*** Bractwo żywiołu ***

204 31 124
                                    

Między trójką zebranych zapanowała niezręczna cisza. Jeosung przyglądała się Jongdae, oczekując jakichkolwiek wyjaśnień, które jej się należały, jednak chłopak nawet nie raczył odwzajemnić jej spojrzenia, a jedynie stał, przyglądając się w skupieniu swoim ciężkim, czarnym butom. Baekhyun natomiast przyglądał się tej dwójce, nie kryjąc uśmiechu, który wkradł się na jego usta. Dziewczyna wyglądała na bezradną i zagubioną, co podobało się szatynowi, gdyż wiedział, że będzie potrzebowała jego pomocy.

– Jongdae nie wyjawił ci powodu, dla którego się tutaj znalazłaś? – Baekhyun przymrużył lekko oczy, studiując twarz dziewczyny.

Nie chciał, by dowiedziała się wszystkiego od razu. Pragnął, by najpierw poczuła się w tym miejscu dobrze i być może zachowała kilka dobrych wspomnień, by później poznała całą prawdę.

– To wszystko to jest sen, dlatego jestem tutaj. Wszystko jest bardzo realistyczne, ale za chwilę pewnie się obudzę, prawda? – Jeosung pocierała nerwowo swoje dłonie, powodując zaczerwienienie w tym miejscu.

– Mówiłem, że to nie jest sen... – Westchnął zrezygnowany Jongdae.

Król z zaciekawieniem patrzył na nowo przybyłą dziewczynę, która wyglądała, jakby w jej głowie toczyła się prawdziwa walka. Policzki Jeosung stały się lekko czerwone, kiedy podniosła swój wzrok i raz po raz spoglądała na Baekhyuna i jego strażnika.

– Myślę, że jak pocałuję któregoś z was to wtedy się obudzę. Zawsze tak mam w snach. – Zaśmiała się nerwowo, chcąc zapaść się pod ziemię, jednak musiała kontynuować obraną taktykę, więc nieco mniej pewnym głosem dodała: – Ktoś chętny?

Jongdae spojrzał na dziewczynę, jakby wyrosła jej dodatkowa głowa. Miał ochotę nakrzyczeć na nią za jej bezmyślne zachowanie, jednak kiedy zerknął w stronę króla wybił sobie ten plan z głowy, żeby samemu nie dostać reprymendy. Na twarzy Baekhyuna pojawił się większy uśmiech, kiedy dziewczyna skończyła swoją wypowiedź. W tym miejscu nikt nie traktował go nigdy w taki sposób – jak równego sobie. Zawsze był rangą wyżej od innych z wyjątkiem jego rodziców, których nie było już przy nim. To sprawiało, że czuł iż dziewczyna jest naprawdę wyjątkowa.

– Nie całuję się z brudnymi dziewczynami – stwierdził Byun, zakładając ręce na piersi.

Jeosung spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami. Poczuła się dotknięta jego słowami, jednak król musiał to zauważyć, gdyż wskazał na jej ubranie, które nadawało się jedynie do wyrzucenia – szare, dresowe spodnie były całe ubrudzone w mchu i ziemi, a sprana koszulka ojca dziewczyny wcale nie wyglądała lepiej.

Z ust dziewczyny wydobyło się ciche westchnienie, kiedy spojrzała na swoje ubrania. Uświadomiła sobie, że wygląda jak bezdomna, będąc w zasięgu wzroku dwójki młodych i bardzo przystojnych mężczyzn.

– Chen, zaprowadź naszego gościa do wolnej komnaty. Może się tam odświeżyć i zmienić odzienie. Wszystko jest tam przygotowane – rozkazał szatyn, patrząc na chłopaka stojącego obok swojego gościa, po czym zwrócił się do niej: – Widzimy się na kolacji, Kwon Jeosung. Wtedy odpowiem na wszystkie twoje pytania.

Kiedy Baekhyun skończył swoją wypowiedź, zerknął w stronę Jongdae, który ukłonił się lekko w jego stronę, po czym następnie wyminął ich, by udać się w stronę drzwi. Jeosung poczuła przyjemną woń kiedy szatyn minął ją w dość bliskiej odległości, przez którą odwróciła się za nim. Ich spojrzenia spotkały się jeszcze, kiedy król znikał za drzwiami, przez co Jeo doznała dość dziwnego, niewyjaśnionego dla siebie uczucia. Chen położył swoją dłoń na jej ramieniu, by zwrócić na siebie uwagę, przez co dziewczyna wzdrygnęła się, nieprzygotowana na taki kontakt.

*** Miasteczko Halloween *** // EXOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz