Młody chłopak przekręcił się na drugi bok słysząc denerwujący dźwięk budzika. Wciągnął rękę w jego stronę próbując trafić na przycisk, który zamknąłby ten szatański przedmiot. Po długich zmaganiach, jednak kliknął w niego, po czym powoli zaczął otwierać oczy. Po tym zaczęła się walka z zamykającymi się powiekami, kiedy już się ogarnął wstał z łóżka oczywiście wbijając sobie kant szafki w udo. Złapał się za bolącą nogę i w powolnym krokiem skierował się do łazienki. Wyjął swój telefon z kieszeni piżamy i włączył swoją ulubioną playliste do której zaczął wić się do rytmu, łazienkowe sprawy tak naprawdę zeszły na drugi plan, teraz był tylko on i muzyka, czyli najlepsze połączenie jakie kiedykolwiek mogło zaistnieć w jego małym świecie.
Oczywiście, będąc w toalecie zbyt bardzo skupił się na muzyce, więc jak zwykle był spóźniony i nie zjadł śniadania. Ubierając po drodze swój ulubiony stary, granatowy płaszcz i szalik, przez którego wydał majątek, ale warto było, podobno. Szybkim krokiem schodził ze schodów nie za bardzo zwracając uwagi na schodki, dlatego prawie wywalił się na nich, lecz ktoś go złapał, oczywiście był to wkurzający Hyung spod 3.
-Uważaj dzieciaku.- mruknął starszy po czym puszczając Jimina poszedł, jakby nigdy nic, ale w duszy cieszył się, że z rana mógł ujrzeć twarz swojego sąsiada.
-Ach, tak, dziękuję!- krzyknął i pobiegł do wyjścia z bloku.
Od początku jego pobytu w bloku, młodszy zdał sobie sprawę, że jego sąsiadem był tak naprawdę starym dziadem, co z tego, że wyglądał na około 23 lata. Kiedy Jimin mówił mu dzień dobry on tylko pomrukiwał coś pod nosem, do tego wszystkiego mówił do niego dzieciaku, co młodszemu za bardzo nie podeszło.
Jimin wszedł do swojego miejsca pracy gdzie od razu poczuł przepiękny zapach kawy połączony z jakimiś łakociami, które było widać zza szyby po ladą. Kawiarnia w której pracował była urządzona w stylu domku w górach. Sam się śmiał, kiedy usłyszał to od Tae, ale kiedy pierwszy raz zawitał tu, wiedział już co miał na myśli. Ciemne drewniane meble i czerwone ozdoby na stolikach, do tego kominek po lewej stronie, który zimą nigdy nie gaśnie, oczywiście w godzinach otwarcia. Młodszy szedł w stronę zaplecza, po drodze ściągając już swój cieplutki szalik, nikogo jeszcze nie było o tej porze, no może oprócz Tae.
-Czesć, cukierku!- Krzyknął wyłaniając się z kuchni wraz z świeżo upieczonym ciastem. Jimin odwrócił się w stronę przyjaciele, trochę zdziwiony. Przekręcił głowę w bok.
-No cześć, a ty nie miałeś mieć czasem dziś wolnego?- powiedział starszy. W kawiarni oprócz Jimina i Taehyunga pracował Jin, który dzisiaj miał mieć zmianę.
-Ano wiesz, tak jakoś wyszło, że ja tu jestem...- Tae starał się nie patrzeć na swojego przyjaciela, ponieważ nie za bardzo lubił go okłamywać.
-Przyznaj się, tak naprawdę wyjechał znowu z szefem i kazali ci przyjść, mimo że to twój dzień wolny, hm?- Chimchim podszedł do Tae, wiedząc, że to prawda. Jin oplótł sobie szefa wokół palca, więc nawet jeśli nic by nie robił i tak by dostawał wypłatę. Przez to my musieliśmy pracować dłużej. TaeTae tylko pokiwał głową i odłożył ciasto na półkę. Jimin westchnął i poszedł odłożyć swoją kurtkę z szalikiem, do tego wziął czarny fartuszek i zawiązał go sobie z tyłu. Postanowił jeszcze posprzątać przed otwarciem z Tae, oczywiście skończyło się na tym, że chłopacy zamiast sprzątać włączyli radio i zaczęli tańczyć do jakiś nieznanych im piosenek.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jimin po skończonej pracy pożegnał się z Taehyungiem i szybko wrócił do swojego kochanego domku. Oczywiście przedmioty martwe (żywe w sumie też) musiały mu przeszkodzić, bo jak na złość nie mógł trafić swoimi kluczami do zamka od drzwi, po pięciu minutowej walce wreszcie dostał się do swojego domu. Szybko ściągnął buty rzucając je w jakiś kąt swojego mieszkania, po drodze oczywiście zrzucił z siebie płaszcz i szal. Wreszcie oklapł na kanapie włączając pilotem telewizor, szukając jego poniedziałkowego serialu było mu dziwnie pusto. Czegoś brakowało w jego rutynie, czegoś bez czego nie mógł żyć. Okręcił głowę w prawą stronę dostrzegając miski swojego kota.
-O chuj, mój Fryderyk!- krzyknął chłopak od razu podnosząc się z kanapy, przeszukał wszystkie pokoje i zakamarki wołając swojego kocura. Bezradny Jimin zaczął prawie płakać, ale usłyszał dzwonek do drzwi. Podszedł i otworzył drzwi. Prawie umarł widząc obraz przed sobą. Jego sąsiad Min Yoongi, stał przed nim w podrapanej bluzie i bardzo zdenerwowanej minie. Na rękach oczywiście trzymał Fryderyka, który próbował uciec mu z rąk.
-Och, Kochanie!- Jimin szybko zabrał kotka z rąk starszego i wy przytulał go. Chwile zapominając, że był tak jeszcze ten stary dziad.
-Ale jak...- chciał powiedzieć Jimin, ale Yoongi mu przerwał.
-Wychodząc twój kot wyszedł razem z tobą, dlatego próbowałem go złapać i ci go później dać jak wrócisz, dlatego chwile pobył ze mną w mieszkaniu. Jednak on chyba nie był mi wdzięczymy. A no i musisz mi kupić nowy kubek, ta łajza mi go zbiła łażąc po moim blacie.- Powiedział Yoongi nie wyrażając już żadnych uczuć na swojej przystojnej twarzy. Jimin tylko sztucznie się uśmiechnął mówiąc dziękuję.
-Dobra, kupię ci ten kubek i mogę ci go dać nawet jutro, dobrze?-
-Będę o 17 u mnie w mieszkaniu.- powiedział starszy i odszedł w stronę swoich drzwi. Jimin tylko odetchnął i zamknął drzwi od domu.