2.

13 2 0
                                    


Zrobiłam sobie kawę i dosiadłam się do nich niczego nie mówiąc. Wsłuchiwałam się w ich rozmowe gdy coś poruszyło się w oknie. Momentalnie zrobiło mi się słabo i dałabym sobie głowę uciąć, że zbladnęłam po kresy.


On tam był... Miał ten sam uśmiech. To nie był sen. Był autentyczny. Wpatrywał się we mnie swoim krwawym pustym wzrokiem. A nie przepraszam. Miał tylko głowę skierowaną w moją stronę, bo w miejscach ślepi było pusto, a pustke dopełniała cieknąca litrami na sekundę krew. Mimo wszystko byłam przekonana, że mnie widzi. Na widok uszo-rogów miałam ochote wydłubać sobie oczy. Mama i służby patrzyły na mnie pełnym kpiny i zdziwienia wzrokiem. Dałam im znak aby popatrzyły w okno. Nie było go...

- Kochana, dobrze się czujesz? - zapytała Alice, kolejna służba. 

-O-o-o-on tam b-b-b-był... - Jąkałam się jak nigdy. Byłam przerażona.

- Dosyć na dzisiaj. Nathalie, idź do pokoju. - Rzekła dosyć zdenerwowana moim zachowaniem mama. Kochałam swój pokój, lecz teraz oddałabym wszystko, aby się w nim nie znajdować. 

Gdy miałam się odwrócić, spojrzałam ostatni raz na mamę i służby. Były przerażone.

- N-n-n... - jąkała się Marina.

Już wiedziałam o co chodzi. Wstałam i co sił uciekłam na balkon. Bez zastanowienia skoczyłam z niego. Szybko wstałam z kolan i niezważywszy na to, że moje kolana są okryte posoką*, biegłam najszybciej jak mogłam. Nie miałam butów, więc moje kostki co jakiś czas się wyginały ze względu na nierówny teren. Wbiegłam w las i w głąb. Byłam zalana łzami. Już wiem, że to może być mój koniec. Nie przypuszczałam, że mogę skończyć w wieku 17 lat, zabita przez własny koszmar, który niemógłby istnieć. Wszyscy, którzy sądzą, że potwory i postaci z koszmarów nie istnieją - mylicie się. Przestałam biec i runęłam na ziemie. Moje nogi od kolan po kostki były zakryte czerwoną powłoką. Spojrzałam przed siebie i zauważyłam chłopaka na oko miał 19 lat. Był przestraszony moim wyglądem. Makijaż był całkiem rozmazany, w niektórych miejscach na białej sukni była krew.

- H-hej? Pomóc Ci? - zapytał z niepewnością na twarzy. Nie miałam siły na odpowiedź.

Co sekunde coraz mniej widziałam. Zasłabłam...

*************************************************************************************

339 słów. Troszeczkę krótki, przepraszam.

Posoka* - tu: krew


zмαяℓι ρяzємóωιℓιWhere stories live. Discover now