Znów tu jestem. Znów widzę jego twarz. Znów jego twarz to koszmar. Znów koszmar to na szczęście mój sen.
Od 11 lat słyszę te szepty kiedy śpię. Śpię, ale nie śpię. Co noc mam paraliż senny, nie mogę się ruszyć. Czuję się obserwowana i dotykana po całym ciele. Po chwili znów go widzę. Ten sam szeroki uśmiech i krwawy brak oczu. Uszo-rogi stojące dęba przyprawiające o dreszcze po raz kolejny je widzę.
Obudziłam się jak zwykle z podniesionym ciśnieniem i niespokojnym oddechem. Odrazu przyleciała do mnie jedna ze służb.
- Panienko Nathalie! Nic panience nie jest? - Sztucznie zaniepokojona służba Marina mnie już denerwowała. Co ranek tak przychodziła i mówiła ten sam scenariusz, jakby dostała rolę na apel szkolny i ciągle musiała to powtarzać aby zapamiętać.
- Nie Marino. Mamy jak zwykle nie ma? - zapytałam obojętnym tonem, mimo, że znałam odpowiedz. Matki nigdy nie ma. Pracuje od 9 do 23.
- Dzisiaj chciała Ci zrobić niespodziankę i idzie do pracy o 16. - Mówiąc to Marina wychodziła z pokoju, a ją zastąpiła mama.
- Cześć córciu - przywitała się pełnym energii tonem, który kocham. - Wstawaj, śniadanie gotowe - Wyszła tak samo szybko jak weszła.
Wstaję i kieruję się odrazu do łazienki wcześniej biorąc ubranie i świeżą bieliznę na dzisiaj. Zamykam zamek drzwi i rozbierając się z piżamy słyszę te same szepty co zawsze. Nie robi to na mnie wrażenia, bo jest tak jak mówiłam od 11 lat. Biorę z szafki dwa ręczniki i wchodzę pod prysznic. Wypuszczam ciepłą wodę i czuję jak wszystko - mój ból, strach i problemy spływają od obojczyków po stopy. Kieruję prysznic nad moją głowę mocząc włosy, które zaraz były całkowicie zakryte pianą. Znów uczucie spływających problemów wśród rozpienionego szamponu. Zawinęłam włosy w jeden z ręczników robiąc turban. Owinęłam ciało w drugi i wyszłam z prysznica. Przetarłam ciało, i założyłam stanik bez ramiączek, a na niego białą obcisłą do pasa, a dalej rozkloszowaną za połowę ud sukienkę. Bo jak na damę przystało - muszę chodzić w sukienkach gdy się gdzieś wybieram. Oczywiście nie robię tego, ponieważ nienawidzę sukienek, a z racji, że mama jest w domu, muszę sie przemęczyć. Wyszłam z łazienki aby założyć tylko beżowe rajstopy. Wróciłam do łazienki i wypuściłam włosy z objęć ręcznika. Wysuszyłam je i rozczesałam. Zostawiłam je rozpuszczone i wyprostowałam. Mimo codziennego prostowania moje włosy są w stanie idealnym. Wyszłam z łazienki, następnie z pokoju i zchodząc z piętra pokierowałam się na prawo - czyli na korytarz który prowadzi do kuchni i jadalni. Mój dom jest ogromny. A może raczej willa.
Doszłam do kuchni i zobaczyłam mamę pijącą kawe z trzema służbami, śmiejącym się wniebogłosy. To mnie trochę irytowało. Można było wyczuć nutkę nieszczerości w tym śmiechu.
*******************************************************************
No to mamy rozdział 1. Mam nadzieję, że te wypociny komuś się spodobały.
445 słów bez notki
xx LTK
YOU ARE READING
zмαяℓι ρяzємóωιℓι
HorreurZ głębi siebie wołam cię... Otwórz oczy, zobacz mnie... Każdy oddech boli wciąż... Ściska gardło, boję się... W olbrzymiej pustce zgubiłam się... Raniące myśli wciąż chwytam... Przełknę, zapomnę, ucieknę stąd... Zamykam oczy, znikam...