Do czego prowadzą przegrane zakłady

470 28 4
                                    

Magnus ma wielką rodzinę i mnóstwo przyjaciół. Wszyscy w jego rodzinie są bardzo towarzyscy, oprócz wyjątku w postaci najmłodszego brata An Ziyana, który mimo bycia niesamowicie przystojnym, jak cała rodzina, jest chłodny dla większości świata. A dla bliskich jest wcieleniem zła, całe szczęście za jego chłopaka, na którego można  to nakierować.

Teraz jednak uroczego chłopaczka nigdzie nie było widu ani słychu, a mózg młodego panicza pracował tak głośno, że Magnus mógł to niemal słyszeć. Alarm w głowie starszego brata wył bardzo głośno.

"RED CODE, RED CODE! ABORT THIS BUILDING!"

W wielkiej rezydencji rodziny Bane właśnie zaczął się bal halloweenowy, wszędzie byli ludzie, z szkoły średniej najmłodszego An Ziyana i Abigail, z uczelni Magnusa i Niklausa, oraz kilka znajomych Yan'a i Hai Lyn z dalszych stron.

Jako, że wszyscy się taktycznie wycofali, czyli w jakiś magiczny sposób zniknęli zanim Magnus zdołał się w ogóle zorientować, on musiał zostać i chronić niewinnych ludzi przed braciszkiem. Przynajmniej dopóki nie znajdzie Mai Ding'a i nie złoży go Ziyanowi w darze, by złe intencje tego diabła zostały wykorzystane na przygłupim chłopaku, który zbłądził w uczuciach.

Jako, że An Ziyan nie bawi się w "głupie przebieranki", był ubrany w swoje zwykłe ciuchy, przyciągając wzrok damskiej części gości. Książę niedostępny zawsze miał wokół grono wzdychających fanek, nawet ( a może tym bardziej?) z swoim ukochanym przy boku (w końcu okularnik robił za kontrast, przynajmniej w oczach pań. Na nieszczęście dla siebie Dingding zwracał na siebie uwagę zboków. Biedni zboczeńcy.)

- Nudzi mi się. - Powiedział An Ziyan głośno, patrząc na brata.

O Boże, pomyślał Magnus blednąc pod różem na policzkach, tylko nie to. To się nie może dziać naprawdę. Jesteśmy tu tylko dziesięć minut. Mamusiu, pomocy!!

Spojrzał na niego ze zgrozą w oczach. Jednak te złowieszcze słowa nie były tylko omamem słuchowym, zimne oczy diabła są skoncentrowane, a podły plan już ułożony.

- Mai Ding na pewno będzie za kilka minut, poczekaj trochę! - Odpowiedział Magnus z bólem.

Zniecierpliwiony chłopak obrócił głowę arogancko na bok, jego usta ozdobił mały złowieszcze uśmieszek.

- Daj spokój zabawmy się. Czego się boisz, panienko? - Prychnął, używając swojego ulubionego określenia na swojego starszego brata.

- Nadal jesteś zły za przerwanie wam z Dingding? Przecież to nie moja wina tylko Yanyan'a!

- Zły? Kto tu jest zły? - Chłopak podniósł brew. - Po za tym, to ty byłeś głupi i się nie zorientowałeś. 

- Byłem zmęczony po całym dniu na uniwerku!

- Dobra, dobra. Nie bądź ciotą, chcę tylko trochę ubarwić nasz bal, nie cię zabić.

Magnus prychnął. Jasne!

- Wyzywam cię. Tchórzysz, panienko? - Chłodne spojrzenie ciemnych oczu powodowało dreszcze na całym ciele Magnusa, wędrowało aż do jego duszy. Słysząc te słowa, które tak często padały z ust młodego, mężczyzna przypomniał sobie jak wiele razy poprzedzały one bardzo złe rzeczy.

- Ty pierwszy! - Warknął Magnus. Nie da się zastraszyć.

Chłopak wygiął wargi w arogancki uśmiech, wywołując westchnienia u kilku młodych dziewczyn.

- Dawaj, tchórzu. Wiedziałem, że mała Maggie będzie się bać. - Zrobił smutną minkę, naigrywając się z Magnusa.

- Po prostu nie jestem głupi. 

Beka z Maleca (one-shots)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz