21 luty 2016 Zaczął się drugi tydzień ferii a ja przeklęty, włóczę się udając normalnego lecz to co we mnie siedzi nie jest już normalne. Pierwszy tydzień jakoś przetrwałem dusiłem to w sobie lecz z każdym dniem jest coraz ciężej. Każdy krok parzy w stopy. Z dnia na dzień coraz bardziej pieką mnie plecy , swędzą a nocą bolą jakby coś próbowało się przebić. Zacząłem nawet nosić kaptur bo mam wrażenie że przyciągam coraz więcej spojrzeń. Rodzice wysłali mnie do psychologa lecz teraz to ja się o niego zaczynam bać, siedzi godzinami przy oknie zastanawiając się czy człowiek faktycznie potrafi latać. Jedyne co mam siłę zrobić to położyć się spać i czekać na to co przyniesie kolejny dzień choć czuje że to co się stanie zmieni mnie na zawsze.
26 luty 2016 Minęło kilka dni od przemiany lecz zdążyłem nauczyć się po części to kontrolować. Zrozumiałem że tak naprawdę to ludzka postać w jakiej się kryje jest tylko maską . To co ona skrywa to Anioł. Tak jestem Aniołem lecz upadłym. Po moich dłoniach płynie krew tych którzy naruszyli mój spokój. Patrząc mi głęboko w oczy zobaczysz strach....swój strach. Będzie tak silny że zwali cię z nóg i nie będziesz w stanie podnieść głowy by na mnie spojrzeć. Potraktuj to jak ostrzeżenie , drugą szansę, moją łaskę. Nigdy nie wiadomo kiedy się kolejny raz spotkamy więc wykorzystaj ją jak najlepiej. Będę miał cie na oku . Jeden zły ruch i nie zabije cię tak po prostu bo nie potrafię. Sprawię że sam to zrobisz. Będę cię odwiedzał co noc. Sprawię że za każdym razem będziesz się przebudzał. W pierwszej chwili ujrzysz moją pociętą twarz wpatrującą się w ciebie. Z każdym zapalonym papierosem w płomieniu zapalniczki będziesz widział moje płonące skrzydła a wieczorami zimny oddech na plecach. Przy obiadach usiądę wygodnie przed tobą i sprawię że każdy łyk wody, każdy kęs suchego chleba będzie smakował jak rozkładające się zwłoki. Kiedy już nie będziesz miał sił pokieruje cię na szczyt. Powiew chłodnego powietrza, poczucie lekkości. Ostatnie spojrzenie i głęboki oddech. Nie martw się nic się nie dzieje bez przyczyny. Będziesz mnie omijał to i ja idąc nocą ominę twoje drzwi.28 luty 2016 Ostatni dzień ferii. W końcu wróciłaś. Nie mogłem się doczekać tego spotkania. Twoje spojrzenie, dotyk , każde słowo uspokaja we mnie bestię. Cała złość odchodzi z każdym pocałunkiem. Wtedy żałuje że jestem kim jestem. Mam chęć się wieczorem wtulić w ciebie całować po szyi, piersiach, oddać się chwili lecz nie mogę. To jest jak więzienie. Skazany na wieczność nie mogę cię kochać. Co noc osłonięty płaszczem włóczę się przez ulicę szukając tych którzy zaspokoją mój apetyt. To cena za to kim jestem. Samobójstwa nie popełnię bo to ja graweruje imionami pociski żniwiarzowi. Będę walczył z tym który mnie uwięził. Wychodząc z piekieł nie oddałem klucza diabłu. Wrócę tam. Będę jego najcięższym grzechem z którego na kolanach będzie prosił boga o przebaczenie. Zajmę jego miejsce na wieczność. Zrobię z piekła czyściec w którym dusze stęsknione będą czekać na tych którzy za życia dawali im radość. Tak i ja razem z nimi czekał będę na ciebie.
YOU ARE READING
Wyrwane z dziennika mroku
Short StoryJuż nie wiem kim jestem,czym jestem.Wiem tylko tyle że jestem częścią czegoś strasznego.