Rozdział 2

10 2 1
                                    

# Ryuu #

W połowie wykładu z historii prawa, odezwała się moja komórka, ściągając na mnie uwagę całej sali. Zażenowany przeprosiłem wykładowcę i, zabrawszy torbę, wyszedłem z pracowni. Na wyświetlaczu widniał numer alarmowy.

- Numer 5, słucham?- rzuciłem do słuchawki, opuszczając teren uczelni. Przy moim samochodzie już czaiła się Natsu, podskakując w miejscu jak piłeczka z oczami błyszczącymi z podekscytowania. Machnąłem ręką, żeby wsiadała, wysłuchując instrukcji, przekazywanych przez przydzieloną do nas Marie. Kobieta była istnym aniołem w ludzkiej postaci, znosząc nasze niekończące się sprzeczki z Natsu i nieraz robiąc za mediatora. Bardzo ceniła też sobie jej własny profesjonalizm, więc streściła mi sytuacje, nie zapominając o szczegółach, które mogły okazać się dla nas decydujące. Zająłem swoje miejsce za kierownicą, dziękując za info i chowając telefon do kieszeni.

- Co mamy zrobić?- licealistka na miejscu obok wlepiła we mnie parę swoich jaskrawo-fioletowych oczu.

- Jedziemy do Dawton- odpowiedziałem.- Nate już tam na nas czeka.

- Nate?- z podekscytowania głos Natsu podskoczył o oktawę, czy dwie.- O rajuńciu!

- Co w tym takiego wspaniałego?- prychnąłem z irytacją, wjeżdżając na główną ulicę.

Nie byłem w stanie pojąć, dlaczego wszystkie panny, z Natsume na czele, szalały za Natem Sakame. Dobra, koleś miał wygląd. I charakter w sumie też. Przeszkadzał mi zdecydowanie mniej niż to małe cholerstwo obok, tytułujące się moją przyjaciółką.

- Nate jest fajny- oznajmiła śpiewnie.- A z ciebie ostatni frajer- dodała jakby ze współczuciem. Właśnie o tym mówiłem. Ledwo co to od ziemi odrosło, a pyskuje.

- Też cie kocham.- przewróciłem z irytacją oczami, wyprzedzając jakąś zawalidrogę.

- Rozchmurz się trochę, ponuraku.- klepnęła mnie radośnie po ramieniu, wyglądając przez okno.- Za chwilę będziemy pod moim domem.

- Masz minutę i ani sekundy dłużej.- ostrzegłem, zatrzymując auto pod obskurną kamienicą.- Jak się nie wyrobisz, jadę bez ciebie!- krzyknąłem jeszcze, kiedy wystrzeliła przez drzwi.

Oparłem głowę o zagłówek, odliczając pod nosem od sześćdziesięciu w dół. Tym razem naprawdę ją zostawię jak się spóźni. Cholerna baba i tak mnie wykorzystuje. Doliczyłem do dziesięciu, kiedy drzwi otworzyły się z hukiem, a z korytarza wyleciała Natsu, potykając się o próg i niemal lądując twarzą w chodniku. Wskoczyła do samochodu z czarną sportową torbą i kanapką z czekoladą w zębach. Zatrzasnęła drzwi z triumfem pokazując mi dwa palce. W odpowiedzi tylko wywróciłem oczami i odchyliłem się trochę, kiedy przełaziła na tylne siedzenie. Usadowiła się pośrodku, posyłając mi w lusterku ostre spojrzenie.

- Nawet ni próbuj mnie podglądać- ostrzegła, rzucając na przednie siedzenie swoje gogle i medalik.- Bo skończysz z kulą w głowie.

# Natsu #

Swoim zwyczajem przebierałam się na tylnym siedzeniu samochodu, dziękując w duchu za przyciemniane szyby. Co chwila zerkałam dla bezpieczeństwa na Ryuu, żeby się upewnić, ze ma oczy wbite w drogę. Niby jeszcze nie zdarzyło mu się podglądać, ale czujności nigdy za wiele. Nie wiadomo, co takiemu może strzelić do głowy. Poprawiłam obcisły czarny golf bez rękawów, wzmocnioną skórzaną kurtkę i dopasowane spodnie owijając wokół talii pasek z kaburą. Uznawszy, że wyglądam niezgorzej, przepchnęłam się z powrotem na przednie siedzenie. Włożyłam jeszcze medalik i gogle na głowę.

Ryuu zerknął na mnie kątem oka.

- W schowku jest moja broń- poinformował mnie, jak za każdym razem.- Sprawdź i zabezpiecz.

Wykonałam polecenie i przejrzałam telefon, wciągając nogi na siedzenie. Miałam 18 nieodebranych połączeń. 15 od Yachiru, 2 od Tsu i jedno od Itami. Prychnęłam pod nosem na widok numeru siostry, którą miałam zapisaną jako „Stara Panna" i wyczyściłam historie połączeń. Wklepałam jeszcze krótkie przeprosiny do mojej najbliższej dwójki i zablokowałam telefon, wrzucając go do podłokietnika.

- Daleko jeszcze?- zapytałam przyjaciela, moszcząc się na siedzeniu. Wysokie buty wojskowe nieco mi przeszkadzały, więc rozwiązałam sznurówki i zrzuciłam je z nóg.

- Jakieś półtorej godziny, jeśli nie będzie korków.

- Obudź mnie jak dojedziemy- zarządziłam i zwinęłam się w kłębek, zamykając oczy. Zasnęłam niemal od razu.

Obudził mnie zapach kawy i cicha rozmowa. Przez chwilę jeszcze ścigałam sen, który tylko pomachał mi na „do widzenia". Niechętnie zmuszając się do powrotu do rzeczywistości, przeciągnęłam się i otworzyłam oczy. Od razu zdałam sobie sprawę, że jakimś cudem podczas snu teleportowałam się na tylne siedzenie i skończyłam w dziwny sposób obwiązana pasami. Wykaraskałam się i usiadłam, zauważając, że Nate siedzi sobie jak gdyby nigdy nic na moim poprzednim miejscu.

- Dzień dobry, śpiąca królewno- przywitał się, podając mi papierowy kubek z plastikowym wieczkiem.- Czarna kawa z potrójną ilością cukru.

- Dziękować- skinęłam głową, upijając łyk.- Miałeś mnie obudzić- zwróciła się z irytacją do Ryuu.

- Spałaś jak zarżnięta- wyjaśnił znudzonym tonem.- Tylko mruczałaś pod nosem coś o „potworze spaghetti".

Zdusiłam chęć przyłożenia mu, poprawiając się na siedzeniu i wciągając buty. Poprawiłam kaburę, która poluzowała się podczas snu i sprawdziłam czy moje gogle są na miejscu.

- Daleko jeszcze?- zapytałam, powoli sącząc kawę

- Za niecałe dziesięć minut- Nate wyjął swoją broń i sprawdził magazynek.- Natsu tym razem przydadzą się twoje złodziejskie zdolności- z szerokim uśmieszkiem skinęłam głową.- Musisz zdobyć dokumenty, dotyczące naszej organizacji.

- Zadanie przyjęte- uznałam.- Tylko skąd oni je mają?

- Wrobili mnie- Nate z zakłopotaniem podrapał się po karku.- Dlatego nie mogę sam ich odzyskać. Wiedzą jak wyglądam. Poczekam, podczas gdy wy ich załatwicie.

- Wygodnicki się zrobiłeś.- ocenił z przekąsem Ryuu.

Stary biurowiec z powybijanymi szybami i wyłamanymi drzwiami nie sprawiał wrażenia głównej siedziby czegokolwiek, ale tym w rzeczywistości był. Konkurencyjna firma, która wiecznie wchodziła nam w drogę i nie obchodziło ich, kogo eliminują. Sama miałam na koncie niejedno życie, ale nasi przynajmniej upewniali się, że osoby, których się pozbywamy, były najgorszymi szumowinami, których nie mogła ruszyć policja.

- To idziemy?- zapytałam, kładąc dłoń na klamce. Zaparkowaliśmy kawałek od budynku, w zaułku, gasząc światła. Ryuu skinął głową, więc otworzyłam drzwi i jak dwa cienie przemknęliśmy pod główne wejście. Zlokalizowałam trzy kamery i skrzynkę elektryczną spory kawałek nad moją głową.

Zgodnie z planem Ryuu miał odciąć zasilanie i upewnić się, że nikt nie wejdzie do budynku. Ja w tym czasie wślizgnę się do środka przez piwnicę, a potem przez szyb wentylacyjny do głównego biura.

- Zaczynamy bal- strzeliłam knykciami i otworzyłam wąskie okno, wsuwając się do piwnicy. Szybko odnalazłam zapasowy generator i po-rozłączałam kable. Następnie używając scyzoryka odkręciłam kratkę wentylacyjną i wcisnęłam się w otwór. Jednak dobrze, że jestem taka mała. Ani Ryuu, ani Nate by się tędy nie przecisnęli. Przesuwałam się mozolnie przez zakurzone szyby, starając się ograniczyć niepożądane hałasy do minimum.

Kiedy w końcu dotarłam do miejsca, które, jak powiedział Nate, było głównym biurem odetchnęłam z ulgą. Ze swojego miejsca oceniłam czy ktoś jest w środku i powoli otworzyłam klapę. Złapałam teczkę z odpowiednimi dokumentami i, schowawszy ją do plecaka, wróciłam do szybu. A przynajmniej, taki miałam zamiar...

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 16, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

NumeryWhere stories live. Discover now