Część druga - prinxiety

450 57 54
                                    

Kim jest ten drugi Virgil? Czyli co działo się u Prince'a i Anxiety.



Patton i Logan wyszli z salonu. Virgil i Roman zerknęli na siebie, zaraz odwracając wzrok z powrotem w stronę drzwi.

- Myślisz, że Patton w końcu się odważy? - zapytał Roman uparcie wpatrując się w klamkę.

- Może - mruknął Anxiety, opierając się o komodę na której wcześniej siedział. Prince znów zerknął na niego.

- Dlaczego ty zawsze siedzisz na tej komodzie? - zapytał.

Virgil wzruszył ramionami.

- Jest wygodna.

Prince zmarszczył brwi.

- Trudno uwierzyć, żeby była wygodniejsza niż kanapa lub fotele, które również stoją w tym salonie - powiedział, wskazując odpowiednie obiekty wokół siebie. Anxiety włożywszy ręce do kieszeni, przewrócił oczami.

- Zawsze jest wolna.

- Bo nikomu by nie przyszło do głowy, aby na niej siadać!

Anxiety prychnął.

- Mnie przyszło - zrobił chwilę przerwy zanim dodał cicho. - Najwyraźniej jestem nikim.

- Virgil! - krzyknął Roman zirytowany. - Przestań! Nie jesteś nikim! Jesteś tylko... - na chwilę zabrakło mu słów. - ...uparty. Naprawdę, nie rozumiem dlaczego zawsze na niej siadasz.

- Już powiedziałem. Jest wygodna.

- UGH! Z pewnością nie wygodniejsza od kanapy!

- A siedziałeś na niej kiedyś?! - Anxiety podniósł głos.

- NIE! - Roman machnął gwałtownie rękami, powodując, że Virgil skulił się odruchowo w odpowiedzi. Zaraz jednak potrząsnął głową, prostując się z powrotem.

- Nie jest ci żal? - zapytał ciszej.

- Że nie siedziałem na komodzie? Chyba nie powinno?

- A może jednak?

- Chcesz mi wmówić, że ma mi być przykro, że nigdy nie siedziałem na komodzie? - Roman zaśmiał się krótko. - Niezła próba Szalony Kapturniku, ale nie ze mną te numery! Już przejrzałem twój mroczny zamiar. Każdego z nas z osobna namówisz na siadanie w dziwnych miejscach, aż siadanie na meblach do tego przeznaczonych stanie się dla nas dziwne, a dzięki temu TY będziesz mógł siadać gdziekolwiek! HA HA!

- Oczywiście Princey. - Anxiety przewrócił oczami. - Następnie przejmę władzę nad okręgiem trzech stanów.

- Wiedziałem! - Roman zakrzyknął zwycięsko w tryumfującej pozie. Ale zaraz stanął prosto. - Chwila. To niedorzeczne. O czym my w ogóle rozmawiamy?! Miałem cię zapytać o coś zupełnie innego!

- O co? - Virgil przekrzywił głowę, tym razem będąc nawet zaciekawionym.

- Czy TOBIE nie jest przykro?

- ...

- Chodzi mi o Pattona i Logana - wytłumaczył krótko.

- Czemu miałoby mi być przykro? - zapytał Anxiety, nie wiedząc do czego Roman dąży.

- Przecież ich lubisz.

- No... - Virgil pokiwał wolno głową, zastanawiając się, czy z głową Prince'a na pewno wszystko w porządku. - Lubię ich. To chyba dosyć oczywiste. Jesteśmy tą samą osobą.

Całusy i komoda (Sanders Sides fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz