Chaptire 2

326 72 7
                                    

Valentine leżała na kanapie w salonie i oglądała kolejny odcinek Stranger Things, jednak nie mogła się skupić na akcji. Cały czas miała przed sobą Michaela, z którym spotkała się po tak długim czasie.

To, co się stało w mieszkaniu Michaela odcisnęło potworne piętno na jej psychice. Valentine przez pierwszy tydzień nic nie jadła, jedynie piła czystą wodę. Nic innego nie mogła przełknąć. Nie rozumiała czemu ona była winna; przecież to ona pomogła mu się wydostać z więzienia. Latała od sądu do sądu przez długi czas i wpłaciła cholernie wysoką kaucje, by miłość jej życia wreszcie mogła być przy niej. A co dostała w zamian? Złamane serce i brak swoich rzeczy, które zostały w jego mieszkaniu.

Wpatrywała się bez sensu przez jakiś czas w ekran, dopóki nie poczuła delikatnego głaskania po włosach, które uwielbiała.

- Jake? - mruknęła, zamykając oczy z przyjemności. - Już jesteś? Miałeś dzisiaj zostać dłużej w pracy.

- Miałem, ale cały czas z tyli głowy miałem, że w moim domu czeka na mnie piękna dziewczyna, która skradła moje serce, więc jestem wcześniej. - uśmiechnął się ciepło i położył głowę Valentine na swoich kolanach, wcześniej kładąc na nie ozdobną poduszkę, by było wygodniej.

- W kuchni leży zapiekanka, jak będziesz głodny to sobie odgrzej. - mruknęła otwierając oczy, ponieważ muzyka towarzysząca serialowi stała się bardziej groźna.

- Dziękuje. - pocałował ją delikatnie w czoło i rozsiadł się wygodniej na kanapie. - Kocham cię.

- Ta, um... ja ciebie też.

***

Michael obracał telefon w dłoniach od godziny. Chciał napisać do Valentine i się z nią spotkać, by wszystko wyjaśnić. Gdy ją zobaczył od razu miał przed oczami ich wszystkie wspólne chwile, ich wzloty i upadki. Kochał ją nadal i był tego pewien, dlatego nie wiedział, czy Valentine używa tego numeru którego używała wcześniej, gdy byli ze sobą.

Spytacie się: dlaczego wcześniej do niej nie zatelefonował, bądź nie napisał SMSa gdy ponoć tak bardzo za nią tęsknił? Po prostu wierzył i był wręcz przekonany, że sama w końcu przejrzy na oczy i wróci. Jednak tym razem jego przekonania nie były do końca słuszne...

Po całej sytuacji na przyjęciu, po przeproszeniu Valentine przez Michaela, ta nawet nie odpowiedziała ani słowem, tylko wróciła z powrotem na sale, wcześniej jeszcze zahaczając Mike'a z bara gdy obok niego przechodziła, gdyż zagradzał przejście.

Wypuścił głośno powietrze ustami i wystukał pierwszą wiadomość. Chwile wahał się przy naciśnięciu „wyślij" jednak i tak stwierdził, że nie ma nic do stracenia, bo gorzej być już nie może. Na odpowiedź, zresztą, nie musiał długo czekać.

Michael: Valentine?

Valentine: Po co do mnie piszesz, Mike?

Michael: Chciałbym pogadać.

Valentine: Niby o czym?

Valentine: Nie mamy sobie nic do powiedzenia.

Valentine: A przynajmniej ja nie mam tobie nic do powiedzenia.

Michael: Chce wytłumaczyć ci... to wszystko.

Valentine: A co jeżeli ja tego nie chce?

Michael: Valentine.

Valentine: No co? Mam prawo, w końcu nie należę do ciebie i mam wolną wole.

Michael: Jedno spotkanie.

Michael: O nic więcej cię nie proszę

Valentine: Ech, zgoda

Valentine: Ale żadnych numerów, Clifford.

Michael: Jasne ;-)

jak wam się podoba drugi rozdział? z chęcią poczytam wasze opinie, które bardzo motywują do pisania:)

eroxthicmike 2 | m.clifford Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz