34 (3)

2.2K 200 26
                                    

Twoja taksówka po kilku minutach jazdy zatrzymała się pod sześcio gwiazdkowym hotelem, w którym znajdował się Justin. Podziękowałaś grzecznie kierowcy płacąc mu należne siedem dolarów, po czym zabierając najważniejsze rzeczy, w tym synka, udałaś się w stronę wejścia. Pierwotna wersja brzmiała, że to Justin pofatyguje się do ciebie, jednak doszłaś do wniosku, że bezpieczniej będzie jeżeli spotkacie się u niego. Szansa,że Jack niespodziewanie wróci szybciej właśnie tego dnia była bardzo duża, dlatego by uniknąć zbędnych sprzeczek zabrałaś Jaxona przyjeżdżając do Juss'a.

Podeszłaś do recepcji posyłając jednej z recepcjonistek szczery uśmiech. Rudowłosa dziewczyna zaczesała niesforny kosmyk włosów za ucho, odwzajemniając twój gest.

-W czym mogę Pani pomóc?- zapytała, przerywając niezręczną ciszę, która zapanowała zaraz po twoim wejściu.

-Przyszłam w odwiedziny.- odpowiedziałaś zdawkowo, na co dziewczyna delikatnie się skrzywiła.-Do Pana Justina Biebera.-dodałaś, na co oczy rudowłosej momentalnie się rozszerzyły. Przez chwilę nie wiedziała co powiedzieć, wodząc nerwowo wzrokiem po pomieszczeniu.

-Nie mam pewności, czy nie jest Pani przypadkiem...

-Paparazzi?!- dokończyłaś za nią unosząc przy tym wyzywająco łuk brwiowy.

-Tak właśnie.-skwitowała dokładnie mierząc cię wzrokiem.

-Czy ja ci na kogoś takiego wyglądam?!-przewróciłaś oczami i wskazałaś na Jaxona.-Poza tym jestem z dzieckiem.-podsumowałaś kołysząc malusza.

-Proszę ją wpuścić Panno Stevart.- w pomieszczeniu rozległ się stanowczy, męski głos. Jego właścicielem okazał się nie kto inny jak Scooter Braun, który właśnie opuszczał windę. Uśmiechnęłaś się na jego widok wiedząc, że jest twoją ostatnią deską ratunku.

-Cześć Scooter!-pomachałaś mu, na co on delikatnie się uśmiechnął.

-Jak się czujesz?-podszedł, obejmując cię ramieniem i od razu spoglądając na twojego synka, który aktualnie pogrążony był w błogim śnie.

-Jest całkiem nieźle, ze mną jak i z Jaxonem.-twoje oczy przepełnione były matczyną dumą.

-Musisz konieczne spotkać się z Yael.-uśmiechnął się.-Napewno znajdziecie wspólne temat, tym bardziej w tej sytuacji.

-Jak tylko znajdę czas, napewno się z nią skontaktuje.-z twoim czasem było naprawdę kiepsko. Kiedy ma się dziecko czas płynie dwa razy szybciej, a obowiązków wcale nie ubywa.

-Myślę, że się ucieszy.-podszedł powoli do Jaxona gładząc jego czółko.-Cały Justin.-wyszeptał na co twój żołądek od razu się zacisnął.

-Co mówiłeś?!-zapytałaś mając nadzieję, że coś źle zrozumiałaś.

-Nic istotnego.-mruknął pod nosem, poprawiając koszulę.-Justin jest w pokoju 307, powodzenia!-pogładził twoje ramię, po czym opuścił hotel.

Podeszłaś do windy wnioskując, że owy pokój najprawdopodobniej znajduję się na trzecim piętrze. Kliknęłaś odpowiedni przycisk po czym uderzyła w Ciebie fala ciśnienia, powodując chwilowy zawrót głowy.

Drzwi windy rozsunęły się, a twoim oczom ukazały się kolejno pokoje od numeru 296 do 307, gdzie aktualnie znajdował się Bieber. Podeszłaś do drzwi biorąc przy tym głęboki oddech. Twój puls momentalnie przyspieszył kiedy zapukałaś w drewnianą powierzchnię.

-Cześć! Dobrze, że już jesteś.-przywitał cię Justin ubrany w zwykły, biały t-shirt i koszykarskie spodenki.

-Hej.-odpowiedziałaś zdawkowo, wchodząc wraz z Jaxonem do pokoju.

-Nie miałaś problemu z dostaniem się tutaj?-zapytał stawiając przed tobą szklankę po brzegi wypełnioną wodą.

-Wystąpiły małe komplikacje, jednak Scooter pomógł mi się z nimi uporać.-uśmiechnęłaś się blado na samą myśl o słowach menagera.

-W takim razie, co cię do mnie sprowadza?-uniósł jedną brew co chwila zerkając to na mnie, to na śpiącego Jaxona.

-Co się wydarzyło tamtej nocy?- mogłaś zapytać o każdy inny wieczór spędzoną z bruntem, jednak oboje wiedzieliście, że chodzi o ten jeden, bardzo szczególny. Justin wbił wzrok w podłogę i nerwowo przejechał językiem po wnetrzu ust.

-Byłem pijany, tak samo jak ty.-zaczął, a ty poczułaś jakby cała krew odpłynęła z twojej twarzy. Żołądek zacisnął się, a w twojej głowie zaczęły się tworzyć najróżniejsze scenariusze.-Sam dokładnie nie pamiętam jak to było, jednak jestem pewien, że to mój syn.-podsumował starając się odczytać jakiekolwiek emocje z twojej twarzy.

-Skąd ta pewność? Z Jackem też umawialiśmy seks. Równie dobrze to może być jego dziecko.-starałaś uspokoić samą siebie, szukając jakiegoś racjonalnego wyjaśnienia, jednak nic nie brzmiało w żaden sposób możliwie.

-Skarbie, kogo ty chcesz oszukać?-zapytał łapiąc twoją dłoń.-licząc od momemtu naszego ostatniego stosunku i patrząc po ilu dniach wykrywalna jest ciąża, wszystko pasuje idealnie.-uśmiechnął się smutno, a twoje oczy zaszły łzami.- Zresztą, popatrz na niego, wygląda zupełnie jak ja.-mruknął przenosząc wzrok na Jaxona.-Mogę nawet zrobić test jeżeli będzie trzeba.

-Chyba nie ma takiej potrzeby.-powiedziałaś niemalże bezgłośnie. Justin miał racje. Jaxon był identyczny, a wszystkie daty i obliczenia są zgodne. To jego dziecko.-Wierzę ci.- twoja twarz w ułamku sekundy pokryła się łzami, doszczętnie niszcząc twój makijaż.

-Co zamierzasz teraz zrobić?- uklęknął przy tobie i odgarnął kosmyki twoich włosów za ucho.

-Nie mam pojęcia.-twoje gardło się zacisnęło, a po chwili wylądowałaś w ramionach Justina, osuwajac się razem z nim na podłogę i zatracając się w jego objęciach-zaczęłaś cicho szlochać.

-Pomogę ci malutka.-wyszeptał w twoje włosy.-Porozmawiam o tym z Jackem jeżeli będziesz chciała.

-Nie Justin, jestem z nim i to się nie zmieni...kocham go.-wyszeptałaś uwalniając się z objęć szatyna.-Będziesz miał pełne prawo do Jaxona, jednak chcę go wychować z miłością mojego życia, którą ty nie jesteś.-oczy chłopaka zeszkliły się, a jego jabłko adama nerwowo się poruszyło.

-Rozumiem.-odparł zdawkowo.

-Będę się zbierać.-złapałaś za fotelik synka, opuszczając pokój hotelowy Biebera.-Do widzenia Jay, dziękuję, że znalazłeś dla mnie czas.

-Żegnaj T.I

****

Miało być to coś krótkiego, jednak miałam nagły przypływ weny i z przewidywanych 300 słów zrobiło się 900. Dzisiaj jak widzicie troszkę inna forma, ale nie chciałam, żeby Justin informował cię o tak ważnej sprawie przez sms-y. To by było trochę nieodpowiednie stąd ten rozdział. Mam nadzieję, że podoba wam się taka odmiana.

Notification from Instagram × JBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz