Rozdział 25 - Jest... kolejna...

202 37 4
                                    

*CHANGKYUN*

   Ekscytacja oraz dziwny spokój sprawiały, że z każdym kolejnym dniem coraz trudniej było mi usiedzieć na wykładach. Nawet na tych, których wcześniej słuchałem niczym zahipnotyzowany. Teraz wydawały mi się zwykłą stratą czasu, który mogłem wykorzystać w o wiele bardziej produktywny sposób. Na przykład na poszukiwaniu chłopaka, od którego zeszłego dnia dostałem tajemniczy list. Lecz pewna dwójka skutecznie zmusiła mnie w uczestniczeniu w zajęciach, podczas gdy oni byli zajęci wstępnych miejsc pobytu chłopaka. 

  Instynktownie sięgnąłem ręką ku kieszeni, w której wcześniej ukryłem kartkę, zapisaną jego idealnym pismem. Wydawało mi się, że cienki materiał promieniował tym samym ciepłem co jej nadawca. Wystarczył samo muśnięcie szorstkiego papieru, by na me ponure od kilku dni oblicze wkradł się delikatny uśmiech. I powiększył się on jeszcze bardziej, gdy doleciał do mnie głośne dzwonienie szkolnego dzwonka. Szybko spakowałem się i skierowałem się ku wyjściu ze szkoły.

  Miałem nadzieję, że Wonho i Minhyuk'owi udało się do tej pory coś ustalić. Wiedzieliśmy tylko, że powinniśmy go szukać w Incheon. Mimo że bardzo zawężało to nasz obszar poszukiwań, nie zmieniało to faktu, że mógł być dosłownie gdziekolwiek. Nie zamierzałem się jednak poddawać. Nie teraz, gdy w końcu wiedziałem, że naprawdę postanowił dać mi szansę i przekonać się o tym, co naprawdę do niego czuję. Lecz wciąż ciekawiła mnie jego nagła zmiana zdania. Jeszcze kilka dni temu za każdym razem jak się do niego zbliżałem widziałem ból, spowodowany tą bliskością. Jego ciało przy każdym swym geście błagało mnie, bym więcej je dotykał, bym nie przestawał nawet nie śmiał przerwać naszego kontaktu cielesnego. Ale oczy oraz rozum krzyczały, bym w końcu zostawił go w spokoju i więcej nie krzywdził. Dotychczas tego nie zauważałem. Byłem samolubnym gnojkiem, który za wszelką cenę starał się wymusić na nim swoją miłość, ślepy na jego ból. Teraz było inaczej. To on starał się dać mi do zrozumienia, że mogę wykonać krok w jego stronę. I nie zostać przy tym brutalnie pobity.

   Wydawało mi się, że nic nie będzie w stanie zniszczyć mego świetnego humoru, który dopiero teraz odzyskałem. Szybko jednak porzuciłem tą myśl, kiedy tylko przekroczyłem bramę szkoły. Przez krótką chwilę po prostu stałem pod budynkiem, z którego właśnie wyszedłem, nie wiedząc co powinienem zrobić. Lecz kiedy na ustach blondyna, najwyraźniej czekającego na mnie rozciągnął się leniwy uśmiech, poczułem się tak, jakby najlepszy zawodnik MMA właśnie uderzył mnie w twarz, odrywając moją głowę od reszty ciała. Zacisnąłem dłonie w pięści, starając się powstrzymać ich drżenie. Blondyn w tym czasie zdążył zbliżyć się do mnie, wraz z tym swoim uśmiechem, godnym modela, którym w rzeczywistości był. W myślach bezskutecznie starałem się wykopać go na Antarktydę. 

- W końcu udało mi się ciebie znaleźć, Kyunie - powiedział wesoło, wkładając ręce do kieszeni. - Dlaczego nikogo nie powiadomiłeś, że zamieszałeś studiować na drugim końcu miasta?

  Zamknąłem oczy, w myślach odliczając do dziesięciu. Gdzieś kiedyś wyczytałem, że była to bardzo skuteczna metoda na uspokojenie się. Ale byłem już przy dziewięciu i wcale nie czułem się dzięki temu mniej wkurwiony. Było wręcz przeciwnie. Moja wściekłość wydawała się rosnąć z każdą kolejną sekundą spędzoną w towarzystwie Hyungwon'a. 

- Nie przyszło ci do głowy, że może nie chciałem byś wiedział, gdzie jestem? - warknąłem, starając się go wyminąć, jednak on po prostu zagrodził mi drogę, co nie było trudne w jego wypadku. Był nie tylko wysoki, ale także miał niesamowity refleks. - Przesuń się. Śpieszę się. 

   Tym razem pozwolił mi przejść bez żadnych problemów. I może mógłbym się dzięki temu chociaż trochę uspokoić, jednak on do cholery postanowił iść za mną. Nie odstraszały go nawet nienawistne i pełne jadu spojrzenia, które rzucałem w jego kierunku. Wydawał się na nie ślepy, tak samo jak ja byłem wcześniej na ból w oczach Kihyuna. Ugh... W myślach przywaliłem sobie w twarz za takie marne porównanie.

"Don't you remember me?" Changki - Kihyun x I.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz