Tytuł...

130 6 6
                                    

T-tam leżał T-Toby...Cały we krwi, pookaleczany, poprostu skrzywdzony fizycznie.O-On nie miał nogi...Nie chciałam na to patrzeć.Miałam łzy w oczach.Jedna łza spłynęła mi po policzku, a za nią następne.Po chwili z moich oczu  leciał już ,,wodospad" słonych łez.

~Slenderman~ 
Gdzie oni są?! Cholera! 
Musimy ich poszukać...
Może to...Nie to nie możliwe.
Zwołałem wszystkich do salonu i poinformowałem ich o zaginięciu Tobiego i Vivien.
Wszyscy zgodzili się na udział w poszukiwaniach naszych zgub.

~Vivien~
-Uważaj!- Krzyknęłam do dziewczynki popychajac ją na ziemię przed zadaniem ciosu.
Nie mogłam zostawić Tobiego więc rozbiłam szybę włączając przy tej czynności alarm.Reszta korzystając z sytuacji również zaczęła wybijać szyby w innych ,,klatkach". Gości z WDSCP było mnóstwo! Biegli na nas z każdej strony.Daliśmy radę pierwszej ,,gromadce ". Parę z nas napisało na ścianach swoje pseudonimy.Oczywiście korzystając z krwi.Zabijając jeszcze tysiące ludzi z WDSCP doszliśmy do wyjścia.Wszyscy biegli przez las w różne strony.
Ja z tobym na rękach biegłam prze siebie nie patrząc na okolice.Chciałam jak najszybciej uciec z tego miejsca.Nie biegłam najsprawniej, ponieważ utrudniał mi to Toby,  który swoje ważył i łańcuchy w moim ciele.Zapomniałam również wspomnieć, że nie miałam na sobie butów ani skarpetek więc gałązki i kamienie okaleczały moje stopy.Bolało, było mi ciężko, ale mimo tego nadal biegłam.Nagle z czymś się zdarzyłam, a raczej z kimś.
-J-Jeff?-Wydukałam.
Popatrzył on na nas ze zdziwioną miną i krzyknął.
-Znalazłem ich!- Przybiegli pozostali mieszkańcy willi.
Colockwork miała łzy w oczach.
Chciała wziąść Tobiego na ręce, lecz przed nią zrobił to Dr Smile. Mnie na ręce wzięła Laugching Jill.Nie na długo oczywiście, ponieważ L.J wyrwał mnie z jej rąk i sam niósł.
-Czemu nie możesz ich przeleportować?-Zapytał Smile.
-Toby jest strasznie ciężki!-Zaczął narzekać.
-Wykorzystałem całą swoją ,,moc" na poszukiwania ich.-Odpowiedział mu slender.
-Yghhh... ;-; 
Całą drogę jęczałam z bólu.
Toby przynajmniej był nieprzytomny. ;-; W sumie to i tak by nic nie czuł.Farciarz!
Pfyy...
Jestem ciekawa co będzie z jego nogą... :c
Dotarliśmy do willi.
Slender wziął nas w swoje macki i zaniósł nas do jakiegoś ,,małego szpitala"? Nie wiedziałam w ogóle, że tu jest takie miejsce.
Zaraz po nas do pokoju wszedł Dr Smile i NurseAnn.
Mówili, że teraz mnie uśpią i, że gofro-żercy nie muszą, bo i tak nic nie poczuje.Oczywiście zgodziłam się.

~TimeSkip~
Obudziłam się z wielkim bólem głowy. 
-To normalne po narkozie.-Uśmiechnęła się do mnie NurseAnn poprawiając dla Ticci-Tobiego welfron przy nadgarstku.
-Ciągle go zrywa przez te tiki.-Zaśmiała się pielęgniarka. 
Uśmiechnęłam się delikatnie.
Po moich policzkach zaczynała spływać jakaś ciecz.Tą cieczą były łzy.Moje oczy były skierowane na Tobiego nogę, a raczej jej brak.
To pewnie dlatego płaczę.
Ann kończąc poprawiać welfron bez słowa opuściła pomieszczenie.
Zobaczyłam na zagarze, że jest już piąta rano, a Toby nadal się nie obudził...  

~Dwa dni później~
Moje rany na stopach się zagoiły.
Dziury w ciele jako-tako się zrastają.Ticci-Toby nadal się nie obudził...Doktor Smile powiedział, że dzisiaj mogę zjeść normalne śniadanie. (Powiecmy, że w WDSCP nie naruszyli jej tych organów.) Więc korzystając z okazji ubrałam się, rozczesałam włosy i ruszyłam w stronę kuchni. Powoli zchodziłam ze schodów.Stopy mnie jeszcze trochę bolały, ale dawałam radę.
-Co Ty odejebywujesz?(Nie wiem czy jest takie słowo, ale okej.) - Rozpoznałam ten głos. Należał on do Eyeless Jack'a. 
Po chwili znajdowałam się w górze.Konkretniej na rękach E.J.
-Jack wywalisz się!
-Dam radę mała.- Poczochrał mnie po włosach. (Eyyy!  To nie są rzadne romanse Jack to jej psiapsiel. )
Zrobiłam w myśli FacePalma.
No dobrze jakoś daliśmy radę. T^T 
Kiedy weszłam do kuchni, oczywiście już bez Jacka zobaczyłam coś...A raczej kogoś...Nie raczej dwie osoby, które się całowały. ( B) )
Konkretniej Banjamina i Alice.
B)   ( KarolinaSalwin Wkońcu.  XD)  

~Podczas poszukiwania Vivien i Tobigo.~

~NigchtmerSchadow~
-Slender! Ja już nie mogę. ;-;  Zmęczona jestem.
-Zabrzmiało to tak jak by nie zależało Ci na naszych zgubach.
-Zależy mi! Ja jestem tu od szóstej rano, a teraz jest dwudziesta czwarta w nocy! Ja nawet nic nie jadłam.
-Dobra możesz iść...
Jeaa! W końcu będzie żarcie! T^T

~TimeSkip~(20 minut.)
Weszłam do willi.
Cisza.... ;-;   
Dobra później zobaczę czy jest tu ktoś oprócz mnie.
Najpierw jedzonko.
Wyjęłam z lodówki wszystkie potrzebne mi składniki na kanapki.Wzięłam chlebek z chlebaka i zaczęłam przygotowywać posiłek.
Kiedy wszystkie kanapki (Czyt. Dziesięć.) były już gotowe zaczęłam jeść. Pyszności!
Po posiłku pozmywałam naczynia, co jest do mnie nie podobne i poszłam na górę poszukać jakiś ludzi, demonów lub elfów. T^T 
Narazie wiem tylko, że w domku jest już smacznie śpiąca Sally,  którą opiekuje się Nina. 
Do ,,przeszukania" został mi jeszcze tylko pokój Bena. 
O jest tu! T^T   
-Heju!- Powiedziałam rzucając mu się na plecy i wywalając nas na podłogę. Wrrr.... Czemu ja jestem na dole? .-.  
Nie spodziewanie mnie pocałował.Miałam nie małego buraka na twarzy.On z resztą też. Złapałam chwilowego laga mózgu.
-P-przepraszam...- Zaczął chłopak, ale ja przerwałam mu pocałunkiem. (Kuffa cukrzyca... KarolinaSalwin)
Odwzajemnił go. Po tym jak się od siebie oderwaliśmy on powiedział.
-To znaczy, że Ty też?- Pokiwałam głową na ,,tak".
Później działy się ,,niecenzuralne: rzeczy. XD



Wróciłam!
Wracam  (znowu) po  długiej przerwie.Wiecie szkoła...Poprostu Mam mniej czasu. ;-;  
(Rozdział ma ponad 800 słów)
Do następnego!


♡Ticci-Toby and ScaryHeart♡LoveStory♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz