# Ryuu #
Wyciągałem z bagażnika torbę, kiedy ktoś złośliwie walnął mnie w plecy. Wyprostowałem się gwałtownie i huknęłam głową o klapę. Obróciłem się z zamiarem dokonania mordu na sprawcy. Niestety, akurat tej osoby nie mogłem ukatrupić. Bo oto tuż za mną stał irytujący mikrus imieniem Natsu.
Natsu, lub dokładniej Natsune Ichiro, była nad wyraz drobna i niepozorna. Miała duże, jaskrawofioletowe oczy i krótkie, jak na dziewczynę, nierówno obcięte włosy w kolorze kruczej czerni. Na głowie nosiła swoje nieodłączne, granatowe gogle, a na szyi dyndał kamień z runicznym symbolem ognia. Znowu miała na sobie za dużą kurtkę moro, T-shirt z logiem Linkin Park oraz ciemne, poprzecierane jeansy i, nieco zniszczone, trampki.
- Dobry, mikrusie!- przywitałem się po krótkiej chwili.
- Dobry, dryblasie.- odpowiedziała z złośliwym błyskiem w oku.- Wiesz coś?
- Parę zleceń jest, ale nic wymagającego.
- I kij z tym.- prychnęła.- Potrzebuję forsy.
Westchnąłem, wbijając wzrok w przyjaciółkę. Wyglądała jak kot, co zeżarł kanarka. Obszukałem kieszenie i wyciągnąłem rękę w jej stronę.
- Oddawaj portfel, kleptomanko.- zmrużyłem gniewnie oczy. Z podstępnym uśmiechem oddała mi moją własność.
- Co z ciebie za przyjaciel?!- oznajmiła.- Ja tu jestem głodującą licealistką w klasie maturalnej!
- A ja głodującym studentem przed sesją.- odpyskowałem, przeliczając pieniądze. Dzięki Bogu, nic nie zabrała.- Wiesz, że kradzież jest karalna?
- Ano.- przytaknęła, obserwując tłum przed nami.- Ale ty nikomu nie powiesz.
- Nie bądź tego taka pewna!- zawołałem za nią, ale Natsu zniknęła między ludźmi.
Kręcąc głową nad jej zachowaniem, ruszyłem na uczelnie. Na schodach przed wydziałem prawnym siedział Itachi, ze słuchawkami w uszach i książką na kolanach. Pochyliłem się nad nim, żeby zobaczyć, co czyta. Znowu horror. Klepnąłem go w ramię i usiadłem obok, wyciągając notatki.
# Natsu #
Ludzie, ludzie, ludzie. Wszędzie wokół ludzie. Fuknęłam na kolejną osobę, która niemal mnie przewróciła. Wiem, że jestem niska i nie trzeba mi o tym przypominać. Zaczęłam podskakiwać, próbując dojrzeć w tym kłębowisku moich przyjaciół. W końcu wyłapałam różową czuprynę Yachiru. Pognałam do niej i rzuciłam się przyjaciółce na plecy. Zaskoczona, wrzasnęła i odruchowo huknęła mnie w głowę, przez co zatoczyłam się i usiadłam na ziemi.
- Natsu?- jęknęła, kiedy mnie rozpoznała.- O Jezu! Przepraszam! Ale to twoja wina.
- Milusia jak zwykle.- mruknęłam, podnosząc się i otrzepując spodnie.
Yachiru Tsumoto otaksowała mnie i moją okolice czujnym spojrzeniem złotych oczu. Włosy miała różowe jak wata cukrowa i obcięte tuż poniżej uszu, sterczące jak po uderzeniu pioruna. W jakiś niezwykły sposób, pasowało to do jej ubioru czyli czarnych spodni, ozdobionych łańcuchami, T-shirtu z logiem Green Day, skórzanej kurtki i glanów. Z wyglądu wydawała się nieprzyjemna, ale to tylko stereotyp. Yachi była miła, nieco dziecinna i nad wyraz nieśmiała.
- A gdzie zgubiłaś swojego przystojnego kolegę?- zapytała.
- Kogo?- przekrzywiłam głowę, wyciągając z plecaka chleb melonowy.
- No tego studenta z prawa!- krzyknęła, klepiąc mnie po głowie.
- Mówisz o Ryuu?- upewniłam się, cofając się ciutkę.- Jeśli tak, to poszedł na wykłady. I nie dał mi ani grosza na obiad.- poskarżyłam się.
- I tak jesz więcej niż przeciętna dziewczyna.- wskazała ruchem głowy na moje śniadanie.- Ale jesteś, szlag, chuda.
- Wole pojęcie „szczupła".- wymamrotałam z zębami wbitymi w chleb.- Gdzie w ogóle jest Tsu?
- Spóźni się, ale dotrze do nas.- odpowiedziała, klepiąc się po kieszeniach, zapewne w poszukiwaniu telefonu..- Muszę lecieć na rozszerzoną matmę. Uważaj na siebie.
Pomachałam jej i spokojnie dokończyłam jedzenie,wypatrując w tłumie mojego drogiego fundatora. W końcu pojawił się w polu mojego widzenia. Tsubasa Etero pojawił się z znikąd, wytrząsając coś ze swoich jasnych włosów. Niebieskie oczy skanowały otoczenie, jakby kogoś szukając. I chyba chodziło o mnie. W końcu mnie wypatrzył i ruszył w moim kierunku, przy akompaniamencie dzwonienia łańcuchów, które miał podoczepiane do granatowych jeansów. Ręce miał schowane w kieszeniach czarnej bluzy, a martensy rytmicznie uderzały o bruk.
- Hej, Natsu.- przywitał się ciepło, targając mi włosy.
- Dobry, Tsu.- odpowiedziałam, czepiając się jego ramienia.- Postawisz mi dzisiaj obiad.- zapytałam błagalnie.
- A mam inne wyjście?- uśmiechnął się sarkastycznie, obejmując mnie w pasie. Znaliśmy się od pieluch i byliśmy niemal jak rodzeństwo, więc coś takiego było u nas na porządku dziennym.
- Przypomnij mi, ile ci już wiszę?- przerwałam , panującą między nami ciszę.
-I tak mi nie oddasz, więc po co ci ta wiedza?- zripostował.
Zmrużyłam oczy i wbiłam mu łokieć pod żebra.
- Natsu...- warknął ostrzegawczo, a ja wysunęłam się spod jego ramienia i zniknęłam między tłumem. Uwielbiałam go irytować.
# Nate #
Zeskoczyłem z dachu i przetoczyłem się kawałek, chowając się za starym kontenerem. I gdzie są Natsu i Ryuu, jak ich potrzeba?!
Kiedy strzały ucichły, powoli wychyliłem głowę ze swojej kryjówki. Gangsterzy zniknęli. Oparłem się plecami o zimną blachę i docisnąłem palce do rany na ramieniu. Muszę skontaktować się z szefem. Wstałem powoli i, zataczając się lekko, ruszyłem do miasta.
Znalezienie jakiejkolwiek budki telefonicznej zajęło mi prawie godzinę. Wygrzebałem z kieszeni trochę drobnych i wybrałem numer alarmowy. Rozległ się sygnał, nakazujący rozpocząć sprawozdanie.
- Tu Numer 8.-powiedziałem szybko.- Nawaliłem.
YOU ARE READING
Numery
RandomNatsu i Ryuu to na pierwszy rzut oka zupełnie normalna para przyjaciół. Trochę kontrastowa, ale wciąż dobrana. Zdają się niczym nie wyróżniać na tle pozostałych uczniów i studentów. Jedyną różnicą jest ich praca. Większość ludzi zarabia, nie narażaj...