II

11 0 0
                                    

Eledenor odwrócił się szybko, przestraszony donośnym głosem, który zdawał się być nieprzyjemnie znajomy. Nie był zaskoczony, kiedy zobaczył swojego ojca, króla Elendira kroczącego w jego stronę szybkim krokiem. Pomimo gniewu, który był wymalowany na jego twarzy, kroczył dumnie a potęga aż od niego biła.

Ubrany był w swoje codzienne, królewskie szaty. Długą, niebieską tunikę, ozdobioną złotymi koronkami miał spiętą czarnym z pasem o złotej klamerce. Spod tuniki wystawały czarne obcisłe spodnie, nieco jaśniejszego koloru, skórzane kozaki sięgały mu do kolan. Zarzucone miał na siebie brązowe, drogie futro, prawdopodobnie wykonane z niedźwiedziej skóry. Za nim ciągnęła się ciemno zielona peleryna, której końce były zszyte białym futrem. Pamiętał jak za czasów dzieciństwa, kiedy miał nie więcej niż trzy lata, siadał na ów szacie i dosłownie jeździł za królem po całym pałacu.

Szybko potrząsnął głową aby pozbyć się wspomnienia z głowy. Jego wzrok spoczął na twarzy króla.

Była ona skrzywiona w gniewie, lecz nie odebrał on jej piękny wygląd. Wiele sądziło, że Eledenor swoją urodę odziedziczył w większości po ojcu. Jego smukła twarz o wyrazistych kościach policzkowych i kości szczęki przyprawiała wiele kobiet o krzyki. Nie raz był mylony z elefem, pomimo tego iż był od takowych niższy. Oczy miał koloru zielonego, piękna czysta zieleń niczym łąki wiosną spoglądała spod długich rzęs. Długie, ciemnego blondu włosy spływały mu łagodnie na ramiona. Wielka, ciężka, złota korona, zdobiona drogimi kamieniami spoczywała na jego dumnie uniesionej głowie.

Jak zwykle, król wyglądał majestatycznie.

– Gdzie się podziewałeś? – spytał ponownie wściekły król, stając przed swoim synem – I co ty masz na sobie?

Eledenor zadarł głowę i odważnie, lecz nie natarczywie spojrzał ojcowi w oczy.

– Byłem na polowaniu. – odparł spokojnie.

– Na polowaniu?!! – spytał z niedowierzaniem jego ojciec.

Król Elendir spojrzał na przechodzących obok radnych, służek i rycerzy, którzy posyłali dwójce zdziwione spojrzenia. Król uśmiechnął się do nich delikatnie, by utrzymać pozory, po czym agresywnie złapał syna za ramię i zaciągnął go do jednej z komnat, zamykając za sobą drzwi. Jak się okazało ów komnata była królewską jadalnią.

Kiedy upewnił się, że są sami odwrócił się do syna z jeszcze większym gniewem.

– Mógłbyś mi łaskawie wyjaśnić co na Indura robiłeś na polowaniu?!! – spytał rozwścieczony.

Eledenor spojrzał lekko rozkojarzony na swojego ojca. Często chodził na polowania i jego ojciec o tym wiedział, więc dlaczego teraz był taki zdziwiony, było dla niego nie pojęte.

– Chciałem się rozerwać, więc wyjechałem z Hendirem i Donerem do lasu. Złowiłem łanię a oni zanieśli ją do królewskiej kuchni.

Jego ojciec wpatrywał się w niego z niedowierzaniem, jakby zamiast nosa właśnie wyrosła mu trzecia ręka.

– Chciałeś się rozerwać?!! Pojechałeś na polowanie dla rozrywki?!! – wykrzyczał a na jego czole zaczęła pojawiać się pulsująca żyłka.

– Tak. Często wyjeżdżam i dobrze o tym wiesz, dlaczego teraz jest inaczej?

– Ah, na Indura!! Jeszcze się pytasz?! – wybuchł jego ojciec.

– Tak, ojcze! Pytam się! W czym zawiniłem? – młody królewicz był teraz naprawdę zdezorientowany.

– Nie mogę w to uwierzyć Eledenorze!! Jesteś królewiczem! Masz obowiązki, dzisiaj też takie miałeś!!

EledenorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz