-Czy..... z-zrobisz mi gofry?
-Yyyyy....~Ticci-Toby~
Tylko to z siebie wykrztusiłem...Nie umiem powiedzieć jej co czuję.
Zaraz?! Co się dzieje? O-Ona zemdlała czy co?! Podbiegłem do niej.Zanim zdążyłem co kolwiek zrobić dostałem czymś w tył głowy.~ScaryHeart~
Ciemność...Tylko to widzę. Ciemność...Wszędzie tylko ta cholerna ciemność! Mam już dość! Ja umieram?Zemdlałam? Nie wiem.... W tej ciemności można było dostrzec światełko.Małe,blade światełko.
Zaraz potem zgasło i pojawiło się z drugiej strony mroku.Było prawie nie widoczne.Nagle zaczęłam biec.Nie wiem dlaczego i po co poprostu zaczęłam biec w stronę światła i nie mogłam przestać.
Czułam ból.Ból nie do opanowania.Czułam się jak bym była przywiązania do jakiś rozgrzanych łańcuchów, z których próbuje się wyrwać.Mimo tego uczucia biegnę dalej.Czuję,żE muszę.Muszę schwytać te malutkie światełko,które Jest dla mnie jedyną nadzieją.Jestem już blisko.Próbujeje chwycić mój cel, lecz jeszcze trochę brakuje.Próbuje jeszcze raz...I udało się.Otworzyłam oczy. Łapczywie nabierałam powietrza do nozdrzy i wypuszczałam je.
Kiedy mój oddech się unormował rozejrzałam się po pomieszczeniu.Byłam przywiązania do kaloryfera.Na moim ciele były liczne siniaki i nie głębokie rany.Usta miałam zaklejone taśmą. Drzwi do pomieszczenia uchyliły się.Wszedł do mnie mężczyzna w garniturze.Na swojej marynarce miał napisane ,,WDSCP".Nie wiedziałam co oznacza ten skrót.
Podszedł on do mnie kopnął mnie w brzuch,ale nie tak solidnie żebym krwawiła i rozwiązał mnie.Gy byłam już ,,wolna" rzuciłam się na niego. On jednak przewidział mój ruch i szarpnął mnie za włosy rzucając w kąt.
-Widać mamy opór...hahahah.-Zaśmiał się mężczyzna.
Chciałam coś powiedzieć,ale najwidoczniej moje struny głosowe odmawiały posłuszeństwa.
-Chodź.- Nie ruszałam się.Moje wszystkie mięśnie były jak z waty.Nie mogłam wykonać najmniejszego ruchu.Nie mogłam nic powiedzieć.
Nic nie mogłam zrobić...
Poprostu leżałam bezczynnie w tym kącie nie wydając z siebie nawet najmniejszego pomruku.
Mężczyzna nie czekając dłużej chwycił mnie pod pachę i zaczął gdzieś nieść.Po drodze mineliśmy tysiące ,,klatek" z szklanymi szybami.
W jednej siedziała kobieta,której było widać wszystkie mięśnie,ponieważ nie miała skóry.W drugiej zaś młody chłopak,któremu dokładnie można przejrzeć wszystkie zęby ponieważ miał rozerwane ciało na policzkach.Mówiąc w skrócie w tych pomieszczeniach byli ludzie.Najzwyklejsi ludzie okaleczani w różny sposób.
Ze mną też tak zrobią?Nie wiem.
Czy to przeżyje?Nie wiem.
Wiem tylko,żE tęsknię.Tęsknię za moją rodziną.Nawet za Jeffem,który nie pała inteligencją.Poprostu za wszystkimi.Za czułym dotykiem Tobiego,za obiadami slendermana,za zabawami z Sally,Nawet za wydzieraniem ryja przez wiecznie uśmiechniętego.Za wszystkim...
Moje przemyślenia przerwało gwałtowne zatrzymanie się przez mężczyznę.Wyjął on pęk kluczy i otworzył drzwi,które znajdowały się przed nami.
W pomieszczeniu było łóżko szpitalne i najróżniejsze przyrządy. Od różnej wielkości igieł i skalpeli po topory i piły motorowe.Do wpomnianego wcześniej łorza przypięto mnie pasami.Szukałam pod ręką czegoś czym mogłabym się bronić.Znalazłam! Mały nożyk znalazł się w mojej dłoni.
Teraz tylko czekać na odpowiedni moment.Na sale tortur wszedł mężczyzna...Inny od poprzedniego.
-Powiec mi...-Zaczął.-Gdzie znajduje się ta cała Willa Slendermana?-Nie odpowiadałam mu.Nie wydam swoich przyjaciół.Nawet jeśli miałabym cierpieć,lub nawet umrzeć.
Ten psychopata (Sama jesteś mordercą Vivien. ;-;) wziął nuż i wbił mi go w ramie.Dźgał mnie do puki w kończynie nie pojawiła się szeroka, przebita na wylot dziura.Zrobił to jeszcze w paru innych miejscach i przez te dziury przeciągnął łańcuch i zawiązał na końcu.Ból był nie wyobrażalny.Wydarłam się na cały głos.Co nie pomogło w tej sytułacji,ponieważ dodatkowo bolało mnie gardło.Kiedy miał już robić kolejną dziurę resztkami sił wbiłam mu wcześniej znaleziony nożyk prosto w serce i zręcznie go wyjęłam.On upadł na podłogę,a ja uwolniłam się z pasów zabezpieczających odcinając je.Próbowałam wstać,ale łańcuchy mi to znacznie nie umożliwiały.Po paru próbach podniosłam się i opierając się o ścianę doczłapałam się do stolika z broniami.Wzięłam ich w ręce najwięcej jak się da.Od martwego już mężczyzny wzięłam klucze i wyszłam z pomieszczenia.
Wchodziłam do każdego pokoju do jakiego miałam klucze dając ludziom broń i jednocześnie zbierając ,,armię ".Wszyscy zgodzili się na ,,walkę".Nawet najmniejsze dzieci walczyły scyzorykami.Po otworzeniu wszytkich ,,klatek" jakich mogłam poszliśmy do kantorka żeby poszukać jakiejś apteczki.Znaleźliśmy pięć apteczek.Z tego powodu,żE było nas sporo opatrzyliśmy tylko poważniejsze rany zaczynając od dzieci,kończąc na starszych ludziach.Kiedy wszyscy było już mnie więcej opatrzeni i mieli swoje bronie ruszyliśmy się zemścić.Po drodze co jakiś czas mijaliśmy jakiś ochroniarzy,których oczywiście zabijalismy.Szliśmy tak korytarzami patrząc na ludzi,którym niestety nie możemy pomóc,bo jak się zbije szybę automatycznie włącza się alarm.Lecz jedne pomieszczenie przykuło moją uwagę szczególnie.Podeszłam do szyby i dokładnie przyglądałam się sobie,która leżała tam na podłodze.Nie! Czemu? Czemu okurat jego?! T-Tam n-n-na po-p-podłodze...Tam leżał......Polsat! :D
Jestem chora i jestem w domku,no a skoro miałam przypływ weny to warto to wykorzystać! ^-^
Mam nadzieję,żE z pisaniem idzie mi coraz lepiej i nie popełniam zbyt wiele błędów. ;-;
No więc yyyy.... do następnego! :DRozdział będzie kiedy go napiszę. .-.
CZYTASZ
♡Ticci-Toby and ScaryHeart♡LoveStory♡
TerrorWitam goferku :3.To będzie już druga książka na moim profilu.I..i... Nie wiem co pisać xDD. Więc zapraszam.♡ Ostrzeżenie! Książka może zawierać: Wulgaryzmy Gofry Gofry Gofry Gofry Dzikie Segzy (nie jestem jeszcze pewna xd )