1.

188 21 6
                                    

Mam wszystko? Pieniądze są, paszport jest, bilet też. No to gotowe.
Ostatni raz rozejrzałam się po moim pokoju, wślizgnęłam się do łóżka i zasnęłam.

Właśnie śniłam o tym że lecę samolotem, kiedy obudził mnie głośny huk.

Co do...

Otworzyłam oczy.

Mój pokój skąpany w białej poświacie księżyca, był cichy i spokojny. Ale coś było nie tak... Było za cicho. Żaden świerszcz, ani żadne inne zwierzę na zewnątrz nie wydawało ani jednego dźwięku. Martwa cisza napawała mnie coraz większym lękiem.

Kiedy jest głośno to źle. Jest cicho też źle. Już mi się nie da dogodzić! Ale zawsze lepiej sprawdzić, niż obudzić się za granicą, w piwnicy, bez ubrań, i paszportu, i... nieważne.

- Ktoś tu jest? - usiadłam na łóżku, przykryłam się kołdrą pod brodę i rozejrzałam do okoła. Dopiero po chwili moje oczy przyzwyczaiły się do panującej w pomieszczeniu ciemności.

Tu nic nie ma. Po prostu świrujesz przed jutrzejszym wyjazdem. Albo ucieczką. Ehhh

Meble na miejscu, drzwi zamknięte, cisza jak była, dalej jest, książka z piórka nie spadła. Wszystko jest...

Nagle zobaczyłam to, a raczej jego. Stał w najdalszym rogu pokoju, pod oknem. Księżycowe światło padało na jego idealne rysy twarzy, czarne jak noc oczy patrzyły uważnie na mnie, zmierzwione brązowe włosy opadały, na czoło. Chłopak był szczupły, przy czym był świetnie zbudowany, w tym świetle wyglądał jak postać wyrzeźbiona w marmurze. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na to co trzymał w ręce. By to wielki, i na pewno bardzo ostry nóż. Na bluzie miał zaschniętą czerwoną plamę. Krew?
Cała postać wyglądała niesamowicie niebezpiecznie, oraz przystojnie, sexownie, tajemniczo i groźnie?

To chyba jakiś żart. Czy ja mam zwidy?

Chłopak podszedł do mnie i zatrzymał się na odległość ramienia od mojego łóżka.

A może to nie sen... Nie... to na pewno sen, albo zwidy. Powiedziałam pierwsze co mi przyszło do głowy. Może powinnam krzyczeć?

Wszystko działo się tak szybko...

- Yyy... czy to jest sen? - popatrzyłam w jego oczy. Były teraz głębokie jak dwie czarne studnie, oraz nieprzeniknione jak ocean po zmroku.

- A chciałabyś? - jego  głos rozszedł się po pokoju. Nóż niebezpiecznie zabłysnął w bladym świetle księżyca.

-  Ymm, nie jestem przekonana. - bełkotałam.

- Boisz się? - chłopak przejechał palcem po krawędzi narzędzia.

Cholera...Sama nie wiem. I to mnie przeraża jeszcze bardziej. A może oszalałam? I to mój mózg wykreował sobie mega przystojnego chłopaka, który zabije mnie zaraz z zimną krwią siekierą? Znaczy się, nożem?

- A powinnam? - przełknełam głośno ślinę. A on tylko wzruszył ramionami.

- A boisz się śmierci? - przekrzywiłam głowę.

Nie.

- Nie. - odparłam i nieco się uśmiechnęłam. Przez twarz nieznajomego przeszedł cień zdziwienia.

- A co gdybym cię teraz zabił?

- Tu?

- Tak

- Teraz?

- Tak. - zagryzłam dolną wargę.

Tak, to musi być moje szaleństwo.

- Nie chcę umrzeć w tym pokoju, jeżeli już mam umierać to wolę żeby ta chwila była najpiękniejszą w moim życiu. A przynajmniej jedną z lepszych... - popatrzyłam uważnie na niego i wzruszyłam ramionami. Wpatrywał się we mnie z zainteresowaniem.

- Kim jesteś? - wyszeptał.

Jeżeli to moje szaleństwo, to mój mózg się mało postarał.

- Nazywam się Lana. Ale to ty przyszedłeś do mojego domu w środku nocy i trujesz mi o jakichś pierdołach. Muszę się wyspać! - rzuciłam z wyrzutem. - Więc to ty mi lepiej powiedz kim TY jesteś?

- Ja? - jego oczy pociemniały, jeżeli to wogóle możliwe.

Zaczynam się irytować. Naprawdę powinnam iść spać, a nie prowadzić wewnętrzną konwersację. Nawet z kimś takim...

- Nie, święty Mikołaj.

- Jestem Kellan.

Mózgu nie postarałeś się.

- Mało kreatywne. - Kellan się uśmiechnął i wyglądał wtedy jeszcze przystojniej...

Kiedy zakochasz się we własnej fantazji... To potrafię tylko ja. Nie przesadzajmy... Ale jak na mnie to naprawdę chłopak wygląda 10/10. Lana brawo! Może jak się uda to go narysuje? Nie powinno być z tym problemów, bo w końcu on jest tylko w mojej głowie.

- Podobasz mi się. - uśmiechnął się szeroko, a ja odwzajemniłam uśmiech.

- Ty mi też. - po pokoju rozszedł się jego dźwięczny śmiech. Popatrzyłam w dół i zdałam sobie sprawę że jestem ubrana jakbym miała gdzieś iść. Na tak miałam gdzieś iść... Miałam uciec z domu. Moje rozmyślenia przerwał głos chłopaka.

- Co to za frajda z zabijania, jeżeli ofiara nie boi się śmierci? - zaśmiał się, odchylił głowę do tyłu i zaczął się trząść.

Hahaha. Zabawne... Bardzo.

- Ale nie mogę cię tu zostawić. - opuścił głowę tak że włosy opadły mu na oczy. - Już wiem. - mówił tak cicho że ledwo mogłam go usłyszeć. I nie wiedziałam czy chłopak zaczął mówić do siebie, czy dalej mówi do mnie.

Nagle w paru krokach zbliżył się do mnie, wyjął z kieszeni jakąś szmatkę i przyłożył mi ją do twarzy.

Co ty odpierdalasz? Przestań! Halo? Spokojnie to tylko sen, albo halucynacje, nic dziwnego.

- Dobranoc królewno. - na jego usta wypłynął ostatni uśmiech. Niestety nie mogłam się nim rozkoszować gdyż moje powieki zrobiły się tak ciężkie że musiałam je zamknąć.

Witajcie drogie czytelniczki i czytelnicy!

A oto pierwszy, ale na pewno nie ostatni rozdział tej szalonej książki :))

Nie wiem jak często będą kolejne ale mam nadzieję że jak najszybciej.

Oczywiście mam też ogromną nadzieję, że ten krótki rozdzialik wam się spodoba :)

Zapraszam także do przeczytania mojej drugiej książki

"N: POKAŻCYCKI KOCHANIE J: KIM TY JESTEŚ?!"

(CZYTAŁAM, *** POLECAM)

Jeżeli spodobał ci się ten rozdział zostaw gwiazdkę :)) i pozytywny komentarz :)

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 31, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Księżycowy DzieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz