ROZDZIAŁ 3

22 0 0
                                    

LEO POV
11 pm
Od 9 pm próbuję zasnąć ale nic z tego, nawet nie wiem czy Charlie śpi bo jest zbyt ciemni żebym cokolwiek tu zobaczył. Cały czas myślę o tym pieprzonym Daddy Kind no kurde nic jeszcze tak mnie nie zainteresowało i ciągnie mnie do tego jeszcze bardziej bo jest to w pewien sposób zabronione dla mnie.
Nagle zacząłem czuć jak Charlie coraz bardziej się wierci i  szepcze coś pod nosem, prawdopodobnie były to jakieś przekleństwa ale blondyn często gdy mówi w ten sposób to sepleni dlatego ciężki było to zrozumieć
- LEOOOO! - wydarł się nagle tak że prawie spałem z łóżka
- Ale ty się zastanów troszeczkę następnym razem boże, co chcesz? - odpowiedziałem chłopakowi próbując ustabilizować oddech
- O czyli nie śpisz to dobrze - powiedział jak gdyby nigdy nic
- No nie, co chcesz? - zapytałem ponownie bo wcześniej nie otrzymałem odpowiedzi
- Idźmy gdzieś! - zaproponował chłopak na co tylko lekko się zaśmiałem
- Nie znamy tu okolicy, jesteśmy tu pierwszy raz po za tym jest 11 pm - odpowiedziałem już całkowicie spokojnie
- No to co? Już nie udawaj takiego grzecznego, no chyba że się boisz
- Ok, chodźmy - zgodziłem się wreszcie bo przecież potem będzie mnie dręczył że się niby boję a to nie prawda, no ok prawda ale nie musi on o tym wiedzieć.

Wstaliśmy z łóżka i szybko się ubraliśmy, założyłem czarne rurki, czarną bluzę i na to kurtkę jeansową, Charlie ubrał się dość podobnie tylko bluzę miał koloru czerwonego. Nałożyłem kaptur na głowę, przyjaciel zrobił to samo i wtedy wyszliśmy z hotelu, było trochę zimno ale dało się znieść, światło dawały tylko świecące latarnie rozstawione w tej samej odległości od siebie, po ulicy kręciło się tylko parę osób chociaż to było do przewidzenia bo była niedziela i w sumie dochodziła już północ. Ruszyłem za Chazzą który zaczął iść jakąś boczną uliczką, z każdym kolejnym krokiem było coraz ciemniej a ja bałem się coraz bardziej, Charlie kurwa weź mnie za rękę, nie boże Leondre ogarnij się, to tylko twój przyjaciel nie możesz i nim myśleć w ten sposób.
- Gdzie my w zasadzie idziemy? - zapytałem przerywając tym samym cieszę która trwała między nami od wyjścia z hotelu
- Nie wiem, nie mów tylko że się boisz - uśmiechnął się w moją stronę chłopak, znaczy chyba uśmiechnął bo było tak ciemno że ledwo go widziałem
- Ni-nie, nie
- Oh przecież wiem że się boisz, znam cie koo-leondre - nie wiem co chciał powiedzieć przez to koo na początku ale brzmiało to jakby miało być kochanie ale w sumie było już późno a ja byłem zmęczony więc może mi się tylko wydawało
- Nie boję się! - prawie mu to wykrzyczałem w twarz
- Oj nie złość się już tak mały - odparł  i zarzucił mi rękę na ramię, szliśmy tak w ciszy jakiś czas, nie powiem bo było mi od razu cieplej i serio bałem się mniej
- O patrz tam jest ławka! - rzucił nagle chłopak i zaczął iść szybkim krokiem w jej stronę, rzeczywiście była tam ławka pod jednym z drzew, było tam małe jezieorko i ogólnie okolica wyglądała jak jakiś mały park, nie było już tak ciemno bo światło dawał księżyc w pełni i na niebie i odbijający się w wodzie, w sumie jest tutaj naprawdę ładnie

Usiedliśmy na tej ławce nie w ciszy patrzyliśmy się w jezioro, ja jak zwykle od pobytu tutaj zamyśliłem się już wszyscy  pewnie wiedzą nad czym co oczywiście blondyn zauważył i próbując wyrwać mnie z zamyśleń zaczął mnie gilgotać
- Przestań, Cha-Charlie przestań! - ledwo mogłem cokolwiek wydusić przez śmiech i zacząłem robić to samo Chazzie na co razem wyladowaliśmy na ziemi, ja na nim, on pode mną, jak poparzeni przestaliśmy się gilgotać i po prostu leżałem na nim patrząc w jego oczy gdy jego wzrok spoczywał prawdopodobnie na moich ustach, nie byłem w stanie nic zrobić, poruszyć się, po prostu nic, moje serce biło tak szybko i tak mocno jak chyba nigdy a oddech zaczął robić się coraz szybszy i głębszy, nie wiem czemu ale mi się to podobało coraz bardziej
- Leondre - powiedział prawie szepcząc
- Charlie - odpowiedziałem mu tak samo cicho, w tym samym momencie chłopak swoją ręką przejechał po moich włosach pociągając je przy samych końcach co spowodowało że tym samym ściągnął mi kaptur z głowy i w tym samym czasie jak na zawołanie zaczął dzwonić telefon przyjaciela, szybko oboje wstaliśmy a chłopak odebrał, słyszałem tylko jak ktoś po drugiej stronie ostro krzyczy
- Kurwa, w recepcji nas widzieli i nas wsypali, musimy wracać i to szybko - powiedział blondyn z zdenerwowaniem ale wbrew pozorom nie krzyczał

Podczas drogi do hotelu żadne z nas się do siebie nie odezwało tak samo jak i w pokoju, siedzieliśmy tylko przed telefonem i chociaż miałem wrażenie że chłopak chciał coś kilka razy powiedzieć to ani ja ani on nie wypowiedzieliśmy ani słowa, nawet nie wiem kiedy zasnąłem w fotelu, przebudziłem się dopiero jak ktoś mnie podniósł, otworzyłem lekko oczy ale tak żeby chłopak nadal myślał że śpię, położył mnie na łóżku i zaczął rozbierać, nie protestowałem bo było to przyjemne, gdy byłem już w samych bokserkach przykrył mnie, pocałował w czoło i sam poszedł do łazienki, niestety nie widziałem jak wrócił ponieważ od razu zasnąłem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 04, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

CHAZZA DADDY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz