyślała wchodząc do twierdzy. - Muszę wrócić na Północ. Jaehaerys też...

Mam nadzieję, że się spodobało :)
Rozdziały nie będą reguralnie, lecz postaram się, by były w miarę często.

Do następnego rozdziału !

ERA SMOKÓW {Gra O Tron fanfiction} (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz